Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Monster Hunter Rise - Recenzja: furia nadeszła

Kieszonkowy łowca potworów.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Nowa odsłona charakteryzuje się mniejszą skalą rozgrywki względem Monster Hunter World, ale nadal jest widowiskowa i potwornie wciągająca.

Poprzednia część serii, z podtytułem World, ominęła konsole Nintendo, z którymi była przez lata związana. Tym razem jednak otrzymujemy spin-off tworzony z myślą o Switchu - i widać to na każdym kroku. Wydawać by się mogło, że mniejszy rozmiar lokacji i ograniczenia sprzętowe wpłyną negatywnie na odbiór gry. Wręcz przeciwnie - Switch to idealna platforma, by zapolować na potwory.

Główna oś fabularna związana jest z furią - zjawiskiem przyrodniczym, które zaburza dosyć spokojne życie mieszkańców wioski Kamura. Osadzie zagraża niebezpieczeństwo - a jakże - ze strony potworów. Wśród bestii, zamieszkujących pobliskie tereny, zauważono dziwne i niepokojące zachowania wywołane przez tajemnicze zagrożenie, które pół wieku wcześniej niemal doprowadziło do zniszczenia wioski.

W Kamurze jest zawsze coś do zrobienia.

Przedstawiona historia - niestety, ponownie opowiadana przede wszystkim w formie tekstowych, niezdubbingowanych dialogów - jest pretekstem to ubicia kolejnych stworów. Wykonujemy zadania i mierzymy się z coraz trudniejszymi wyzwaniami, awansując tym samym w hierarchii, ale w zamian otrzymujemy dostęp do nowego sprzętu, który wytworzymy z materiałów pochodzących z upolowanych maszkar.

Podczas przemierzania pięciu zróżnicowanych krain pomoże nam, jak zawsze, koleżkot (palico), a także nowy kompan, czyli kumpies (palamute) - psi towarzysz, który wesprze nas w walce, i na grzbiecie którego szybciej dotrzemy do celu misji.

Twórcy zresztą postarali się o więcej usprawnień w kwestii przemieszczania się, wykorzystując w tym aspekcie lokalną florę i faunę, zamieszkującą okolice Kamury. Za pomocą wielkich kablobaków przedostaniemy się na wysoką górę, a ich mniejszą odmianę wykorzystamy do szybkiego odskoku, wspięcia się na wzgórze czy do biegania po ścianach. Użycie tych przydatnych stworzonek jest ograniczone, ale dzięki nim możemy bardzo szybko przedostać się w trudno dostępnie miejsce, bez potrzeby szukania innej, dłuższej drogi.

Kablobaków użyjemy również podczas starć. Dzięki wykorzystaniu jedwabnych nici, produkowanych przez te niezwykłe owady, bronie zyskały nowe ataki, które rozbudowują i tak zaawansowany system walki o nowe umiejętności. Potyczki są teraz jeszcze dynamiczniejsze. Na przykład: dzierżąc wielki młot możemy odbijać się od grzbietu potwora, każdorazowo zadając mu obrażenia.

Oczywiście, aby atak był skuteczny, należy go wykonać w odpowiednim momencie i miejscu, a każdy oręż posiada swój zestaw uderzeń opartych na żelaznoniciach. To sprawia, że należy nauczyć się nowych ruchów, by je efektywnie wykorzystać, ale wówczas całość przynosi wiele satysfakcji.

Użycie nici jedwabnych podczas potyczek ma jeszcze jedną zaletę. Dzięki nim bowiem możemy osłabić potwora na tyle, że wskoczymy na jego grzbiet, by zadać mu obrażenia, uderzając w ścianę, a także - jeśli inna bestia jest w pobliżu - możemy rozpocząć z nią walkę. Wówczas starcie, które zapoczątkowaliśmy od uderzeń broni białej, zamienia się w spektakularny bój dwóch wielkich stworów. To porywające i emocjonujące widowisko.

Tropimy potwory za dnia i w nocy.

