Little Nightmares 2 - Recenzja: zabawa w chowanego
Przerażająco dobry sequel.
Perypetie małej dziewczynki w żółtym sztormiaku, próbującej wydostać się z tajemniczej łodzi pełnej zagrożeń były bez wątpienia nietuzinkową przygodą. W Little Nightmares 2 powraca podobny, specyficzny i groteskowy nastrój, który sam w sobie budzi spory niepokój. Twórcy zabierają nas na wyprawę poza jedną lokację, by obudzić wszystkie nasze lęki - także te skrywane najgłębiej.
Tym razem wcielamy się w chłopca o imieniu Mono, który w niewyjaśnionych okolicznościach budzi się w środku gęstego lasu, pełnego sideł i pułapek. Już na wstępie czujemy się nieswojo i wiemy, że ponura atmosfera zostanie już z nami do napisów końcowych. Główny bohater trafia do upiornej chatki kłusownika, który - jak się okazuje - nie poluje tylko na zwierzęta. Uwalniamy zamkniętą tam małą dziewczynkę i razem uciekamy.
Niestety każdy krok oznacza zagłębianie się w coraz bardziej mroczne i przerażające miejsca. Cały czas czujemy, że eksplorowane miasto i jego okolice są wyjątkowo nieprzyjazne, a jeśli nie znajdziemy dalszej drogi, to coś nas zje bądź zabije. Klaustrofobiczne wrażenia z pierwszej części ustępują wzbudzaniu lęków przestrzennych, bardzo bliskich temu co udało się zbudować w Inside. Udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie, a granie w słuchawkach zapewnia najsilniejsze wrażenia, chwilami stawiając na nogi bardziej niż poranna kawa.
Sterowanie nie różni się prawie niczym od oryginału, a więc jest też podobnie problematyczne. W pewnych sekwencjach nie obawiamy się zagrożenia, a jedynie martwimy się, że znowu nie wciśniemy jakiegoś przycisku w porę, albo bohater nie zainicjuje interakcji, gdyż stał milimetr obok miejsca, które twórcy przewidzieli jako odpowiednie. Wybija to nieco z immersji, ale za to zdarza się zauważalnie rzadziej niż w pierwszej części. Mając na uwadze, że gra jest dwa razy większa niż pierwowzór, to jest to dosyć pocieszające.
Warto zwrócić uwagę na dbałość o szczegóły otoczenia i idące w parze łamigłówki, gdyż to one są sednem Little Nightmares 2. Wchodzimy do takich placówek jak szkoła, czy szpital i momentalnie wiemy gdzie jesteśmy. Wszystko wygląda jak w krzywym zwierciadle, niczym wyciągnięte z tytułowych sennych koszmarów. Twórcy zadbali, by każde z tych miejsc wywoływało inny rodzaj lęków i trzeba przyznać, że udało im się to całkiem skutecznie. Na samo wspomnienie chodzenia po opuszczonym szpitalu z latarką w ręku może pojawić się gęsia skórka.
Podróżujemy we dwójkę, wraz ze sterowaną przez komputer dziewczynką - Six z oryginału. Mimo jej towarzystwa nie jest ani trochę weselej. Niejednokrotnie obawiamy się o zdrowie koleżanki, chociaż nigdy nie jest ona ciężarem - jej zależy na ucieczce i przetrwaniu tak samo, jak głównemu bohaterowi.
Oś rozgrywki to skradanie się, chowanie w cieniu i ogólne unikanie wzroku przeciwników będących w większości przypadków dorosłymi. Ci zawsze są jakoś zdeformowani i nawet kiedy z pozoru wydają się normalni, to po chwili pokazują swoje prawdziwe oblicze. Obraz belfra z drewnianą linijką, który wyciąga szyję jak wąż, by nas znaleźć i pochwycić na długo pozostał w naszej pamięci. Design potworów wciąż zaskakuje i zawsze budzi reakcję paniki, gdy rozpoczyna się morderczy pościg.
W drugiej części zagrożenie pojawia się również ze strony mniejszych przeciwników. Szkoła jest pełna dzieci przypominających porcelanowe lalki i nie jest to grupka, z którą chcemy się przyjaźnić. W innej sekwencji goni nas ręka manekina, która ani trochę nie jest tak sympatyczna co „Rączka” z Rodziny Addamsów.
Zobacz: Little Nightmares 2 - Poradnik, Solucja
Mono, w przeciwieństwie do towarzyszki, potrafi się bronić za pomocą podniesionych narzędzi takich jak młotek, klucz francuski czy tasak. Jest to ciekawe urozmaicenie względem oryginału, ale ani trochę ułatwienie - to wciąż świat dorosłych, więc każde narzędzie jest za duże dla bohatera. Chłopiec z łoskotem ciągnie za sobą broń, by zburzyć przeszkodę bądź stłuc porcelanową głowę oprawcy. Walka, z uwagi na ciężkość przedmiotu, jest utrudniona i przeciwnik łatwo może wykorzystać błąd i rzucić się na nas bez litości. Potyczka w większym gronie skutecznie buduje poczucie desperacji i walki o przetrwanie.
Zagadki nie należą do najbardziej skomplikowanych i ich rozwiązania zazwyczaj od razu rzucają się w oczy. Six wielokrotnie też nakierowuje nas na istotne elementy, przez co raczej nie utkniemy na długo w jednym miejscu.
Co innego zdarza się w przypadku sekretów. Mono może zmieniać swoją papierową torbę na liczne poukrywane w świecie czapki, lecz dotarcie do nich wymaga uważnego przeczesania terenu i niekiedy cofnięcia się w miejsca, które niekoniecznie kojarzą nam się z bezpieczeństwem. Podobnie trudne do znalezienia są „duchy” innych dzieci, które po odkryciu wszystkich prezentują dodatkowe rozwinięcie historii.
Podsumowanie sequela do prostego „to więcej tego samego” jest bardzo krzywdzące, gdyż na każdym kroku zauważamy, że szwedzkie studio zadbało by zaprezentować nam nie tylko większy i jeszcze bardziej przerażający świat, ale i opowiedzieć więcej mrocznych historii na swój oryginalny sposób.
Jak Six trafiła do domku kłusownika? Co głównego bohatera łączy z dziwnym przekazem telewizyjnym? Dlaczego wszyscy dorośli to groteskowe monstra? Gra nie odpowie nam wprost, ale pozostawi dostatecznie dużo pola do interpretacji, byśmy nawet po ukończeniu przygdy i po całym tym stresie wciąż chcieli wrócić do mrocznego świata przy okazji dodatków lub premiery kolejnej części.
Little Nightmares 2 to godny następca pierwowzoru i gra, która mimo budzenia nieustającego niepokoju hipnotyzuje nastrojem i zachęca do eksploracji tego pokręconego, nietuzinkowego świata.
Plusy: | Minusy: |
|
|
Platforma: PC, PS4, PS5, Xbox Series X/S, Xbox One - Premiera: 11 lutego 2021 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: przygodowa, horror - Dystrybucja: cyfrowa - Cena: 120-200 zł - Producent: Tarsier Studios - Wydawca: Bandai Namco
Recenzja gry Little Nightmares 2 została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.