Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Nvidia GeForce RTX 2060: werdykt Digital Foundry

Dobra oferta, nawet nie uwzględniając nowości architektury Turing.

Monitory 4K HDR, karty graficzne za tysiąc dolarów - Nvidia wydaje się zamieniać w firmę podnoszącą poprzeczkę w kwestii technologii, za czym idą jednak odpowiednio wysokie ceny. RTX 2070 trafił na rynek z myślą o nieco mniej zasobnych portfelach, ale dopiero RTX 2060 można określić jako interesującą propozycję ze średniej półki. Powiedzmy sobie jasno, wzrosty względem architektury Pascal nie są astronomiczne (jeśli porównamy ceny), ale jednocześnie wydajność jest wyższa od Vega 56, a nowy sprzęt następuje na pięty Vega 64 i na dobrą sprawę zastępuje GTX 1070 oraz GTX 1070 Ti. Możliwości zbliżają się do GTX 1080 w 1080p oraz 1440p. Co więcej, w odróżnieniu od poprzednich wydań RTX Founders Edition, karta robi to wszystko bez fabrycznego podkręcenia.

Przysłana do testów karta FE zaoferowała kilka niespodzianek. Rozmiar i obudowa to w zasadzie klon RTX 2070 FE, ale jakość budowy nadal jest wysoka. Nie mieliśmy czasu na podkręcanie, ale podczas eksperymentów z ray tracingiem w Battlefield 5 wyniki były raczej mało imponujące i już wzrost o 150 MHz zawieszał system. Dla stabilności postawiliśmy ostatecznie na +100 MHz, a więc łącznie nieco ponad 2 GHz, podczas gdy w przypadku pamięci osiągnęliśmy stabilne+700 MHz, czyli zwiększenie przepustowości o 10 procent.

To imponujące połączenie i choć mamy pewne zastrzeżenia, to raczej nie są one do końca związane ze sprzętem. Wydajność po włączeniu ray tracingu w Battlefield 5 jest w większości zgodna z tym, co obiecuje Nvidia. Firma stawia jednak na wybrane sceny i ignoruje fakt, że RT w 1080p to spadki do 35-40 klatek na sekundę w bardziej wymagających ujęciach. Nie sprawdziliśmy całej gry, ale po kilku godzinach prób, nawet po obniżeniu rozdzielczości i jakości ray tracingu, nadal zdarzały się spadki poniżej 60 FPS.

DLSS
TAA
Porównanie DLSS z natywnym obrazem w 4K z TAA początkowo wydaje się dawać mieszane rezultaty. Znika ghosting i ząbki na ostrych krawędziach, przezroczyste elementy wyglądają ładniej, ale nie da się ukryć, że pikseli jest mniej.
DLSS
TAA
Spojrzenie na bardziej oddalone ujęcie wypada lepiej. Roślinność jest nieco ostrzejsza na TAA, ale ogólnie obie wersje są bardzo podobne.
DLSS
TAA
W tym przykładzie DLSS oferuje zauważalnie czystszy i nieco ostrzejszy obraz, choć niektóre detale - jak napis na samochodzie - wyglądają lepiej w 4K z TAA.
DLSS
TAA
DLSS wypada dobrze także w zbliżeniach. Krawędzie są nieco bardziej rozmyte, ale pozostają wyraźne i pozbawione ząbków.
DLSS
TAA
Renderowanie włosów wygląda lepiej na DLSS, a drzewa wypadają niemal wyostrzone. Wygładzanie odbić pozostaje problemem bez względu na technologię.
DLSS
TAA
Ten zrzut wykonaliśmy jedną klatkę po cięciu kamery, co pozwala ocenić obraz, który nie został jeszcze przetworzony przez algorytmy wygładzania krawędzi. TAA jest bardzo ostre, ale z licznymi ząbkami na krawędziach. DLSS jest już w pewnym stopniu rozmyte, ponieważ to wciąż natywne 1440p.
DLSS
TAA
Na tym screenie obraz wygląda podobnie, lecz heksagonalny wzór na środku lokacji wypada mniej wyraźnie na DLSS. W ruchu trudno jednak wychwycić różnicę, a TAA w 4K to przecież wydajność niższa o 35-40 procent.
DLSS
TAA
Bliskie zbliżenia ujawniają większą liczbę najmniejszych detali na TAA, ale w praktyce obraz wygląda niemal identycznie. Takie sceny, z mocnym naciskiem na post-processy, idealnie nadają się do DLSS.
DLSS
TAA
DLSS nie jest idealne, ale to oprogramowanie, z możliwością rozwoju, a TAA także daleko do perfekcji. Niekiedy różnice są na tyle małe, że trudno znaleźć różnicę.

Dobra wiadomość jest taka, że Battlefield 5 otrzyma wkrótce wsparcie dla DLSS, co - jak zapewnia Nvidia - powinno zredukować koszt włączenia ray tracingu. Na aktualizację nadal jednak czekamy, więc nie możemy jej przetestować. Co więcej, nie sprawdzaliśmy jeszcze DLSS na rozdzielczości innej niż 4K, skalowanej z 1440p. Trudno obecnie wyrokować, jak wyglądać będzie skalowanie z 720p do 1080p. Wkrótce na pewno to przeanalizujemy, ale wydaje się, że RTX 2060 będzie tego potrzebowało, by zaoferować spójną wydajność w całej grze. Obecne rezultaty prezentuje wideo na pierwszej stronie artykułu - płynność jest zmienna, ale nie ma katastrofy, jakiej można było się spodziewać po tak wymagającej technologii na tej karcie graficznej.

Pisząc o RTX bardziej ogólnie, nieco rozczarowuje fakt, że miesiące po premierze nadal mamy jeden tytuł ze wsparciem dla DLSS i jeden z ray tracingem. Szersze wykorzystanie tych technologii jest tymczasem kluczowe, by zainteresować architekturą Turing i mamy nadzieję, że tempo znacznie się zwiększy. Obecnie oznacza to, że testy nadal koncentrując się na standardowych bechmarkach, co nie jest przecież żadną nowością, ani też kluczowym czynnikiem przy rozważaniu zakupu RTX. Nvidia zainwestowała mnóstwo pieniędzy w te nowe opcje, które mogą mieć ogromny wpływ na rozwój grafiki komputerowej, ale jest jasne, że potrzeba jeszcze czasu na popularyzację tych funkcji.

W obecnej sytuacji kupujemy więc kartę podobną do reszty linii RTX pod tym względem, że inwestujemy w sprzęt, który nie osiągnie pełni możliwości ze względu na brak odpowiedniego oprogramowania. Różnica polega na tym, że sugerowana cena detaliczna na poziomie 1619 złotych (o ile okaże się prawdą, z czym w przeszłości bywało różnice) jest całkiem dobrą ofertą, jeśli wziąć pod uwagę tylko „standardowe benchmarki”. GTX 1070 był droższy na premierę, a RTX 2060 zapewnia znacznie więcej klatek na sekundę, a do tego obietnicę nowych technologii. Kwestią otwartą pozostaje to, na ile ta czysta moc obliczeniowa sprawdzi się w ray tracingu, ale nawet bez włączania tego rozwiązania stosunek ceny do możliwości jest dobry. To dobrze wyceniony produkt, warty rozważania w sugerowanej kwocie detalicznej.

Test Nvidia GeForce RTX 2060 - spis treści:

Read this next