Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Gry nie pozwalają mi usiąść. I mam z tym problem

Czasami trzeba odpocząć.

Gdy gra mnie wciągnie, lubię wdrożyć do niej pewne elementy roleplayu, a więc wcielania się w postać. Nie przesadzam z tym za mocno, ale mam jednak wrażenie, że po kilku dniach nieustannego biegania i walki, postać z gry chętnie udałaby się do baru, by się czegoś napić lub po prostu… usiąść na krześle i odpocząć. Najczęściej nie jest to jednak w ogóle możliwe.

Gdy w Assassin’s Creed Valhalla padał deszcz, trudno było mi powstrzymać się od założenia Eivor płaszcza z kapturem, choć w kontekście rozgrywki ułatwiał on tylko skradanie. W zimowych lokacjach w Tomb Raider starałem się ubierać Larę możliwie jak najcieplej. W przełomowym momencie fabularnym w Cyberpunk 2077 moja V całkowicie zmieniła styl, a więc ubiór i fryzurę. Nie „bawię się” tak w każdej grze, ale mimo wszystko te czynności wydają mi się naturalne. Tak samo jak chęć postaci do odsapnięcia na krześle czy ławce.

Dlaczego w Rybim Oku, będącym swoistym centrum kulturowym Dying Light 2, nie mogę skorzystać z krzesła, nawet podczas koncertu wokalistki na scenie, który w postapokaliptycznym świecie jest przecież tak szczególnym wydarzeniem? Dlaczego nie mogę usiąść w karczmie Siedem Kotów w Wiedźminie 3 i zamówić Geraltowi kufla redańskiego lagera? Czemu w żadnej części Mafii po udanej misji nie mogę wstąpić do baru i posłuchać świetnej muzyki w radiu za ladą, czekając na kawę? Immersja to dość nadużywane słowo, ale tutaj aż ciśnie się na usta. To wszystko sprawiłoby, że lepiej wczulibyśmy się w nasze ulubione gry z otwartymi światami.

Koncert był fajny, ale musiałem stać oparty o filar. Właściwie to nie, bo opieranie o filar również musiałem sobie wyobrazić

Bary i knajpy w grach z otwartym światem to w ogóle szczególny przypadek. O ile rozumiem, że dodanie interakcji do wszystkich krzeseł i ławek jest dość karkołomnym wyczynem - ograniczanym też zapewne przez silnik gry - stworzenie funkcjonalnych jadłodajni nie wydaje się dużym wysiłkiem. Jakież było moje rozczarowanie, gdy dowiedziałem się, że w Cyberpunk 2077 interakcja z barmanem czy sprzedawcą przekąsek ogranicza się do… przeniesienia przedmiotu spożywczego do mojego ekwipunku.

To tym bardziej niezrozumiałe, że twórcy przygotowali przecież animacje związane z barem. V jadła chińskie danie z Jackiem w przydrożnym stoisku, a jedna z misji od Kerry’ego Eurodyne’a zakończyła się właśnie udaniem się do baru - gdzie były animacje siadania na stołku, picia napoju i siedzenia przy ladzie, wraz z możliwością swobodnego sterowania kamerą. Właśnie w tej misji długo nie wybierałem polecenia „wstań”, mimo że współtowarzysz misji już dawno poszedł. To było tak zwyczajne i naturalne, że aż niezwykle odprężające. Delektowałem się muzyką z głośników i kawą z papierowego kubka. Wiedziałem, że taka okazja już się nie powtórzy.

Do baru Capitan Caliente można po tej misji wejść, ale nie można już usiąść przy stole

W grach Bethesdy, a dokładniej nowszych częściach The Elder Scrolls i Fallout, każde krzesło jest do naszej dyspozycji, jednak ze względu na specyfikę silnika, postacie i ich ruchy są nieco sztywne, więc i ochota na roleplayowy odpoczynek jest mniejsza. W pamięć zapadło mi też Death Stranding, które pozwala Samowi w dowolnym momencie odsapnąć na ziemi, co idealnie wpisuje się w podróżniczy klimat gry i atmosferę osamotnienia. Pomyślano nawet o tym, żeby bohater wolniej odpoczywał na zboczu. Cały Kojima i jego przywiązanie do detali.

W innych grach raczej nie ma już takiej swobody, a twórcy z wielką ostrożnością wybierają miejsca, w których można robić… cokolwiek innego niż stać. W Assassin’s Creed Valhalla pamiętam tylko jedną lokację, w której można usiąść w dowolnej chwili - główną salę w Kruczej Przystani. W AC Origins jest z kolei misja, w której na jednej z piaskowych wydm istnieje punkt interakcji, który pozwala przykucnąć i obejrzeć całkiem ładny widok. Szkoda, że jest tego tak mało.

W Mafii 3 kelnerka co prawda zwraca uwagę na bohatera, ale jedyne, co można zrobić, to ją pobić. A potem okraść kasę

Jest jeszcze kwestia GTA 5. Fakt, że tak potężny kolos - który ma przecież po części potencjał bycia „symulatorem życia” - nie ma funkcjonalnych barów Cluckin’ Bell, jest dla mnie niezrozumiały. A przecież CJ z San Andreas i Niko z GTA 4 mogli zrobić sobie przerwę i wstąpić na burgera. Wystarczyło więc tylko dodać opcję siedzenia przy stoliku. Zamiast tego otrzymaliśmy tenisa i golfa, w których wziąłem udział tylko kilka razy.

Wciąż wierzę jednak, że przed krzesłami i innymi siedziskami w grach jest świetlana przyszłość. „Wiedźmin 4” z możliwością odpoczęcia w karczmie czy GTA 6 z interaktywnymi ławkami w parku są przecież w zasięgu CD Projekt Red i Rockstara. Oby, bo znowu będę musiał kucać postacią i udawać, że siedzę.

Read this next