Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Gry single player znów są opłacalne - uważa publicysta GamesIndustry

Płatne dodatki i lootboxy przyczyną „odrodzenia” dobrych kampanii?

Dzięki dystrybucji cyfrowej i rozwiązaniom takim jak lootboxy, tytuły dla jednego gracza znów są opłacalne i prezentują lepszą jakość - uważa Brendan Sinclair, publicysta GamesIndustry.biz.

W opublikowanym na łamach portalu tekście Sinclair zauważa, że najwięksi wydawcy zmienili w ostatnich latach sposób myślenia na temat projektowania i dystrybucji gier wysokobudżetowych. Za czasów poprzedniej generacji konsol tryb multiplayer był niemal konieczny, aby gra sprzedała się w zadowalającej liczbie egzemplarzy i zniechęciła użytkowników do szybkiej sprzedaży płyty.

„Sprzedaż używanych produkcji była wtedy nie lada problemem, a dla twórców stanowiła główną motywację do projektowania trybów wieloosobowych” - przekonuje publicysta, przywołując przykłady serii takich jak Assassin's Creed, BioShock, Dead Space, God of War czy Mass Effect.

Czy ktoś jeszcze pamięta, że GoW: Wstąpienie miał tryb multiplayer?

Sinclair zauważa, że nie wszystkie warianty multiplayer prezentowały odpowiednią jakość, ale mimo zwiększonych kosztów produkcji wydawcy decydowali się na ten - niemal konieczny kilka lat temu - krok. Nawet, jeśli kampania dla jednego gracza miała na tym ucierpieć.

„Jeżeli można było »przelecieć« przez tryb single player w przeciągu weekendu, a w grze nie było żadnych dodatkowych atrakcji, czemu nie sprzedać jej i odzyskać jak najwięcej pieniędzy? Nawet dołączony na siłę multiplayer mógł zatrzymać graczy przez kluczowe kilka miesięcy od momentu premiery” - pisze publicysta, wspominając decyzję Microsoftu o zablokowaniu odsprzedaży gier na Xbox One.

W erze wciąż zyskującej na znaczeniu dystrybucji cyfrowej egzemplarze z drugiego obiegu - na których wydawcy nie zarabiają ani grosza - nie są już takim problemem, co pozwala deweloperom zrezygnować z „doczepianego” mutiplayera i skupić się wyłącznie na trybie dla pojedynczego gracza.

Gry nie muszą mieć teraz rozgrywki wieloosobowej, żeby na siebie zarobić

„Twórcy zyskali ponadto świadomość tego, jak dodatkowo zarabiać na swoich produkcjach i jak zniechęcić graczy do szybkiej sprzedaży. Służą temu popremierowe dodatki, przepustki sezonowe, mikrotransakcje, lootboxy lub kombinacja tych elementów. Gry single player mogą zostać u odbiorców wiele miesięcy, nawet bez trybów wieloosobowych.

Z tego względu, Sinclair nie upatruje sukcesu tytułów dla jednego gracza w doskonałych wynikach sprzedażowych Spider-Man czy God of War, ponieważ Sony może sobie pozwolić na ryzyko. Zamiast tego, publicysta wspomina chociażby o Assassin's Creed Odyssey, które mogło przecież otrzymać tryb multiplayer, ale poradziło sobie doskonale nawet bez niego.

„Podobnie Activision mogłoby stworzyć Call of Duty »ze wszystkim i dla każdego«, ale nie musi” - pisze Sinclair, odnosząc się do decyzji wydawcy o rezygnacji z trybu dla jednego gracza w Black Ops 4.

Call of Duty bez kampanii wywołało nie lada zamieszanie

Publicysta twierdzi nawet, że projektowane przez DICE Wojenne Opowieści (single player w dwóch ostatnich częściach serii Battlefield), które prezentują mniejszą skalę od „standardowej” kampanii fabularnej, to dobra decyzja, która pozwala skupić się deweloperom na tym, co najważniejsze, czyli rozgrywce wieloosobowej - pozostawiając tryb dla jednego gracza studiom, które specjalizują się właśnie w tym.

Read this next