Skip to main content

Zamów kolekcjonerski ALMANACH i odbierz darmową grę na GOG

Odkryj gatunek gier przygodowych, które oczarowały świat.

Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Next-genowa aktualizacja Fallout 4 mnie rozczarowała. Nie warto było czekać

Zmiany i nowa zawartość pod lupą.

OPINIA | Nie mam w zwyczaju narzekać na darmowe aktualizacje i dodatkową zawartość, ale tym razem Bethesda trochę za bardzo mnie rozczarowała. O ile Fallout 4 w natywnej wersji na PS5 i Xbox Series X/S wypada przyzwoicie, o tyle zmiany wprowadzone przez twórców są niemal niezauważalne i sprawiają wrażenie nieprzemyślanych oraz leniwych.

Pominę już tak oczywiste problemy jak zepsucie modów korzystających ze Script Extendera oraz związane z tym opóźnienie premiery fanowskiego dodatku Fallout: London, a nawet rozczarowania związane choćby z rozciągniętym interfejsem na PC z monitorami ultrawide. Nie przeszkadza mi nawet to, że moje mody (darmowe i płatne) na konsoli zostały całkowicie wymazane, a Bethesda nie dała w zamian więcej miejsca na ich pobieranie, co też trzeba podkreslić. Problemem jest jakość „next-genowej” aktualizacji samej w sobie.

Grafika i wydajność (Xbox One kontra Xbox Series X)

Głównym zadaniem ostatniej aktualizacji Fallout 4 było wprowadzenie usprawnień grafiki i wydajności na obecnej generacji konsol. Z bólem muszę stwierdzić, że zmiany są niemal niezauważalne, zwłaszcza w przypadku Xbox Series X, gdzie gra Bethesdy od dawna dostępna była w 60 klatkach na sekundę dzięki funkcji FPS Boost i kompatybilności wstecznej.

Wydajność w Bostonie jest dużo lepsza, choć nie idealna.

W ustawieniach ekranu znajdziemy teraz opcję wyboru pomiędzy trybem jakości w 4K i 30 klatkach na sekundę oraz trybem wydajności w dynamicznie skalowanym 4K przy 60 klatkach na sekundę. Obecnie opcja jest zepsuta i nie działa prawidłowo na konsolach Xbox Series X/S - w trybie jakości gra nadal działa w 60 FPS, tylko częściej gubi klatki. Najwyraźniej zmiana opcji w ustawieniach wyłącza tylko dynamiczne skalowanie obrazu, reszta pozostaje bez zmian.

W trybie wydajności gra działa płynnie i nie zauważyłem większych spadków płynności animacji nawet w centrum Bostonu czy w Fabryce Corvegi, które słyną ze słabej wydajności. Nie ma większych różnic w porównaniu z dostępnym wcześniej trybem FPS Boost, ale za to obraz znacznie zyskał na podniesionej rozdzielczości - jest znacznie bardziej czysty i klarowny, a krawędzie obiektów nie są już tak poszarpane.

Wyższa rozdzielczość poprawia jakośc obrazu i zmniejsza aliasing.

Wyższa rozdzielczość przekłada się też na lepszą jakość flar słonecznych oraz czytelność tekstu na ekranie, jednak zmiany są niemal niezauważalne. Gra nie doczekała się żadnych solidnych usprawnień w jakości samej oprawy czy oświetlenia. Cienie nadal doczytują się w niewielkiej odległości od postaci gracza, a co więcej odległość ta nie została zmieniona względem wydania na Xbox One.

W efekcie budynki i roślinność znajdujące się już kilkanaście metrów od postaci gracza nie są cieniowane oraz prezentują się tak samo płasko, jak na poprzedniej generacji konsol. Nieco lepiej wypada odległość rysowania obiektów oraz trawy, które widoczne są teraz z nieco większej odległości. Niestety zmian trzeba szukać z lupą i nie wpływają drastycznie na jakość oprawy.

Trawa rysowana jest w większej odległości od gracza, ale nie można powiedzieć tego samego o cieniach.

Złe wieści mam też w kwestii jakości tekstur, które nie doczekały się żadnej zmiany i na nowych konsolach wyglądają dokładnie tak samo, jak na poprzedniej generacji. Jak długo przyglądamy się tylko modelom broni lub oglądamy rzeczy z daleka, tak długo wszystko wygląda ładnie. Wystarczy jednak podejść nieco bliżej ściany czy dowolnego innego elementu otoczenia, by zacząć myśleć o wydrapaniu sobie oczu.

Fallout 4 ma już swoje lata, a twórcy dość szybko dali do zrozumienia, że nie zamierzają ruszać tekstur, więc nie powinniśmy czuć się oszukani. Szkoda jednak, że nie poprawiono jakości choć odrobinę, ponieważ dziś tak niewyraźne i rozmazane tekstury zwyczajnie rażą.

