Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Pierwszy tenis stołowy na PS VR2 wypada świetnie. Wrażenia z Racket Fury

Tak jak w realu, tylko bez ganiania za piłeczkami.

OPINIA | Trudno znaleźć lepszy sport do odtworzenia w wirtualnej rzeczywistości niż tenis stołowy. Wszak wrażenia z rozgrywki z goglami VR na głowie są niemal identyczne jak w rzeczywistości. Wystarczy, że kontroler lekko wibruje przy kontakcie rakietki z piłką, symulując uderzenie, i właściwie mamy już zapewniony pełny wachlarz sensoryczny dla tej dyscypliny - samą rekietkę trzymamy przecież fizycznie w dłoni, w formie PlayStation Sense.

Nie jestem może mistrzem tenisa stołowego, ale coś nie coś potrafię, więc ucieszyłem się, gdy kilka miesięcy temu polskie studio Pixel Edge Games zapowiedziano Racket Fury na PlayStation VR2, a więc pierwszą grę o tenisie stołowym na tym systemie. Moja ostatnia „ruchowa” gra z tą dyscypliną w roli głównej to Sports Champions na PS3, z pałeczkami PS Move.

Racket Fury było do tej pory dostępne na pierwszych goglach Sony, w wersji na PS4. Premiera na PS5 przeszła jednak bez echa, a z jakiegoś powodu tytułu tego nie ma nawet na liście gier PS VR2 w PlayStation Store. Dlatego mimo że gra ukazała się trzy tygodnie temu, przetestowałem ją dopiero niedawno.

Jakże wspaniałe jest to jednak doświadczenie. Nawet dla umiarkowanego miłośnika tenisa stołowego jak ja, gra w Racket Fury to frajda w najczystszej postaci. Pierwsza sesja po uruchomieniu tak mnie wciągnęła, że zrobiłem sobie przerwę dopiero, kiedy byłem już całkiem spocony.

Do wyboru są mecze offline, a także multiplayer z żywymi graczami. Wszystkie postacie przybierają tu formę unoszących się nad ziemią robotów składających się z tułowia, rąk i głowy, co początkowo jest trochę dziwne, ale szybko się do tego przyzwyczajamy. Pomaga fakt, że pingpongowe androidy są świetnie animowane.

Możemy też wybierać między rozgrywką zręcznościową a symulacyjną. Ta pierwsza wybacza oczywiście znacznie więcej i pozwala trafiać w stół mocnymi topspinami nawet z dość niekorzystnych pozycji. W wersji symulacyjnej trzeba już naprawdę się pilnować i mądrzej ustawiać rakietkę przy każdym uderzeniu.

Jeśli chodzi o symulacje tenisa stołowego na systemach VR, to bezsprzecznie króluje tutaj Eleven Table Tennis. Nie miałem jeszcze okazji przetestować gry, ale z opinii w sieci wynika, że gra odtwarza ten sport z niemal stuprocentową dokładnością. Sprawa wygląda jednak tak, że Eleven Table Tennis, choć wstępnie zapowiedziany na PS VR2, nie ma jeszcze daty premiery na goglach Sony. A mówiąc szczerze, przy moich umiejętnościach tryb symulacyjny w Racket Fury wydaje się… całkiem symulacyjny. Być może poczułbym różnicę po grze we wspomniane Eleven, ale na tę chwilę polska produkcja wywarła na mnie świetne wrażenie.

Mój jedyny zarzut związany jest z faktem, że piłeczka wydaje się lecieć nieco zbyt szybko względem ruchów, które wykonujemy - da się jednak do tego przyzwyczaić w ciągu kilkunastu minut. Być może zabrzmi to trywialnie, ale dla osoby, która do tej pory grała w tenisa stołowego tylko „w realu” dużym udogodnieniem jest też fakt, że możemy „przywołać” piłeczkę do dłoni jednym naciśnięciem przycisku. Można w ten sposób nie tylko natychmiast kontynuować zabawę po zdobyciu punktu, ale też np. masowo ćwiczyć serwis w trybie treningu. Racket Fury jest po prostu jak prawdziwy tenis stołowy, ale bez ganiania za piłeczkami i ciągłego schylania się - coś pięknego!

Mam jednak drobną radę, a właściwie ostrzeżenie dla osób zainteresowanych tym tytułem. Tak jak prawdziwy tenis stołowy, Racket Fury wymaga całkiem sporo ruchu, co oznacza, że może być potrzebne więcej miejsca w pokoju niż w przypadku innych gier VR. Nie twierdzę, że trzeba biegać wokół stołu, ale pozycja z szeroko rozstawionymi nogami i gotowość do przenoszenia ciężaru ciała z jednej strony na drugą to tutaj właściwie konieczność. Do tego dochodzą oczywiście szerokie zamachy ręką z rakietką. Warto się upewnić, że macie warunki na takie wygibasy.

Trochę szkoda, że nabywcy Racket Fury w wersji na PS4 nie mogą liczyć na upgrade - nawet płatny - i muszą kupić grę jeszcze raz w pełnej cenie, ale i tak uważam, że to must-have dla wszystkich fanów tego sportu i posiadaczy PS VR2. Zabawa jest naprawdę przednia.

Read this next