Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Triangle Strategy - Recenzja: bo liczy się historia

Spoiler: nie ma tu trójkątów.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Być może powolne tempo niektórych odrzuci, co nie zmienia faktu, że otrzymaliśmy świetną, JRPG-ową przygodę - recenzja Triangle Strategy.

Switch otrzymał kolejną udaną produkcję. Triangle Strategy wciąga od pierwszych chwil, choć poświęca wyjątkowo dużo czasu i uwagi narracji oraz budowaniu fabuły, co może nie wszystkim odpowiadać. Samej rozgrywce natomiast trudno cokolwiek zarzucić.

Na przygodę składa się poznawanie historii skomplikowanego związku trzech królestw oraz bojowe zadania, podczas których bierzemy udział w bitwach. Potyczki od razu spodobają się miłośnikom Fire Emblem czy Final Fantasy Tactics.

Turowe starcia potrafią być wymagające nawet na normalnym poziomie trudności. Dysponujemy jednak wieloma różnorodnymi bohaterami do wyboru, uczymy się odpowiednio ich wykorzystywać, poznajemy zależności między postaciami i specjalne zagrywki - jak choćby niezbędne wręcz atakowanie od tyłu, flankowanie i okrążanie wroga, dobre wykorzystywanie czarów czy nawet elementów otoczenia.

Styl oprawy HD-2D fantastycznie pasuje do tego typu produkcji.

Przed walką ustawiamy jednostki na polu bitwy - zazwyczaj stosunkowo niewielkim - i kupujemy pomocne przedmioty z menu obozu. Często, a szczególnie w późniejszych etapach, gdy mamy więcej bohaterów niż dostępnych slotów na postacie w potyczce, musimy też wybrać, kto będzie najbardziej przydatny w danym starciu.

Każda postać ma różne umiejętności, dzięki którym wszystkie jednostki mają nieco inną specjalizację. Mamy tu nawet różnorodność w zakresie jednego archetypu - choćby różnych bohaterów leczących i wspierających. Dzięki temu możemy stosować inne „kompozycje” walczących w różnych bitwach. Warto to zresztą robić, by wszyscy w miarę równocześnie osiągali kolejne poziomy doświadczenia.

Świetne jest to, że bitwy nie zawsze sprowadzają się po prostu do pokonania wrogów. Czasem musimy wejść z czymś w interakcję, czasem trzeba po prostu dotrzeć do konkretnego miejsca na mapie. W zależności od celu stosujemy więc nieco inną taktykę.

Pomiędzy głównymi misjami możemy z poziomu mapy wybierać poboczne zadania, które wzbogacają historię.

Przebieg walki może zależeć od naszych wyborów. Do walki może też w ogóle nie dojść. Triangle Strategy jest grą jRPG, a momenty z podejmowaniem decyzji są naprawdę imponujące. Dość powiedzieć, że już w pierwszych godzinach możemy na przykład wybrać docelowe miejsce pewnej podróży, przez co odrzucamy część scenariusza związaną z drugą lokacją. Nieco później skutkiem naszej decyzji może być na przykład zastawienie na wrogów pułapki i starcie w płonącym mieście.

Z wyborami związany jest ciekawy system głosowania i przekonywania. Bohaterowi - młodemu lordowi jednego z najważniejszych rodów królestwa Glenbrook - towarzyszą przyjaciele i sojusznicy. W kluczowych momentach Serenoa organizuje naradę, po której widzimy, co towarzysze sądzą na dany temat. Następnie, w trakcie rozmów, musimy postarać się przekonać kompanów do jednego z dwóch rozwiązań aktualnego problemu.

To świetne urozmaicenie narracji, nieczęsto spotykane w tradycyjnych grach jRPG. Widać, że twórcy przygotowali sporo zawartości, której przy jednym podejściu do kampanii po prostu nie zobaczymy - wiem już, że w przyszłości będę chciał podejść do tej przygody raz jeszcze, nawet jeśli ponownie ukończenie jej zajmie mi 40 godzin.

Zobacz na YouTube

Sama opowieść nie ustrzegła się stereotypów i klisz, co nie zmienia faktu, że otrzymujemy ciekawie przedstawiony wątek konfliktu trzech królestw. Z biegiem czasu odkrywamy motywacje władców, a rozwój wydarzeń pokazuje, że nic nie jest do końca tak oczywiste, jakim może wydawać się na początku.

Triangle Strategy potrafi też czasem skupiać się na narracji nawet przez kilkanaście - czy kilkadziesiąt - minut z rzędu, bez przerwy na walkę. Ba, z poziomu mapy świata możemy wybierać poboczne „misje”, które często są po prostu dodatkowymi konwersacjami. Nieraz ich skutkiem może być na przykład dołączenie do naszej świty nowego bohatera.

Takie nietypowe podejście może niektórych zniechęcić, jeśli komuś zależy przede wszystkim na gameplayu, czyli walce. Dla mnie jednak mocny nacisk na fabułę to miły powiew świeżości. Tym bardziej, że historia naprawdę wciąga, a postacie - mimo że nie są szczególnie oryginalne - łatwo polubić. Warto tylko zaznaczyć, że lepiej grać z dubbingiem japońskim. Głosy angielskie są nieco gorzej dobrane. Trzeba też podkreślić, że udźwiękowiono wszystkie dialogi - świetna sprawa.

Nie warto ignorować opcjonalnych dialogów - mogą skutkować dołączeniem do naszej drużyny przydatnych sojuszników.

Nie można też nie wspomnieć o oprawie. Studio Artdink zastosowało tutaj styl „HD 2D”, który kojarzymy już z Octopath Traveler (od którego nowa produkcja Square Enix jest moim zdaniem lepsza pod każdym względem). To wręcz idealne rozwiązanie dla gier tego typu. Otrzymujemy produkcję, która wygląda jak wierny remake turowego klasyka sprzed lat.

Triangle Strategy przywiązuje dużą wagę do mechaniki, ale nie boi się poświęcać czasu dla opowiedzenia historii. Takie podejście wyszło twórcom naprawdę dobrze - i każdy fan gatunku bez dwóch zdań powinien dać produkcji od Square Enix szansę.

Plusy: Minusy:
  • świetny, rozbudowany model walki
  • oprawa graficzna
  • angażująca opowieść
  • znaczące wybory i decyzje
  • angielski dubbing
  • fabuła powoli się rozkręca


Platforma: Switch - Premiera: 4 marca 2022 - Wersja językowa: angielska, japońska (pełny dubbing) - Rodzaj: turowa, jRPG - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 230 zł - Producent: Artdink - Wydawca: Square Enix - Wydawca PL: Conquest Entertainment

Recenzja Triangle Strategy została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Read this next