Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Steam usuwa „trik” ze zwrotami gier oferujących wczesny dostęp

Będą się liczyć do zwrotów.

starfield key art showing a spacesuited person standing in front of a sky with a rocket in it
Źródło zdjęcia: Bethesda/Digital Foundry

Zapewne niewielu o tym wiedziało, lecz czas spędzany we wczesnym dostępie do gier dotychczas nie liczył się do limitu dwóch godzin upoważniających do zwrotu pieniędzy na Steamie. Teraz Valve zamknęło jednak lukę.

Mowa nie o Early Access, lecz o wczesnym dostępie, który stał się w ostatnim okresie popularnym dodatkiem do zamówień przedpremierowych lub edycji specjalnych. Coraz częściej zdarza się, że zdecydowanie się na taki zakup pozwala rozpocząć rozgrywkę - na przykład - trzy dni wcześniej.

„Problem” polegał na tym, że te dni nie były wliczane do wspomnianego limitu dwóch godzin. Przedsiębiorczy gracze mogli więc zamówić tytuł oferujący taki wczesny dostęp, nagrać się do woli przed „faktyczną” premierą, a zaraz po dacie „normalnego” debiutu poprosić o zwrot pieniędzy.

Wcześniejszy dostęp do gry to coraz popularniejsza forma promocji. W Starfield można było zagrać nawet pięć dni wcześniejZobacz na YouTube

„Czas gry naliczony podczas okresu dostępu z wyprzedzeniem nie będzie uwzględniany na potrzeby okna zwrotu na Steam” - napisano w polskiej wersji komunikatu. Warto zauważyć, że ten wydaje się być błędnie przetłumaczony, ponieważ sugeruje coś zupełnie odwrotnego, niż angielski oryginał i opisuje sytuację, która właśnie uległa zmianie.

Pewnym zaskoczeniem może być fakt, że gracze przyjmują zamknięcie luki ze zrozumieniem. „Dobrze. Jestem przeciwny wszelkim formom nadużywania polityki zwrotów. Zwłaszcza gdy ludzie zwracają pieniądze za krótkie gry już po ich ukończeniu” - czytamy w jednym z komentarzy.

„Dobra zmiana. Dzięki temu ludzie nie będą mogli tak łatwo nadużywać polityki zwrotów. To sprawiedliwe” - dodaje kolejna osoba. „Zróbcie przecenę gier hentai, tchórze!!!” - nawołuje kto inny, ale to już chyba nieco nie na temat.

Read this next