Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Twórcy gier niezależnych potrzebują wydawcy, by publikować na Xbox One

Matt Booty: „Zamierzamy zabiegać o deweloperów tak samo, jak dotychczas”.

W odróżnieniu od Sony z PlayStation Store, Nintendo z eShopem czy Valve z usługą Steam, Microsoft nie zezwoli twórcom gier niezależnych na publikację gier na Xbox One bez wydawcy.

Aby opublikować projekt, twórcy nadal będą musieli podpisać umowę z Microsoftem lub innym wydawcą, tak samo, jak w przypadku Xboksa 360 i Xbox Live Arcade.

Serwis Shacknews zapytał: Matta Booty'ego z Redmond Game Studios and Platforms, czy twórcy będą musieli pozyskać partnera: „Na obecną chwilę: tak. Zamierzamy zabiegać o deweloperów tak samo, jak dotychczas”.

- Spodziewam się też, że w kolejnej generacji przyjrzymy się bliżej nowym modelom biznesowym i sposobom na publikację zawartości - dodaje. - Ale Microsoft Studios to wydawca, który współpracuje z różnymi partnerami, tak samo jak inni, by dostarczyć zawartość na konsolę.

Decyzja Microsoftu spotkała się z błyskawicznym niezadowoleniem twórców. „O jejku” - napisał na Twitterze Mike Bithell, współtwórca Thomas Was Alone. „Wygląda na to, że #projekt2 nie trafi na Xbox One...”. Już Stranger's Wrath HD od studia Just Add Water nie ukazało się na Xboksie 360 w powodu ograniczeń.

W ostatnich miesiącach zwłaszcza Sony zainteresowało się twórcami niezależnymi. Dwa tygodnie temu w sklepie PlayStation Store otworzono nową kategorię dla takich tytułów. Wcześniej wydawca pozyskał kilka tytułów na swoje konsole: Luftrausers, Hotline Miami czy wspomniane już Thomas Was Alone.

Thomas Was Alone
Tematy w tym artykule

Obserwuj, by otrzymywać szybkie powiadomienia na e-mail, gdy pojawią się nowe materiały na wybrane tematy.  Zarządzaj powiadomieniami. .

O autorze
Awatar Daniel Kłosiński

Daniel Kłosiński

News Editor

Daniel współpracuje z Eurogamer.pl od początku istnienia serwisu. Obecnie zajmuje się głównie wiadomościami i tłumaczeniami Digital Foundry.

Komentarze