Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Far Cry 6 - Recenzja: najlepszy Far Cry w historii?

Zaskakująco udana odsłona serii.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Romantyczna wizja obalania dyktatury pełna eksplozji i fantazyjnego arsenału - recenzja Far Cry 6.

Ubisoft udowadnia, że temat rewolucji i sensacyjna, pełna akcji otoczka to mocne połączenie, oferujące ciekawe wrażenia. Far Cry 6 broni się jako ciekawy, a co najważniejsze - świeży i oryginalny tytuł.

Akcja toczy się na fikcyjnej, karaibskiej wyspie Yara, nad którą władzę sprawuje okrutny dyktator Anton Castillo - bezwzględny tyran, eliminujący jakikolwiek przejaw obywatelskiej opozycji. Jako Dani Rojas dołączamy do ruchu oporu w postaci frakcji Libertad. Stopniowo przejmujemy kraj i próbujemy obalić rządzącego faszystę.

Historia nie wydaje się wyjątkowo oryginalna, ale sporo zyskuje dzięki nowej formie narracji. Far Cry 6 jest znacznie bardziej filmowy niż poprzednie części. Regularnie, po misjach, oglądamy przerywniki filmowe, poznajemy nie tylko otoczenie głównego bohatera i jego kompanów, ale też historię z perspektywy Antona Castillo, który w trakcie gry szkoli swojego syna Diego z zasad bycia „godnym przywódcą narodu”.

Zobacz na YouTube

Teraz główny bohater - lub bohaterka, jeśli ją wybierzemy - posiada własny głos i również występuje w przerywnikach filmowych. To nowość w sposobie prowadzenia narracji w tej serii i działa zdecydowanie na plus. Milczący bohaterowie zawsze słabo kontrastowali z charyzmatycznymi antagonistami. Całość podkreśla natomiast zmiana kamery w obozach rebelianckich, kiedy to oglądamy Daniego zza pleców.

Far Cry 6 to nie jest gra, która rozkochuje w sobie od pierwszych minut. Cały prolog, rozgrywający się na mniejszej wysepce, pełniącej rolę wprowadzenia w mechaniki gry, wydaje się absurdalny, niepoważny i naiwnie głupi. Już w drugiej misji dołącza do nas tresowany aligator, a kilka chwil później szalony rebeliant przedstawia nam Supremo, czyli specjalne partyzanckie bronie jak: mortarowy plecak albo miotacz harpunów. Szybko dzieje się za dużo, przez co uznajemy, że tak będzie wyglądała cała gra. Nie jest tak do końca.

Oczywiście szalone wynalazki towarzyszą nam przez większość gry, lecz misje rozsiane na głównej mapie i oblicza trzech frakcji buntowniczych, które mamy zjednoczyć, to już coś znacznie bardziej interesującego i stonowanego. To jedna z najciekawszych, a być może najciekawsza fabularnie odsłona serii.

Strzelanie w duży zbiornik z paliwem to nie do końca udany pomysł - za to efekt widowiskowy!

Każda frakcja ma zupełnie inną motywację i plan na prowadzenie ruchu oporu przeciwko rządom Castillo. Nie da się pomylić prostych rolników, przemienionych w partyzantów, z weteranami poprzedniej wojny domowej, dla których walka to chleb powszedni. Trzecia frakcja to młodzi ludzie zebrani wokół charyzmatycznych muzyków ich pokolenia, których celem staje się walka z propagandą rządową i bardziej nowoczesny opór. Taka różnorodność daje też ciekawy obraz zjednoczenia mniejszości w imię walki z opresją.

Na uwagę zasługuje miejsce akcji. Stylizowane na Kubę państewko miesza stare samochody i brudne, tropikalne ulice z nowoczesną, często niedostępną dla szarych obywateli technologią. Yara jest bardzo interesującym regionem, który przyjemnie zwiedza się zarówno na piechotę, samochodem, jak i konno. Przemierzając dżunglę na wierzchowcu można mieć wrażenie, że „to w sumie taki Skyrim, tylko z karabinem snajperskim i granatami”, i jest to jak najbardziej komplement. Yarę eksploruje się z przyjemnością i wydaje się najciekawszą mapą od dobrych kilku części.

Rozgrywka podstawowa, czyli strzelanie i skradanie, nie różnią się znacząco od poprzednich gier, więc spójrzmy na to, co wyróżnia szóstą odsłonę. Pierwszy i najważniejszy element - rozbudowywany ekwipunek. Buty, spodnie, kamizelki i hełmy posiadają atuty, jak zwiększona obrona przed konkretnym rodzajem pocisków, bonusy do prędkości, bezszelestne chodzenie i tym podobne, więc budujemy postać pod własny styl gry.

