Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Grałem w polskie Forever Skies. To nie jest zwykły klon No Man's Sky

Balonem przez pustkowia.

Miałem okazję zagrać w demo Forever Skies, debiutanckiej produkcji polskiego studia Far From Home. Chociaż początkowo gra wydawała mi się „po prostu” kolejnym symulatorem przetrwania, to odkryłem w niej intrygujący klimat, który rozpalił moją wyobraźnię.

Ogólnie rzecz ujmując, Forever Skies to produkcja wyraźnie inspirowana No Man’s Sky. Musimy zatem dbać o kondycję i potrzeby naszej postaci, przemierzać świat gry w poszukiwaniu zasobów, rozbudowywać bazę i używać specjalnego skanera do uzyskiwania informacji o surowcach i strukturach, na jakie trafiamy. Podstawową różnicą jest odmienny setting gry: zamiast w przestrzeni kosmicznej, akcja Forever Skies toczy się na zniszczonej Ziemi.

Burza. Krople deszczu na szybie kokpitu znacząco utrudniają manewrowanie. Mam zapas paliwa, ale brakuje jedzenia i wody, zaczynam głodować. Nagle na horyzoncie dostrzegam migające światło i instynktownie kieruję się w jego stronę. W międzyczasie pogoda rozpogadza się. Rozglądam się dookoła, podczas gdy mój sterowiec leci ponad resztkami wieżowców i morzem toksycznej mgły. W końcu widzę swój cel - niewielka platforma z szałasem. Liczę, że znajdę w niej stare racje żywnościowe albo chociaż krzak dzikiego melona.

Palące słońce, toksyczny pył, ruiny i targane wiatrem sterty śmieci - tyle zostało z Ziemii w Forever Skies

Może to kwestia mojej wybujałej wyobraźni, ale podczas ogrywania krótkiego dema niezwykle urzekł mnie klimat gry i zacząłem się zastanawiać, ile takich zupełnie niespodziewanych, wynikających z losowej natury tytułu sytuacji jeszcze mnie czeka. Po przejściu krótkiego samouczka i naprawie niewielkiego sterowca latałem pomiędzy ruinami, poszukując miejsc z dostatecznie dużym miejscem do lądowania, aby rozejrzeć się i poszukać schematów do stworzenia nowych obiektów albo chociaż niezbędnych do przetrwania zapasów.

Unikalną cechą gry jest właśnie nasz statek, pełniący jednocześnie rolę mobilnej bazy. Według informacji od twórców, wraz z postępami w grze maszynę będzie można powiększać i rozbudowywać. W przeciwieństwie do No Man’s Sky czy Minecrafta, gdzie jako „dom” rozumiemy budowlę, do której często wracamy, to posiadanie „domu” zawsze przy sobie w Forever Skies zmienia perspektywę przetrwania - nie jesteśmy przywiązani do żadnego miejsca i zawsze możemy po prostu lecieć w dal, nie oglądając się za siebie.

Wcielamy się w naukowca, który wraca na Ziemię, zniszczoną przed laty przez katastrofę ekologiczną. Większość powierzchni planety pokrywa teraz toksyczny pył i jedynie wzgórza oraz pozostałości najwyższych budowli wystają ponad niego. Przez kilkaset lat nieobecności ludzi na ziemi wyewoluowały nowe formy życia, które zamierzamy odkrywać i badać. Historię świata poznajemy przez znajdywane gdzieniegdzie nośniki danych i ocalałe komputery.

Aby przetrwać, musimy nieustannie rozbudowywać nasz pojazd o niezbędną infrastrukturę

Ogrywane demo pozwalało jedynie skosztować podstawowych elementów gry, takich jak eksploracja, pozyskiwanie surowców, walka o przetrwanie i nawigowanie statkiem. Ciekawym aspektem produkcji jest mechanika osłabiającego naszą postać wirusa, na zarażenie się którym jesteśmy nieustannie narażeni i co zmusza nas do bycia stale przygotowanym na walkę z infekcją. Chociaż element ten nie był mocno rozbudowany w udostępnionym buildzie, to w pełnej wersji ma stanowić ważny element gameplayu.

Przyznam, że w pierwszych minutach gry nie spodziewałem się po Forever Skies zbyt wiele, ale do produkcji przekonała mnie nietypowa atmosfera tytułu oraz wizja świata przedstawionego, którą w pełni odkrywamy dopiero po zdobyciu statku. Ponownie dała o sobie znać moja wyobraźnia i nawet po - prawdę mówiąc - dość ubogim w zawartość i dodatkowo graniczonym czasowo demie zacząłem sobie wyobrażać, jakie przygody mogą na mnie czekać w pełnej wersji.

Przed twórcami jeszcze długa droga. Optymalizacja w tym momencie pozostawia wiele do życzenia, a i spora część zawartości to „placeholdery” czekające na zastąpienie właściwymi treściami. Z pewnością będę jednak śledził rozwój tytułu i już nie mogę się doczekać, kiedy znowu będę mógł lecieć sterowcem ponad toksycznymi chmurami, czując się trochę jak na słynnym obrazie Caspara Friedricha.

Forever Skies zostanie udostępnione w tym roku w formie wczesnego dostępu na Steamie, jednak nie podano jeszcze konkretnej daty.

Read this next