Tropienie potworów zostało uproszczone w porównaniu z Minister Hunter World. Tym razem nie musimy szukać śladów bestii, by odnaleźć ją w zakamarkach lokacji. Jeśli wcześniej nie mieliśmy do czynienia z danym gatunkiem, wystarczy zaznaczyć na mapie znak zapytania, by dotrzeć do celu zadania. Z jednej strony odbiera to przyjemność z tropienia przeciwnika, ale drugiej - znacznie przyspiesza rozgrywkę i dzięki temu możemy skupić się na walce z monstrami.

Twórcy zadbali o jeszcze jedną nowość. Są to zadania na specjalnie przygotowanych arenach, na których bronimy twierdzy, odpierając hordy nacierających potworów. W walce używamy przede wszystkim maszyn łowieckich, takich jak balisty czy działa, które ustawiamy w wyznaczonych do tego miejscach. Niektóre z nich działają automatycznie, a na część możemy zasiąść, by strzelać do przeciwników.

Podczas odpierania kolejnych fal potworów, możemy skorzystać z wielu machin.

Całość przypomina rozgrywkę z gier typu tower defence, w których bronimy bazy przed falą napierających wrogów. Nie jest to z pewnością najmocniejszy element gry i raczej traktujemy go jako przerywnik pomiędzy kolejnymi polowaniami na potwory. Zdecydowanie brakuje widoku z góry, dzięki któremu mielibyśmy lepszy przegląd pola walki i szansę, by dobrze zaplanować działania.

Uruchamiając nowe Monster Hunter, weterani serii poczują się jak w domu, ale nowi gracze będą nieco zagubieni w świecie łowców potworów. Początek gry to istne zatrzęsienie wyskakujących okienek, które trzeba uważnie czytać, by cokolwiek zrozumieć. Informacja goni informacje, a mechanik i systemów, które trzeba opanować, jest naprawdę dużo. Twórcy mogliby lepiej przyłożyć się do tego aspektu i zapewnić bardziej przydatny i przystępny samouczek. Tym bardziej należą się brawa za - wreszcie - polską wersję językową dużej gry na Nintendo Switch.

Początkowo żałowaliśmy, że najnowsza odsłona nie została wydana na pozostałe platformy, gdzie mogłaby rozwinąć skrzydła. Większa liczba klatek na sekundę i bogatsza oprawa graficzna z pewnością dodałaby więcej głębi. Jednakże jesteśmy pod ogromnym wrażeniem, jak konsola świetnie radzi sobie z tak dynamiczną grą, jaką jest Monster Hunter Rise.

Co prawda, lokacje nie są gigantyczne, ale są ciekawie zaprojektowane, zbudowane z wielu poziomów i co najważniejsze, pozbawione ekranów wczytywania, jak to miało miejsce w wydaniach na 3DS-a. Monster Hunter Rise, mimo mniejszej skali, zostało wykonane z rozmachem, z wieloma świeżymi pomysłami. Przyjemność z grania, zarówno w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym, stoi na bardzo wysokim poziomie.

Plusy: Minusy:
  • mimo ograniczeń sprzętowych gra działa stabilnie i płynnie, co sprawia, że gra się zaskakująco przyjemnie
  • dużo nowości i usprawnień względem Monster Hunter World
  • złożony system walki wzbogacony o nowe elementy
  • szybkie czasy wczytywania
  • polska wersja językowa (co jest miłym zaskoczeniem, gdyż gra wychodzi w tym roku tylko na Switcha)
  • brak nagranych kwestii dialogowych
  • wysoki próg wejścia dla nowicjuszy, niejasne samouczki
  • tryb Furii nie angażuje


Platforma: Nintendo Switch, PC - Premiera: 26 marca 2021 (Switch), 2022 (PC) - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: RPG akcji, zręcznościowa - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 219 zł - Producent: Capcom - Wydawca: Capcom - Wydawca PL: Conquest Entertainment

Recenzja gry Monster Hunter Rise została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Read this next