Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Call of Cthulhu - Recenzja

Strach przed nieznanym jest najsilniejszy.

Gra czerpiąca inspirację z prozy Lovecrafta nie musi oferować idealnej rozgrywki. Najważniejsze, by potrafiła wzbudzić strach i grozę.

Produkcji inspirowanych mitami o Wielkim Przedwiecznym Cthulhu w ostatnich latach nie brakuje. Nie oznacza to jednak, że nastąpiło przesycenie tą tematyką. Wręcz przeciwnie - odpowiednio przedstawionej grozy nigdy za wiele. Call of Cthulhu nie jest grą dopracowaną pod kątem technicznym, lecz jej kwintesencja pozostaje niezachwiana. To straszny i nastrojowy horror.

Lata trzydzieste ubiegłego wieku. Prywatny detektyw Edward Pierce musi wyjaśnić przyczyny pożaru, który zabił całą rodzinę Hawkinsów na wyspie Darkwater nieopodal Bostonu. Okoliczności są zbyt tajemnicze jak na tragiczny wypadek. Nie cierpiący na nadmiar zleceń weteran wojenny i alkoholik natychmiast wyrusza do rybackiej miejscowości. Tak rozpoczyna się śledztwo, które rozgrzebuje mroczną, okultystyczną historię Darkwater.

Historia opowiedziana w Call of Cthulhu nie zaskoczy raczej miłośników uniwersum stworzonego przez H.P. Lovecrafta, ale na pewno oddaje ona należyte honory i zapewnia oczekiwany klimat. Mroczne rytuały, dziwne światła na morzu, tajemnicze dźwięki w opuszczonych budynkach i artyści pogrążeni w szaleństwie - wszystkiego tu pod dostatkiem.

Posiadłość Hawkinsów to urokliwe miejsce (Call of Cthulhu - Recenzja)

Wprowadzenie może wydawać się nieco nużące i przydługie, ale to celowe pożegnanie z trzeźwością umysłu głównego bohatera, gdyż zgodnie z kanonem, poznanie prawdy o Przedwiecznych to prosta droga do szaleństwa. Terror skali kosmicznej nie jest do objęcia rozumem człowieka i twórcy całkiem skutecznie starają się to przez całą grę obrazować.

Fabuła pełni pierwszorzędną rolę, więc skupiamy się głównie na niej. Spacerujemy po ciemnych uliczkach i upiornych budynkach, szukając śladów i rozmawiając z ludźmi, którzy mogą wiedzieć coś, co pomoże w śledztwie. Poza detyktywistycznym aspektem Call of Cthulhu jest raczej ubogie mechanicznie. Walka i strzelanie to częściej przerywniki filmowe, a skradanie obecne w drugiej połowie gry to element na tyle niedopracowany, że aż dobrze, że nie ma go zbyt wiele.

Ciekawe jest prowadzenie dialogów, gdyż to od nich zależy najwięcej, a rozwój postaci jest związany głównie z nimi. Możemy rozdawać punkty na talenty odbijające się bezpośrednio na pracy detektywa. Są to między innymi medycyna, charyzma, spostrzegawczość, wiedza na temat okultyzmu, zastraszanie. Rozwijanie zdolności nie tylko pozwala zauważyć nowe detale w trakcie zwiedzania miejsc i prób rekonstrukcji zdarzeń, ale i dodaje zupełnie nowe linie dialogowe i możliwości rozwiązywania konfliktów.

Rozmowy stanowią trzon rozgrywki i decydują nie tylko o zakończeniu. W każdej rozmowie podejmujemy decyzję co do tego, o co chcemy zapytać i z jakiej specjalizacji czerpiemy dane pytanie. Jeżeli bohater nie będzie miał odpowiednio dużo punktów to zaprzepaści resztę dialogu, gdyż nie będzie mógł już wybrać innego rodzaju pytań specjalistycznych. Świetne zagranie, którego brakuje w wielu innych grach.

Zobacz na YouTube

Gra nie może poszczycić się wysokiej jakości grafiką i dopracowaniem. Brzydkie tekstury, błędy animacji i problemy z interakcją z obiektami otoczenia to chleb powszedni. Na pochwałę zasługuje natomiast udźwiękowienie, które w wielu momentach buduje cały nastrój scen i wywołuje ciarki. Call of Cthulhu to nie straszak, gdzie znienacka wyskakują potwory, więc budowanie grozy i napięcia jest kluczowe. To udało się twórcom idealnie i przemierzanie mrocznej jaskini w akompaniamencie niepokojących dźwięków momentami przeraża bardziej niż niejeden potwór. Wszak strach przed nieznanym jest najsilniejszy.

Rozgrywka momentami gubi tempo. Zagadki w dalszej części gry zdają się być mniej dopracowane i zamiast szukania rozwiązania z sensem po prostu dochodzimy do rozwiązań metodą prób i błędów. Drugim elementem dość psującym przygodę są sekwencje skradane. Pierwszoosobowe przekradanie się bez odpowiednio zaprojektowanych indykatorów widoczności i wykrycia prowadzą do wielu scen frustracji. Dodatkowo każdy poziom skradankowy wymaga postępowania dokładnie tak, jak zaplanowali twórcy - nie ma miejsca na improwizację i kreatywne odwracanie uwagi oprawców.

Przygodę na wyspie Darkwater najbardziej ratuje klimat i odpowiednio pokręcona fabuła. Nic nie wydaje się takie jakim być powinno, a my razem z kierowanym bohaterem poddajemy pod wątpliwość nie tylko przesłanki w śledztwie, ale też prawdy o otaczającej nas rzeczywistości. Mroczni kultyści i tajemnicze bóstwa drzemiące daleko poza granicami ludzkiej jaźni skutecznie mieszają w głowie odbiorcy do ostatnich minut gry. Długość rozgrywki również sprzyja odbiorowi, gdyż nieco ponad 10 godzin to odpowiedni czas, by groza nie spowszedniała, a napięcie skutecznie trzymało przy ekranie.

Za taką furtką nigdy nie czeka nic dobrego (Call of Cthulhu - Recenzja)

Call of Cthulhu oferuje wszystko to, czego miłośnicy Lovecrafta mogliby oczekiwać pod względem nastroju i fabuły, lecz zawodzi nieco pod kątem rozgrywki. Ciekawe rozwiązania związane z dialogami i prowadzeniem śledztwa na szczęście potrafią przysłonić niesmak budzony przez sekcje skradania i niektóre zagadki, a w efekcie badanie tajemnicy morderstwa Hawkinsów to dobra, mroczna zabawa.

Plusy: Minusy:
  • nastrój grozy i niepokoju
  • manipulacje trzeźwością umysłu bohatera
  • dialogi i związany z nimi rozwój postaci
  • źle zaprojektowane etapy skradankowe
  • część zagadek nie jest zbyt dobrze przemyślana
  • nienajlepsza jakość modeli postaci i otoczenia


Platforma: PS4, Xbox One, PC - Premiera: 30 października 2018 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: gra przygodowa, horror - Dystrybucja: pudełkowa, cyfrowa - Cena: od 160-200 zł - Producent: Cyanide - Wydawca: Focus Home Interactive



Recenzja Call of Cthulhu została przygotowana na podstawie egzemplarza na PlayStation 4, dostarczonego nieodpłatnie przez firmę CDP.pl.

Read this next