Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Taki sequel sobie wymarzyłem. Recenzja Remnant 2

Rewalacyjna kontynuacja bardzo dobrej gry.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Remnant 2 to sequel idealny. Ulepsza i usprawnia elementy, które już w pierwowzorze zapewniały świetną i ciekawą zabawę, jednocześnie nie zmieniając tego, co w oryginale było najlepsze.

Remnant: From the Ashes, czyli pierwsza część cyklu, wyznaczyła drogę, którą twórcy konsekwentnie podążają. Udało się im bowiem stworzyć świetną kombinację shootera z soulslike’iem, czego wcześniejsze próby przynosiły mieszane efekty. Co prawda - ze względu na kilka przesłanek - określanie tego tytułu mianem soulslike’a może wydawać się nieco kontrowersyjne (śmierć nie niesie ze sobą zbyt poważnych konsekwencji, możemy zmienić poziom trudności, dostępna jest mapa, a także widoczny jest cel, do którego musimy podążać), jednak z drugiej strony nazywanie gier z serii Remnant „tylko” strzelanką z elementami soulslike jest sporym niedopowiedzeniem.

Główną oś fabularną należy potraktować jako pretekst do strzelania. Nie znajdziemy w niej porywającej akcji i zapadających w pamięć postaci. Jednym z naszych pierwszych zadań jest odnalezienie Clementine, która została przeciągnięta przez tajemnicze siły na drugą stronę portalu między światami. Nie jest to jednak nasz jedyny cel, gdyż musimy stawić czoła tajemniczej zarazie, która rozprzestrzenia się na inne światy. Co ciekawe, o wiele lepiej wypadają zadania poboczne, które są motorem napędowym do odkrywania niektórych sekretów gry. W tym wypadku napotykane postacie są dużo lepiej napisane.

Co jak co, ale w Remnancie strzelania nie zabraknie.

Sukcesu „jedynki” należy upatrywać między innymi w prostym i przyjemnym, zręcznościowym modelu strzelania. W drugiej odsłonie odczucia ze strzelania są również rewelacyjne, szczególnie gdy korzysta się z karabinów samopowtarzalnych. Czuć wówczas siłę każdego pocisku, a odrzut jest odpowiedni i adekwatny do tego rodzaju zabawy, choć oczywiście nie aż tak duży jak w przypadku symulacyjnych strzelanek.

Szkoda jednak, że twórcy nie wykorzystali potencjału pada DualSense. Kontrolery do PS5 posiadają adaptacyjne triggery oraz technologię haptyczną, co jeszcze bardziej podkręciłyby wrażenia ze strzelania, jednak z jakiegoś powodu deweloperzy nie zaimplementowali obsługi tego systemu (łatka premierowa także nie rozbudowała produkcji o tę funkcję).

Będąc jeszcze przy temacie strzelania, cieszyć może powiększenie arsenału - nie tylko długiej broni palnej, a także - w końcu - broni krótkiej (handgun). Do dyspozycji mamy kilkanaście rodzajów spluw drugorzędnych, które, podobnie jak oręż do walki wręcz, są uzupełnieniem naszej głównej broni, dzięki czemu możemy jeszcze bardziej zróżnicować nasz styl walki.

Moim faworytem był karabin strzelający ogniem ciągłym, który nie wymagał zmiany magazynka. Aby jednak nie było zbyt prosto, nie można go używać przez cały czas. Gdy się przegrzeje, to oczywiście nie możemy strzelać, ale także tymczasowo tracimy opcję zmiany broni. Należy więc kontrolować odpowiedni wskaźnik, by nie popaść w tarapaty.

Lokacje posiadają swój niepowtarzalny charakter.

Elementem gry, który uległ największej poprawie, jest projekt lokacji. Biomy, jak i obszary, które się w nich znajdują, o wiele przyjemniej się eksploruje. Główne regiony posiadają więcej odnóg prowadzących do opcjonalnych lokacji, w których zawsze czeka na nas coś ciekawego, ale także znajdziemy po drodze więcej skrótów do punktów kontrolnych. Z kolei dokładna eksploracja terenu wynagrodzi nas nowym elementem wyposażenia lub skrzynią z zasobami.

Mimo wyraźnej rozbudowy lokacji, cały czas mamy do czynienia z obszarami, które nie przerażają rozmiarami. Udało się więc zachować kameralny klimat, jednocześnie wzbogacony o dodatkową warstwę. W niektórych miejscach bowiem trzeba pogłówkować, by dotrzeć do wyjścia czy odnaleźć cel zadania pobocznego. Kolejne punkty kontrolne natomiast, w postaci charakterystycznych czerwonych kryształów, pojawiają się na tyle często, że trudno zirytować się częstą utratą postępu.

