Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Ten serial od Amazon musisz obejrzeć. Recenzja „The Peripheral”

Wizja przyszłości od twórców „Westworld”.

Najnowszy serial Amazon Prime przebił popularnością „Władcę Pierścieni. Pierścienie Władzy”. „The Peripheral” oferuje świetną rozrywkę, ciekawą wizję przyszłości i angażującą fabułę. Oceniamy pierwsze cztery odcinki serialu.

UWAGA: możliwe niewielkie spoilery z pierwszych odcinków sezonu.

„The Peripheral” to ekranizacja powieści science ficition Williama Gibbsona. Osobami odpowiedzialnymi za przełożenie jego dzieła na serial byli showrunnerzy „Westworld”, czyli Jonathan Nolan i Lisa Joy, a także scenarzysta Scott Smith. Już pierwsze wrażenia z czterech odcinków sprawiły, że mam ochotę zobaczyć kolejne.

Nasza główna bohaterka ma wrażenie, jakby weszła do „króliczej nory”.

Akcja „The Peripheral” została częściowo osadzona w niedalekiej przyszłości, a dokładnie w 2032 roku. Nasza główna bohaterka, czyli Flynne Fisher (Chloë Grace Moretz), mieszka w małym miasteczku w górach Blue Ridge wraz ze swoim bratem Burtonem (Jack Reynor). Oboje opiekują się chorą na raka matką (Melinda Page Hamilton) i ledwo wiążą koniec z końcem.

W pewnym momencie wchodzą w posiadanie dziwnego urządzenia, którego przeznaczenia z początku nie znają. Okazuje się jednak, że służy ono do transmitowania danych i uzyskiwania dostępu do alternatywnej rzeczywistości. Gdy rodzeństwo próbuje przetestować przedmiot, przenosi on Flynne do innego świata, w którym musi wykonać prostą misję. Od momentu wejścia do wirtualnej rzeczywistości zaczynają się kłopoty Fisherów, które z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej się komplikują.

Wilf i Flynne dobrze do siebie pasują pod względem charakteru.

Mamy też do czynienia z drugą „rzeczywistością” tego serialu. Flynne przenosi się do alternatywnego świata, który został osadzony w Londynie w 2099 roku. On z kolei jest mroczny i zdominowany przez wszechobecny rozwój technologiczny. Rządzą nim nieznane siły i grupy wpływów, przy czym my dowiadujemy się o istnieniu głównej antagonistki, czyli Cherise (T’Nia Miller) oraz walczącej z nią grupą niejakiego Lva Zubova (John Joseph Feild). Świat przyszłości jest przede wszystkim niezwykle czysty, minimalistyczny, ale zarazem brutalny. Poza tym wiele jest sadystycznych scen, krwawych bijatyk i przerażających chirurgicznych zabiegów.

Bardzo podoba mi się kreacja nowej rzeczywistości. To coś, czego Amazon nie potrafił dobrze zrobić w przypadku „Władcy Pierścieni. Pierścienie Władzy”. W „The Peripheral” mamy do czynienia z ciekawym światem, pełnym detali i tajemniczych lokacji. Odkrywamy go jak dobrą grę komputerową, gdzie każde miejsce zaskakuje nas swoją innością i rozmaitością.

Jack Reynor świetnie pasuje do roli starszego brata.

Duża tu zasługa przekonującego wykorzystania technologii przyszłości. Mówimy przecież o wydarzeniach częściowo dziejących się dziesięć lat od naszej współczesności, więc w samym serialu pojawiły się nowsze wersje przedmiotów znanych nam obecnie, na przykład okulary VR czy drukarki 3D.

Poza tym ciekawą rolę przybiera postać pracująca dla Lva Zubova, czyli Wilfred Netherton (Gary Carr). Stara się on oprowadzić nie tylko Flynne po wirtualnym świecie, ale przede wszystkim widzów, którzy mogliby się w nim czuć nieswojo. Myślę, że to udany zabieg, bo nie mamy wrażenia, że Wilf jest bohaterem jednowymiarowym. Jego historia co prawda zostawia pole do domysłów, ale kieruje się własnymi motywami i ma konkretny profil psychologiczny.

Motywy Lva Zubova nie są do końca jasne.

Widzimy, że świat w 2032 roku jest też inny, jeśli chodzi o strukturę społeczeństwa. Nasi bohaterowie to na przykład żyjący na peryferiach wielkiego świata weterani wojenni jak Burt i jego znajomi z armii. Poza tym w małych miasteczkach dominują postaci z przestępczego półświatka jak Corbell Pickett (Louis Herthum).

Polubiłem estetykę tego serialu, bo przypomniała mi o serii gier „Deus Ex”. Zwłaszcza żółte i ciepłe barwy, którymi operują twórcy bardzo dobrze współgrają z wizją przyszłego świata. Poza tym zdjęcia zostały wykonane fenomenalnie i z dużą dbałością o wszelkie detale. Zwróciłem uwagę także na „intro”, które świetnie wprowadza widzów w klimat serialu.

Louis Herthum zagrał w serialu „Westworld” postać Petera Abernathy, ojca Dolores.

Pojawiło się także kilka podstawowych problemów, z którymi człowiek mierzy się w zetknięciu z nowymi technologiami. Na przykład, gdy nasza główna bohaterka zakłada tajemniczy sprzęt, dzięki któremu ma dostęp do alternatywnego świata, boli ją głowa, a brat wyjaśnia jej, że działania w sieci odbijają się na fizycznej kondycji człowieka.

Poza tym jest tu odwieczny problem dotyczący istoty rzeczywistości. Flynne, podobnie jak każdy widz oglądający „The Peripheral”, zastanawia się nad jej statusem, bo wszystko to, co widzimy na ekranie, wygląda realistycznie. W ostateczności nie wiemy, czy nie jest to rodzaj złudzenia albo symulacji komputerowej.

Cherise jest postacią tajemniczą i nie wiadomo, czy za nią nie stoją inne grupy wpływu.

Warto jeszcze wspomnieć o obsadzie, bo jak wiadomo, nie składa się ona z wielkich gwiazd. Mimo to aktorzy doskonale dopasowują się do swoich ról. Chloë Grace Moretz naturalnie pasuje do postaci Flynne, która odwzorowuje osobę zagubioną w nowym świecie, ale także zmagającą się z własnymi problemami. Gesty i zachowania aktorki świetnie współgrają z rozpisaną rolą.

Z dużą przyjemnością i ogromnym zaciekawieniem oglądałem „The Peripheral”. Mam wrażenie, że to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza produkcja z gatunku science fiction w tym roku. Pod wieloma względami jest przekonująca, dynamiczna i przede wszystkim proponuje nowe spojrzenie na wizję przyszłości. Jasne, że to duża zasługa autora książki Williama Gibbsona, ale przecież prawdziwą sztuką jest właśnie odwzorowanie tego świata, który został już stworzony. Pierwsze odcinki dały mi kilka dobrych powodów, aby obejrzeć kolejne.

Najnowsze odcinki serialu można obejrzeć w każdy piątek na platformie Amazon Prime.

Read this next