Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Seria Watch Dogs jest podobno „martwa i pogrzebana”. Ubisoft miał postawić na niej krzyżyk po ostatniej części

Anulował też kilka projektów związanych z marką.

Jeśli wierzyć nieoficjalnym doniesieniom, Ubisoft postawił krzyżyk na marce Watch Dogs, co oznaczałoby, że nie usłyszymy o niej przez najbliższe lata - jeśli w ogóle. Powodem miała być porażka Watch Dogs Legion, ostatniej części.

Źródłem wieści jest niejaki j0nathan, którego rewelacje dotyczące gier Ubisoftu sprawdziły się już co najmniej kilkukrotnie. Zapytany o serię Watch Dogs, odpowiedział na X tak:

„Watch Dogs jest martwe i pogrzebane. Klapa Legionu zniszczyła projekty oparte na tej marce (w tym dosyć oryginalne battle royale)”.

Z doniesień j0nathana wynika więc, że Ubisoft miał w planach kilka kolejnych gier w uniwersum, w tym - rzekomo ciekawego - reprezentanta podgatunku battle royale. Na zmianę planów miał wpłynąć Watch Dogs Legion, który uznawany jest za co najwyżej niezłą odsłonę cyklu. Eksperymentalne podejście do rozgrywki zaowocowało całkiem ciekawym pomysłem, w ramach którego mogliśmy zrekrutować każdego mieszkańca Londynu - a następnie nim kierować.

Siłą rzeczy oznaczało to jednak, że nie było jednego protagonisty z wyrazistą osobowością i ciekawą przeszłością. Nagrano różne wersje głosów mieszkańców Londynu, jednak z powodu konieczności zatrudnienia większej liczby aktorów, jakość voice actingu była wyraźnie niższa niż przy klasycznym podejściu. Doszło wręcz do kuriozalnej sytuacji, w której postaci pobocznych słuchało się przyjemniej niż „głównego bohatera” lub „bohaterki”. A że gra nie wyróżniała się zbytnio niczym innym, to nie zdobyła serc graczy.

Zobacz na YouTube

Szczególne miejsce w pamięci graczy zaskarbiła sobie „jedynka”, którą w niektórych kręgach uznaje się wręcz za kultową. Watch Dogs 2 mechanicznie było znacznie lepsze, ale „ziomalski” klimat nie każdemu podszedł i był szeroko krytykowanym elementem sequela.

Na koniec, jak przy wszystkich nieoficjalnych doniesieniach, zalecamy zdroworozsądkową ostrożność. Doniesienia z pewnością są ciekawe - i wcale nie brzmią nieprawdopodobnie - ale zawsze jest szansa, że leaker się myli.

Read this next