Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Henry Cavill mógł zagrać Bonda. Reżyser wyjaśnia, czemu ta szansa już się nie powtórzy

Martin Campbell o kulisach castingu do „Casino Royale”.

Martin Campbell, czyli reżyser filmu „Casino Royale” przyznał, że Henry Cavill był bliski otrzymania roli James’a Bonda w 2005 roku. Aktor znany z ról Supermana oraz Geralta z Rivii miał wypaść na przesłuchaniach „niesamowicie”, ale ostatecznie producenci zdecydowali się na dojrzalszego Daniela Craiga.

Wypadł świetnie na przesłuchaniach. Jego aktorstwo było niesamowite. Gdyby Daniel Craig nie istniał, Henry byłby idealnym Bondem. Wygląda wspaniale, jest w świetnej formie... bardzo przystojny, bardzo wysportowany. Ale wówczas wyglądał na trochę zbyt młodego” - przyznaje Campbell w wywiadzie dla portalu Express.

Campbell wyjaśnił, że z każdym aktorem wcielającym się w Agenta Jej Królewskiej Mości podpisywany jest zwykle kontrakt na trzy filmy. „W momencie, kiedy Daniel zaczął kręcić »Nie czas umierać« już naprawdę był w wieku, że w jakimkolwiek kolejnym filmie wyglądałby zbyt staro. Myślę, że podpisano z nim umowę na trzy Bondy, ale nie jestem tego pewny na 100 procent. Wiem, że z Piercem Brosnanem podpisano na początku kontrakt na trzy filmy. Więc wypełnianie tego kontraktu to jakieś sześć lat twojego życia. Daniel pewnie miał taką samą umowę i jego następca też będzie musiał podpisać” - wyjaśnia twórca.

Najnowszym występem Cavilla będzie trzeci sezon „Wiedźmina”

Jednocześnie filmowiec dodał, że gwiazda „Wiedźmina” prawdopodobnie nie będzie już miała okazji wcielić się w agenta 007 ponieważ obecnie... jest już zbyt stary. „Henry ma 40 lat, więc w momencie kończenia swojego trzeciego filmu o Bondzie byłby już po pięćdziesiątce, biorąc pod uwagę, że na produkcję jednego filmu o Bondzie przypadają dwa, trzy lata. Henry jest w dobrej formie, to dobry chłopak. Dobrze się zaprezentował na przesłuchaniach, ale jak na ironię był wtedy za młody” - dodaje reżyser.

Przypomnijmy, że według słów Debbie McWilliams - reżyserki obsady nowego filmu o Jamesie Bondzie - do wcielenia się w kultową rolę poszukiwany jest aktor w okolicach trzydziestki i raczej mało popularny. McWilliams wskazała też na problem, że wielu spełniających kryteria artystów nie chce ryzykować wiązania się wieloletnim kontraktem zakładającym od razu tworzenie kilku filmów.

Read this next