Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Nawet Nintendo uważało, że Mario + Rabbids 2 nie powinno ukazać się na Switchu

Lepiej było poczekać.

Mario + Rabbids: Sparks of Hope było udane, lecz sprzedało się poniżej oczekiwań Ubisoftu. Szef francuskiej korporacji przyznaje, że nawet samo Nintendo sugerowało, by projekt wydać w dalszej przyszłości, gdy na rynku będzie już nowa konsola japońskiej korporacji.

Mówimy bowiem o sequelu Mario + Rabbids: Kingdom Battle z 2017 toku. W przypadku „zwykłej” konsoli standardowy sequel tego typu nie byłby niczym zaskakującym, lecz sprzęt Nintendo rządzi się własnymi prawami, a wydawane na niego gry mają dużo większą „żywotność”.

„Pomimo doskonałych ocen i odbioru graczy, a także ambitnego planu marketingowego, byliśmy zaskoczeni słabymi wynikami Mario + Rabbids: Sparks of Hope w ostatnich tygodniach 2022 roku i na początku stycznia” - wyjaśniała francuska korporacja wcześniej w tym roku.

Zdaniem Yvesa Guillemot, dyrektora generalnego Ubisoftu, po części winna była rosnąca inflacja, lecz nie tylko. Sequel po prostu nie był potrzebny.

- W przypadku tego tytułu było też inna kwestia - przyznał menedżer w rozmowie z serwisem GamesIndustry. - Wydaliśmy już Mario + Rabbids [Kingdom Battle], więc tworząc kolejną grę, otrzymywaliśmy dwa podobne tytuły na jednej maszynie. Na konsoli Nintendo takie gry nigdy nie umierają. Na Switchu jest pewnie z 25 gier z Mario.

- Nintendo doradzało, że lepiej jest przygotować jedną wersję na każdą maszynę. Byliśmy trochę za szybcy, powinniśmy byli poczekać na następną konsolę - wyjaśnia Guillemot. - Gracze mieli już dostęp do jednej świetnej gry i będzie można grać w nią przez następne dziesięć lat, ponieważ przeniesiemy ją na nową maszynę, gdy ta ukaże się w przyszłości.

Mario + Rabbids: Sparks of Hope ukazało się 20 października ubiegłego roku, wyłącznie na Nintendo Switch. Ubisoft przygotował też spore wsparcie, z przepustką sezonowę i trzema większymi DLC.

Read this next