Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Microsoft: przejęcie Activision bez Call of Duty nie ma sensu

Tylko wzmocni pozycję Sony.

Microsoft nie ma zamiaru rozważać przejęcia Activision Blizzard za niecałe 69 miliardów dolarów, jeśli umowa miałaby nie obejmować Call of Duty - przyznał jeden z przedstawicieli korporacji.

Brad Smith - o nim mowa - pojawił się wczoraj na specjalnej konferencji w Brukseli, gdzie amerykańska korporacja starała się przekonać urzędników Unii Europejskiej do zaakceptowania transakcji. Jak już wspominaliśmy, ogłoszono tam wsparcie ze strony Nvidii.

Komentarz związany jest z jedną z propozycji brytyjskiego urzędu zajmującego się ochroną konkurencyjności na rynku. Competition and Markets Authority (CMA) zaproponowało jakiś czas temu, że jednym z rozwiązań zwiększających szanse na potwierdzenie przejęcia może być właśnie „wycięcie” Call of Duty z procesu. Seria pozostałaby niezależna i dostępna na wielu platformach.

Smith przyznał, że „nie widzi” ścieżki do punktu, w którym taki pomysł byłby możliwy do zaakceptowania przez Microsoft. Menedżer odrzucił także inne propozycje CMA, jak podzielenie całego Activision, a więc kupienie tylko Blizzarda i/lub firmy King, odpowiedzialnej za gry mobilne.

- Po prostu nie widzimy ścieżki do sprzedaży oddziałów Activision lub samego Call of Duty innemu podmiotowi - mówił. - CMA będzie więc musiało podjąć decyzję: czy chcą uśmiercić transakcję i scementować pozycję Sony, które od dwudziestu lat dominuje i kontroluje 80 procent rynku w Unii Europejskiej i 70 proc. na świecie?

- Czy też wolą ruszyć w przyszłość z pewnymi zabezpieczeniami i środkami zapobiegawczymi, by zaoferować ten cykl kolejnym 150 milinom graczy? Moim zdaniem to fundamentalny wybór, z którym muszą zmierzyć się urzędnicy na całym świecie.

Smith wielokrotnie powtarzał podczas wystąpienia w Brukseli, że Microsoft kontroluje jedynie malutki wycinek światowego rynku gier, gdzie liderem jest właśnie Sony.

- To rynek, w którym Sony posiada 80 procent, a Xbox: 20 proc. Globalnie mówimy o stosunku 70/30. W Japonii jest to 96 do 4 proc. - zapewniał Smith, całkowicie pomijając fakt istnienia Nintendo. - Choć wartości zmieniały się nieco na przestrzeni czasu, to były bardzo stabilne przez ostatnie dwie dekady.

Read this next