Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Władca Pierścieni zainspirował projektantów Cyberpunk 2077 do stworzenia najstraszniejszej sceny w grze

Wyszło całkiem przerażająco.

Rozszerzenie Widmo Wolności wprowadziło do Cyberpunk 2077 sporo zapadających w pamięci scen, ale jedna z nich znaczącą wyróżniała się od reszty. Choć sekwencja zabawy w śmiertelnie niebezpiecznego chowanego z Cerberusem kojarzyła się raczej z horrorem, to okazuje się, że inspiracją do jej stworzenia był fragment filmu Władca Pierścieni: Powrót Króla.

Uwaga, poniżej spoilery z wątku fabularnego Cyberpunk 2077: Widmo Wolności!

Na wszelki wypadek przypomnijmy, że omawianą sekwencję mogliśmy rozegrać wyłącznie po wybraniu ścieżki Solomona Reeda. Poszukiwania umierającej Songbird prowadzą bohaterów do opuszczonego bunkra Max-Tech, w którym korporacja ukryła kilka śmiertelnie niebezpiecznych gadżetów.

Jednym z nich był właśnie Cerberus - groźny przeciwnik przypominający nieco wielkiego, metalowego pająka. Paweł Sasko - główny projektant zadań w CD Projekt Red - zdradził podczas konferencji GDC, że podobieństwo do przerośniętego zwierzaka nie było przypadkowe.

Wejście do bunkra było jak wejście do leża potwora” - opowiadał Sasko, cytowany przez IGN. „Ta scena, w której widzimy Cerberusa, przypomina moment, w którym Szeloba pojawia się we Władcy Pierścieni. Wyłania się i wisi nad tobą - prawie niczym cień”.

Cyberpunk, ale jako horror? Czemu nie!Zobacz na YouTube

Postanowiliśmy więc z tym działać, ponieważ o wiele łatwiej jest nakierować projektantów, jeśli wcześniej zdefiniujesz motyw przewodni i gatunkowy tego, co chcesz zrobić” - wyjaśnił dalej. Trzeba przyznać, że w tym przypadku deweloperzy postawili na oryginalną mieszankę: z jednej strony mamy wielkiego metalowego pająka, a z drugiej mechaniki niemalże wyjęte z serii gier o Obcym czy horrorów o Slender-manie.

Sekwencja z Cerberusem nie byłaby choćby w połowie równie emocjonująca, gdyby nie to, że V jest w tym czasie całkowicie odłączony od Johnego Silverhanda. To też zapewne jeden z nielicznych momentów w grze, w którym zarówno bohater, jak i gracz, chcieliby posłuchać jakichś kąśliwych żartów od półżywego rockmana.

Read this next