Design biomów jest zróżnicowany i różni się od tych, które poznaliśmy w „jedynce”. Dobrze więc, że twórcy nie poszli na skróty i przygotowali nowe miejscówki. Szczególnie przypadł mi do gustu świat, który wygląda jak żywcem wyjęty z produkcji FromSoftware. Na początku zwiedzamy pałac, by następnie przejść do miasta, które odrobinę przypomina „bloodborne’owe” Yharnam. Choć inspiracje są widoczne, każda z tych miejscówek nie jest prostą kalką i posiada swój własny styl.

Mapa w końcu jest użyteczna.

Bardzo odpowiadają mi mniejsze i większe usprawnienia, których brakowało w pierwszej części. Doczekaliśmy się więc o wiele lepiej przygotowanej mapy i minimapy. Główna mapa przydaje się podczas podróży do kolejnego celu, ale także do sprawdzania, czy odwiedziliśmy każdy zakamarek lokacji.

Ulepszono także matchmaking. Możemy dołączyć do gry, przeglądając rozgrywki innych osób w specjalnie przygotowanym menu. Oprócz nazwy gracza widoczna jest lokacja, liczba uczestników danej sesji, a także poziom trudności. Na tej podstawie o wiele łatwiej wybrać interesującą nas rozgrywkę.

Zmiany dotknęły również system rozwoju bohatera. Najważniejszą z nich jest możliwość odblokowania drugiej klasy. Po osiągnięciu maksymalnego poziomu pierwszego archetypu możemy zdecydować się na odblokowanie drugiej specjalności. W moim przypadku była to nowa klasa o nazwie Handler, która umożliwia podróżowanie z psim towarzyszem. Psiak nie okazał się wyłącznie maskotką, szybko stając się nieocenioną pomocą - zwierzęcy sojusznik odwraca uwagę i zadaje znaczne obrażenia wrogom. Granie dwoma klasami ożywia rozgrywkę i zwiększa pole manewru podczas potyczek.

Zazwyczaj za takimi ścianami czyha niebezpieczeństwo, ale i tak musimy przez nie przejść.

Trudno znaleźć naprawdę znaczące wady tego tytułu. Najpoważniejszą jest brak polskiej wersji językowej, aczkolwiek nie dziwi to tak bardzo, gdy spojrzymy na wydawcę gry. Gearbox Publishing zdaje się kolejny raz nie dostrzegać drzemiącego potencjału naszego kraju.

Kontynuacja Remnant From the Ashes na PlayStation 5 posiada aż trzy tryby graficzne, ale tylko jeden z nich – balanced (zrównoważony) – wydaje się godny uwagi. Gra w tym trybie stara się utrzymywać 60 FPS-ów i zazwyczaj się jej to udaje, ale zdarzają się przycięcia, jednak nie na tyle duże i częste, by znacząco wpływały na komfortową rozgrywkę.

Ukończenie gry zajęło mi około 20 godzin, jednak czeka na nas dużo więcej zabawy. W czasie mojego podejścia spędziłem wiele minut na uważnej eksploracji, odkrywaniu licznych sekretów i pomaganiu innym graczom w ich światach. Warto dodać, że wzorem pierwszej części, tytuł możemy przechodzić wielokrotnie dzięki możliwości przetasowania kampanii, która zaoferuje nam m.in. zmieniony układ lokacji i nowych bossów. Rozgrywka nowymi archetypami (celowo nie podaję ile ich jest, gdyż niektóre z nich wiążą z odkryciem sekretów) i łączenie klas daje naprawdę sporo frajdy.

Remnant 2 to fenomenalny tytuł i najlepszy soulslike, w którym broń biała nie stanowi fundamentu rozgrywki. Ulepszony został niemal każdy aspekt gameplayu, ale przy tym gra nie straciła swojego specyficznego klimatu, a model strzelania nadal jest znakomity. Wyraźnie widać, że większy budżet nie tylko wpłynął pozytywnie na oprawę graficzną i rozbudowanie mechanik, ale także pozwolił twórcom wyzwolić wodze fantazji podczas projektowania lokacji.

Ocena: 9/10

Plusy:
+ Świetnie zaprojektowane lokacje z wieloma przejściami i skrótami
+ Możliwość wybrania drugiego archetypu, nowe klasy są ciekawe
+ Świetny model strzelania i powiększony arsenał
+ Rozbudowano niektóre mechaniki, możemy ulepszać o wiele więcej elementów wyposażenia
+ Duża regrywalność
+ Dużo mniejszych i większych poprawek (np. mapa)
+ Usprawniono matchmaking
Minusy:
- Brak polskiej wersji językowej
- Nie zaimplementowano efektów kontrolera Dual Sense
- Okazjonalne spadki FPS-ów

Recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Read this next