Tekstury nic nie zmieniły się w stosunku do wydania na poprzednią generację.

Twórcy Fallouta 4 nie zrobili też nic z brzydką i płaską wodą, która straszyła już na poprzedniej generacji. Odbicia nadal są niemal niezauważalne i widoczne tylko pod odpowiednio wąskim kątem, a powierzchnię nadal rozrywa wyraźna linia wyznaczająca punkt wczytywania LOD terenu tła. W grze jest kilka miejsc, w których szczególnie rzuca się to w oczy. Jedno jest niemal na samym początku - na moście wiodącym z Sanktuarium do postoju ciężarówek Red Rocket.

Woda nadal wygląda płasko i sztucznie.

Podsumowując - główne zmiany to wyższa rozdzielczość oraz nieco lepsza wydajność. Wszelkie inne poprawki graficzne są skromne i praktycznie niezauważalne, choć można to wybaczyć darmowej aktualizacji. Trudno jednak nie czuć rozczarowania, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że Skyrim doczekał się znacznie większej liczby poprawek podczas przesiadki na PS5 i Xbox Series X/S.

Trudno zrozumieć też, dlaczego Bethesda tak długo kazała nam czekać na tak niewielką łatkę. Jedynego wyjaśnienia dopatruję się w serialu Fallout, ponieważ ewidentnie twórcy czekali z premierą łatki do momentu, w którym widzowie aktorskiej produkcji Amazonu zapragną sami przenieść się na postapokaliptyczne Pustkowia.

Nowa zawartość

Poza niewielkimi usprawnieniami oprawy, gra doczekała się nieco nowej zawartości. Przede wszystkim dostaliśmy sporo nowej broni i pancerzy oraz kilka prostych zadań, które opiszę poniżej. Poza tym do gry dodano kilka płatnych modów z Klubu Twórczości, które można było zdobyć już wcześniej, w tym nowe skórki na broń i pancerze (związane z Enklawą).

Generalnie miło, że twórcy dorzucili do gry trochę nowej zawartości za darmo, choć i tak trudno nie odnieść wrażenia, że niezbyt się postarali. Zadania są prymitywnie proste, nowa broń i pancerze dostępne są na początku gry, przez co psują jej balans, a ponadto zawartość cierpi na uciążliwe błędy, które wymagają kolejnej aktualizacji - zwłaszcza na Xboksach.

Zadanie: Kiedy świnie zaczną latać

To proste zadanie, które zaczynamy od przeczytania notatki na komputerze nowego handlarza. Ukończenie questa zajmuje dosłownie kilka minut, a w jego trakcie przyjdzie nam odwiedzić dwa niezbyt oddalone miejsca, by wytropić jedną postać niezależną. Po drodze zbierzemy kilka unikalnych sztuk nowej broni, co jest typowym rozwiązaniem stosowanym przez moderów z Klubu Twórczości. Niestety, znajdowana broń jest bardzo mocna, więc kończąc zadanie na wczesnym etapie gry, szybko zepsujemy sobie poziom wyzwania.

Nowe bronie są zabawne i dają sporo frajdy.

Nowa broń jest zabawna, a modele świetnie wpisują się w estetykę gry. Gwoździarka czy wyrzutnia piłek baseballowych to ciekawe dodatki, choć moim osobistym faworytem jest chiński granatnik o zdumiewającej precyzji. Broni jest nieco więcej, ale też należy podkreślić, że część zdaje się zbugowana. Na przykład w ogóle nie mogłem podnieść wyrzutni świnek skarbonek z pokonanego wroga, co niemal z pewnością nie było elementem planowanym przez twórcę dodatku.

Niestety napotkałem poważny problem z tym dodatkiem na Xbox Series X. Wygląda na to, że w aktualizacji zabrakło archiwów z modelami i teksturami, ponieważ nowa broń nie wyświetla się w grze, choć opisy i samo zadanie działa prawidłowo. Nie pomogło nawet usunięcie i ponowne pobranie gry oraz rozpoczęcie zabawy od początku na świeżym zapisie - zamiast sprzętu pojawiają się czerwone wykrzykniki (można nawet strzelać nimi z niewidzialnej broni). Problem nie występuje na PC.

Szkoda, że na XSX nie da się zobaczyc nowych zabawek.

Zadanie: Wigilia Wszystkich świętych

Kolejne zadanie również jest krótkie, ale przynajmniej całkiem przyjemne. Po wysłuchaniu tajemniczej transmisji zostajemy skierowani do określonej lokacji, gdzie przyjdzie nam walczyć z paroma zabawnymi ghulami oraz odnaleźć specjalne wydanie czasopisma, które pozwoli nam wybudować w warsztacie 35 nowych dekoracji. Ozdoby nawiązują do Halloween, więc spodziewajcie się dyń, duchów czy nagrobków.

