Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Escape from Tarkov: Arena w końcu dostępne. Wystartowały testy

Z mieszanym sukcesem.

Samodzielny tryb rywalizacji na bazie rozgrywki i zawartości Escape from Tarkov - z podtytułem Arena - jest już dostępny. Wczoraj rozpoczęto zamknięte testy, jeszcze z pewnymi problemami.

Odpowiedzialne za prace studio Battlestate Games miało początkowo kłopoty z wysyłką zaproszeń, przez co na serwerach znaleźli się niemal wyłącznie streamerzy, który najwyraźniej jako pierwsi otrzymali stosowne wiadomości. To raczej nie przypadło do gustu społeczności, lecz sytuacja powinna powoli wracać do normy.

Arena jest obecnie „darmowa”, ale tylko dla posiadaczy Edge of Darkness, najdroższego wydania samego Escape from Tarkov. Pozostałe osoby muszą zakupić grę osobno na oficjalnej stronie, gdzie cenę ustalono na 37 euro (plus VAT).

Czym jest Arena? W odróżnieniu od podstawowego Escape from Tarkov otrzymujemy bardzo szybkie potyczki, w stylu Counter-Strike, ale do zaledwie pięciu rund. W połączeniu z fatalnym matchmakingiem w wykonaniu Battlestate Games oznacza to, że same potyczki są niekiedy krótsze niż oczekiwania na ich start. Zwłaszcza teraz, gdy liczba graczy jest jeszcze ograniczona.

Dwie pięcioosobowe drużyny trafiają na mniejsze mapy, gdzie celem jest oczywiście wyeliminowanie przeciwnika. Wszystko to w konwencji współczesnych bitew gladiatorów, z narratorem komentującym poczynania. Rundę wygrywamy najczęściej przez zabicie wszystkich przeciwników, choć są też strefy do przejęcia.

Przed startem meczu wybieramy postać z określonym wyposażeniem z Escape from Tarkov. Im wyższa jakość, tym drożej, a gotówkę zarabiamy przez wygrywanie meczów. To kolejne dwa minusy gry: archetypu nie można zmienić w czasie meczu, a możemy też być najlepszym graczem na serwerze, by nie dostać żadnych pieniędzy - liczy się tylko wygrana. Ogólnie rzecz ujmując, przed twórcami jeszcze trochę pracy, ale od czego są testy beta.

Read this next