Jeśli nie chcesz Yary zguby, krokodyla daj mi Libertad...

Podobnie jest z bronią palną, którą możemy rozwijać, ulepszać o inną amunicję, tłumiki, lunety, kolimatory oraz również specjalne umiejętności pasywne. Gra wzbogacona o elementy znane z hybryd shooterów i RPG (jak choćby Destiny) ciekawie zmienia podejście do rozgrywki, czyniąc ją znacznie obszerniejszą i skłaniającą do eksperymentowania.

Wspomniane Supremo to spore urozmaicenie, bo to również ataki specjalne, jak na przykład ogromne wyładowanie elektryczne, wyłączające wszystkie alarmy i pojazdy, ale też mobilny zestaw mortarowy, który pozwala jednej osobie rozprawić się ze śmigłowcem - Rambo byłby dumny.

Drugą dużą nowością jest możliwość schowania broni i przemierzania miasta „w cywilu”. Dzięki temu możemy umknąć uwadze wojska, by podejść znacznie bliżej celu i dokładnie zaplanować zasadzkę. Wcześniej większość wrogów po prostu strzelała na nasz widok, a teraz możemy uniknąć niepotrzebnych konfliktów, kiedy chcemy się po prostu rozejrzeć.

Etapy miejskie to również świetna odmiana i coś, co najbardziej kreuje obraz współczesnej rewolucji, gdy przemierzamy dachy eliminując zbrodniczy reżim, a inni rebelianci ciskają koktajle Mołotowa na ulicach poniżej.

W obozach widzimy postać w całej okazałości - w przerywnikach także

Nie obyło się oczywiście bez klasycznych już w serii przeciwników, pojawiających się znikąd, albo pojazdów, które wczytują się przed nami, bądź też helikopterów, których nie było nawet słychać, a już strzelają po plecach. To zawsze niszczy klimat gry, choć nie stanowi większego zagrożenia.

Sztuczna inteligencja mogłaby być lepsza i nie łapać się na najtańsze chwyty w historii gier, ale posiada ciekawsze ścieżki poruszania się. Wrogowie potrafią już często na zmianę patrolować cały wyznaczony obszar. Drobne, acz zauważalne usprawnienie.

Ponownie polujemy na zwierzęta, łowimy ryby i bierzemy udział w walkach kogutów. Te ostatnie stworzone są z lekkim przymrużeniem oka, a cała oprawa wygląda klasyczną bijatykę, jak np. Tekken, ale mechanicznie to raczej prosta mini-gra. Nie jesteśmy miłośnikami nielegalnych walk zwierząt i żartowania sobie z tego tematu, więc więcej czasu poświęcaliśmy na zdobywanie zwierzęcych kompanów i głaskaniu ich. Chociaż jedno można przyznać: kogut atakujący yarańskiego oficera to widok wart każdego dolara.

Far Cry 6 jest sporą grą. Wiele aktywności pobocznych i dodatkowych misji skutecznie zajmuje czas i odciąga od finału na wiele godzin, a możliwość rozwijania baz, ekwipunku i idące za tym coraz to nowe bonusy sprawią, że utknęliśmy na tej wyspie na długo.

Koń to ciekawy środek transportu, chociaż mało efektywny w starciu z czołgiem

Zobacz także: Far Cry 6 - Poradnik, Solucja

Podobno całą grę można ukończyć w trybie kooperacji - nie mieliśmy możliwości sprawdzenia tego elementu przed premierą. Miłośników współpracy ucieszy jednak zestaw dodatkowych misji, które są dość oryginalne i przyjemne. Ich atutem jest brak znaczników pomocy, przez co musimy ostrożnie eksplorować mapy i szukać celów.

Far Cry 6 dojrzewa jak wino. Z pozoru beztroska strzelanka zmienia się w trakcie rozgrywki, oferując nie tylko sporo ciekawych możliwości wykonywania zadań, ale też wciągającą historię, barwne postaci i ciekawy finał. Mocne wrażenia gwarantowane.

Plusy: Minusy:
  • fabuła ciekawsza niż w poprzednich częściach
  • nasza postać w końcu ma charakter
  • system rozwoju ekwipunku
  • świetnie oddany kubański klimat
  • ukrywanie się w tłumie to ciekawa nowość
  • przeciwnicy pojawiający się znikąd
  • SI wciąż zdarza się robić głupoty

Platforma: PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series, PC - Premiera: 7 października 2021 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: FPS, gra akcji - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 230 zł - Producent: Ubisoft - Wydawca: Ubisoft - Wydawca PL: Ubisoft Polska

Recenzja Far Cry 6 została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę. Testowano na PlayStation 5.

Read this next