Samo zadanie jest o tyle ciekawe, że w jego trakcie będziemy musieli rozwiązać zagadkę, co jest miłą odmianą od standardowych zleceń opartych na zasadzie „idź gdzieś i zabij kogoś”. Szkoda tylko, że wspomniana zagadka jest strasznie prosta, a jej rozwiązanie nie powinno zająć wprawionemu graczowi więcej niż kilkanaście sekund. Warto też rozglądać się po otoczeniu, jeśli nie chcemy przegapić nowych hełmów - w tym plastikowej dyni, w której będzie można paradować po Pustkowiach.

Dodatek Halloween Workshop jest zaskakująco przyjemny, choć jednocześnie strasznie skromny.

Niestety większość z obiektów do wybudowania w warsztacie to warianty. Innymi słowy - wśród tych 35 nowych dekoracji znajdziemy trzy rodzaje zawieszanych pod sufitem prześcieradeł imitujących duchy, pięć rodzajów słoików z formaliną, trzy nagrobki czy cztery girlandy. To trochę mało, choć i tak więcej, niż w przypadku ozdób bożonarodzeniowych.

Zadania: Do dwóch zwycięstw, O Diable mowa i Piroman

Te questy technicznie nie są całkiem nowe - to dostępna już wcześniej zawartość z Klubu Twórczości, która jednak została zintegrowana z podstawową wersją gry za sprawą ostatniej aktualizacji. Wszystkie te zadania są bardzo proste i polegają z grubsza na dotarciu w wyznaczone miejsce i zabiciu określonego przeciwnika, dzięki czemu zyskamy dostęp do nowego wyposażenia.

Trudno powiedzieć, by tego typu zadania były jakoś przesadnie angażujące i nie powinny zająć nikomu więcej niż kilka minut. Po ukończeniu misji będziemy bogatsi o potężne Działo Tesli i Ciężką Spalarkę oraz świetne zestawy pancerzy wspomaganych znanych z Fallout 3 i dodatku Broken Steel - Pancerz Ognia Piekielnego i X-02.

Większość „nowej zawartości” w Echach Przeszłości wcale nie jest taka nowa...

Miło natomiast widzieć, że naprawiono wreszcie błąd wyświetlania nazw wspomnianych pancerzy, które do tej pory były całkowicie pokręcone. Poszczególne elementy X-02 wyświetlały się po angielsku, natomiast ulepszenia Hellfire Armor zamieniały nazwę PW na „Koński Pancerz Wspomagany”. Po aktualizacji nie ma już tego problemu.

Zadanie: Echa Przeszłości

Głównym kąskiem aktualizacji jest zadanie Echa Przeszłości, które miało wkomponować w świat Fallouta 4 frakcję Enklawy. Cóż, jeśli ktokolwiek spodziewał się po tym zadaniu czegoś więcej, to z pewnością będzie rozczarowany. To kolejne zadanie typowe dla Klubu Twórczości, a więc całe tło fabularne poznamy za pośrednictwem notatek i wpisów na terminalach, zaś rozgrywka ogranicza się praktycznie do odwiedzania konkretnych miejsc i eliminacji przeciwników.

Najciekawszym elementem zadania było podążanie do pewnej lokacji na Morzu Blasku, gdzie prowadził nas sygnał radiowy. To mechanika znana choćby z podstawowej wersji gry, gdzie w pewnej misji wątku głównego w identyczny sposób staraliśmy się namierzyć sygnał łowczego Instytutu. Po dotarciu do celu czeka nas tylko więcej walki i nieco szperania w terminalach, po czym zadanie dobiega końca.

Zadanie z Enklawą jest największym zawodem nowej aktualizacji Fallouta 4 (nie licząc błedów).

Po drodze zdobędziemy m.in. broń energetyczną czy pancerze wspomagane Hellfire i X-01 w barwach Enklawy, a także mundur oficera wspomnianej organizacji. Po ukończeniu misji możemy też odszukać trzy obozowiska terenowe przypominające to, co napotykaliśmy w Fallout 3 po ukończeniu Broken Steel. Tu również czeka nas nieco walki, ale przynajmniej znajdziemy schematy do warsztatu.

Miło zobaczyć Enklawę we Wspólnocie, miło też odblokować ich sprzęt do budowania w osadzie czy wykorzystania w walce, jednak oficjalny dodatek nie oferuje praktycznie nic poza tym i paroma notatkami, a do tego blednie w porównaniu z fanowskimi modami z serii America Rising, które wplatają Enklawę bezpośrednio w główny wątek gry, a ponadto oferują dubbing i rozbudowane linie zadań.

Read this next