Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Wiedźmin 4 podzieli graczy jak żadna inna gra

Kochaj albo nienawidź.

OPINIA | Jedno z największych współczesnych kłamstw głosi, że gry łączą ludzi. Wystarczy pięć minut w Internecie, by zrozumieć, że to jedynie wyświechtany, korporacyjny frazes. Gry dzielą i to prawdopodobnie głębiej, niż inne formy kultury. A Wiedźmin 4 zrobi to nawet bardziej niż Fortnite, The Last of Us 2 czy Starfield.

Oczywiście swój udział w tworzeniu tych podziałów ma współczesny Internet, gdzie niewinnie brzmiący artykuł o grach przeobraża się w arenę brutalnej walki zwaśnionych stronnicw politycznych lub po prostu osób chcących zepsuć innym dzień. Z drugiej strony, tylko tu interaktywna rozrywka nie jest traktowana jak egzotyka. Czasopisma o grach stanowią niszę, a telewizja i radio na ogół wspominają o nich w kontekście uzależnień, przemocy czy - w najlepszym razie - nowych technologii. Internet to zatem naturalne środowisko graczy - był z nami od samego początku, rozumiał i wybaczał, gdy inni pogardzali nami oraz naszym hobby. I tkwimy w nim dalej, nawet gdy obrócił się przeciwko nam - dzieląc, zamiast łączyć.

Wiedźmin 3: Dziki Gon po raz pierwszy został pokazany na konferencji E3 w 2013 roku. Zwiastun wyraźnie różni się od finalnej wersji - na szczęście z korzyścią dla gry.

Ale skłonność do tworzenia podziałów leży też w samych grach wideo, bo angażują nas bardziej niż filmy czy powieści. Spędzamy w nich dziesiątki albo i setki godzin, decydujemy o losach innych postaci, a nawet całych światów. Trudno zatem nie mieć do nich osobistego stosunku. Nie bez znaczenia jest również to, że są drogim hobby, w związku z czym jesteśmy skłonni zaciekle bronić gier, które wynagrodziły nam duży wydatek, i z pasją degradować te, które nie spełniły naszych oczekiwań oraz przyniosły nam finansową stratę. Nowy Wiedźmin będzie więc mieć wszystko, co potrzebne, by nas podzielić. A nawet więcej.

Jakiś czas temu, w tekście o celowo prowokacyjnym tytule - Gra RPG bez romansów to nie RPG - napisałem, by odwieczny spór o to, co jest grą RPG a co nie, spróbować rozwiązać w oparciu o obiektywne kryteria. Przyjmując, że istotą gatunku jest wcielanie się w rolę (role-playing), zaproponowałem zestaw podstawowych wymiarów życia postaci, których obecność w grze byłaby konieczna, by móc powiedzieć, że możemy w pełni tę postać „odegrać”. Byłyby to: miłość, polityka, kultura oraz duchowość. I kiedy myślę o Wiedźminie 3, nie mam wątpliwości, że nie tylko spełnił on te kryteria, ale zrobił to głębiej niż jakakolwiek inna gra w historii. My nie graliśmy Geraltem - byliśmy nim.

Redzi nie próżnują. Nad nowym Wieśkiem pracuje już ponad 400 osób.

Bo chociaż w trakcie gry wszyscy wcielaliśmy się w tę samą postać, to ostatecznie każdy Geralt był kimś innym. Nie chodzi tylko o liczbę dostępnych w grze permutacji - o to, jakie wybory mogliśmy podjąć, kogo skrzywdzić, a komu pomóc - lecz do jak głębokich uczuć ten tytuł sięgał. W pewnym sensie, nie tylko my zmienialiśmy świat gry, ale i on zmieniał nas. Wiele osób, z którymi o tym rozmawiałem, przyznało mi, że bardzo by chciały, ale nie są w stanie ponownie przejść Wiedźmina 3, bo to coś, czego nie da się cofnąć, powtórzyć czy poprawić. To po prostu część ich minionego życia.

Twórcy ewidentnie zdają sobie sprawę z tego, jak ważną jest dla graczy wiedźmińska trylogia i dlatego kolejna, czwarta część najprawdopodobniej przeniesie nas do innego regionu, a Geralta z Rivii zastąpi nowy bohaterem (lub bohaterką). W ten sposób dałoby się może uniknąć u graczy poczucia, że ingeruje się w ich wybory oraz wspomnienia. Problem w tym, że dla wielu i to może być trudne do zaakceptowania. Bo z jednej strony nie chcemy, by ktoś mieszał się do tego, co uważamy za zamknięty rozdział naszego życia, a z drugiej tak bardzo marzymy, by do niego powrócić. Słowem, sytuacja patowa.

W przygotowaniu jest także remake pierwszej części Wiedźmina. Nad odnowioną wersją pracuje zespół Fool's Theory.

Nie można też zapominać o nadszarpniętej reputacji „Redów” i możliwych kłopotach z nadchodzącą grą. Po pierwsze, część fanów polskiego studia wciąż nie przetrawiła fatalnej premiery Cyberpunka 2077, co może wpłynąć na ich odbiór Wiedźmina 4. I na pewno nie pomoże fakt, że gdy tytuł ujrzy światło dzienne, gry AAA będą wyraźnie droższe od obecnych. Z kolei szansą, ale i zagrożeniem dla stanu technicznego „Wieśka” będzie przesiadka na nowy silnik - będzie to bowiem pierwsza gra CD Projektu korzystającą z Unreal Engine 5. Powodów do miłości i nienawiści może być więc jeszcze więcej. Ale to chyba i tak lepiej, niż gdyby nowy Wiedźmin miał być wszystkim obojętny.

Read this next