Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Act of Aggression - Recenzja

Strategia w klasycznym stylu.

Ciekawa propozycja dla fanów „oldschoolowych” gier RTS, ale - co za tym idzie - momentami odrobinę zbyt archaiczna.

Deweloperzy z Eugene Systems wracają do korzeni gatunku strategii po przygodzie z R.U.S.E. oraz Wargame. Act of Aggression to duchowy następca Act of War, klasycznej gry RTS z 2005 roku. Udana produkcja przypadnie zapewne do gustu tradycjonalistom.

Akcja osadzona jest w niedalekiej przyszłości, a tło fabularne to globalny kryzys wywołany załamaniem chińskiej gospodarki. Historia jest w grze obecna, projektanci przygotowali kampanie dla dwóch frakcji, lecz nie są one zbyt interesujące. Większość misji to liniowe, nieciekawe scenariusze.

Mimo wszystko, w tryb dla pojedynczego gracza warto zainwestować trochę czasu, by nauczyć się podstaw zarządzania bazą i armią. Act of Aggression nie oferuje bowiem wyczerpującego i przemyślanego samouczka, musiałem rozegrać kilka gier z botami zanim dostatecznie poznałem zasady związane z ekspansją i walką.

Nie da się ukryć, że sednem zabawy są potyczki z innymi graczami, choć możliwe są też zmagania z komputerem. Styl rozgrywki jest klasyczny dla gatunku gier RTS. Oznacza to, że podstawą jest rozbudowa bazy i zbieranie surowców oraz odpowiednie zarządzanie nimi. Z upływem czasu poznajemy najlepsze strategie i „buildy” (kolejność tworzenia struktur i jednostek) skuteczne przeciw konkretnym frakcjom.

Zobacz na YouTube

Różnorodność jednostek jest zadowalająca, choć nie tak duża jak - przykładowo - w przypadku StarCrafta 2. W końcu nie mamy do czynienia z armiami pozaziemskimi. Twórcy przygotowali trzy frakcje. Amerykanie to najbardziej tradycyjna armia, polegają w dużej mierze na elektryczności, mogą szybko produkować różne jednostki piechoty.

Pozostałe strony konfliktu nie są związane z konkretnymi państwami. Wojska Chimery wykorzystują przede wszystkim fundusze pieniężne, co pozwala na nieco mniejszą zależność od zasobów. Dysponują najmocniejszymi żołnierzami, wyposażonymi w egzoszkielety. Wreszcie - Cartel to prywatna firma militarna, najbardziej zaawansowana technologicznie, której budynki pochłaniają sporo aluminium.

Element rozbudowy urozmaica nieco fakt, że złoża minerałów są za każdym razem rozmieszczane w losowo dobranych punktach. Rozpoznanie terenu jest więc niezwykle istotne, trudno też zaplanować ekspansję przed rozpoczęciem meczu.

Po zbudowaniu podstawowych struktur i jednostek przychodzi oczywiście pora na walkę. Wymiany ognia i potyczki odbywają się na zasadach „papier, nożyce, kamień”. Oznacza to, że na każdą jednostkę znajdzie się jakaś skuteczna kontra.

W trakcie starć znaczenie zarządzania w skali mikro - czyli kontrolowania poszczególnych jednostek, czy też małych grup - nie jest szczególnie ważne. Nie ma też żadnego systemu osłon, jak choćby w Company of Heroes, choć nikt nie zabroni nam schować wojsk za budynkiem, by uniknąć ostrzału.

Chaos wojenny, dosyć efektowny

Zabawę urozmaica system destrukcji otoczenia. Miłym dodatkiem są też tak zwane superbronie, będące w stanie w mgnieniu oka przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. To broń nuklearna, rakiety o ogromnym zasięgu, czy nawet ostrzał z orbity. Warto zaznaczyć, że obecność tego typu „zabawek” można zablokować przed rozpoczęciem potyczki, co często zdarza się w meczach sieciowych.

Ważnym elementem rozgrywki - związanym z walką - jest rozwój jednostek. To także aspekt, który nie jest dobrze wyjaśniony i potrzeba trochę czasu, by się z nim oswoić. Dostępnych ulepszeń jest mnóstwo, często różne upgrade'y są nawet dostępne w kilku budynkach. Przydałby się nieco bardziej ujednolicony i czytelny system. Szkoda też, że deweloperzy nie przygotowali bardziej przejrzystego interfejsu.

Act of Aggression to dobra propozycja dla wszystkich, którzy nie doczekali się nowej odsłony Command & Conquer: Generals. Rozgrywka w „starym, dobrym stylu” wciąga, choć z biegiem czasu staje się coraz mniej ekscytująca, a kampania nie zachwyca.

7 / 10

Read this next