Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Magrunner: Dark Pulse - Recenzja

Macki i magnesy.

Magrunner: Dark Pulse próbuje połączyć koncepcję gry logicznej, w której manipulujemy prawami fizyki, z mitologią Cthulhu stworzoną przez H.P. Lovecrafta. Rozwiązując złożone zagadki przestrzenne zagłębiamy się w przepełniony obłędem świat starych bogów i krwawych kultów. Ciekawa koncepcja przegrywa jednak w starciu z rzeczywistością, a obiecywany przez twórców koszmar szybko zaczyna przypominać groteskę.

Grę oglądamy oczami sieroty, Daxa, jednego z siedmiu tytułowych Magrunnerów, których korporacja Gruckezber Magtech zamierza wysłać na podbój kosmosu. Nim to jednak nastąpi, śmiałkowie muszą ukończyć serię zadań sprawdzających ich refleks i orientację w przestrzeni.

Produkt studia Frogwares garściami czerpie ze znanej serii Portal, kopiując jej model rozgrywki, sposób prowadzenia narracji i mechanikę. Zadaniem gracza jest przemieszczanie obiektów w sposób, który umożliwi mu dotarcie do wyjścia. Magnetyczna rękawica głównego bohatera przypomina jednak zaledwie ubogiego kuzyna urządzenia do tworzenia portali, znanego z pierwowzoru.

Czy to Portal? Czy to Qube? Nie, to Magrunner!

Z początku wszystko wygląda prosto - pierwsze komory testowe wymagają przesunięcia jedynie kilku kładek i naciśnięcia jednego lub dwóch przycisków. W przerwach między zadaniami wysłuchamy, co mają nam do powiedzenia przedstawiciele korporacji i sześcioręki, zmutowany opiekun Daxa - Gamaji. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy znajdujemy ciało jednego z pozostałych Magrunnerów i pochylającego się nad nim potwora, na widok którego główny bohater traci przytomność.

Od tego momentu w świecie gry zachodzą zmiany. Jasne, schludne pomieszczenia ustępują miejsca zacienionym i zniszczonym pokojom, o ścianach przyozdobionych potwornymi ilustracjami i modlitwami do Starego Boga - Cthulhu. Dax zaczyna mieć wizje, a Gamaji odkrywa przed nim niepokojące szczegóły dotyczące śmierci rodziców chłopaka. Klimat podkreśla dodatkowo oprawa dźwiękowa, budująca poczucie zagrożenia.

Wchodząc do nowej komory testowej marzymy tylko, by jak najszybciej ją opuścić. Atmosfera grozy przegrywa jednak w starciu ze stojącymi na drodze zagadkami. Planując kolejne ruchy nie mamy czasu na wyglądanie potworów, które pojawiają się z rzadka i do pewnego etapu gry obecne są tylko w przerywnikach filmowych.

Kiedy napotykamy w końcu jedno ze stworzeń, zamiast morderczej kreatury z innego wymiaru atakuje nas ociężała, żabopodobna istota, której uciekamy bez większego wysiłku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że walka została dodana do gry w ostatniej chwili, a zespół Frogwares nie poświęcił jej zbyt wiele uwagi.

„Konieczność uważnego rozglądania się po pomieszczeniach i planowania kolejnych ruchów, sprawia, że na każdą zagadkę poświęcimy od kilku do kilkudziesięciu minut.”

Ciemno wszędzie, brudno wszędzie

Klimat psuje także obecność Newtona, wielkookiego pupila Daxa. Robotyczny piesek wygląda i zachowuje się uroczo, tworząc poważny kontrast z otoczeniem. Z pomocy towarzysza korzystamy co chwilę, gdyż służy on za latarkę i źródło energii magnetycznej w miejscach, w których nie możemy użyć rękawicy.

Narracja, budowana przez rozmowy z Gamajim, stoi na przyzwoitym poziomie. Sześcioręki mentor nie tylko informuje o wydarzeniach poza kompleksem, ale też aktywnie wspiera bohatera sterując windami i wyszukując informacji. Znacznie mniej ciekawe zdają się monologi Daxa, który płynnie przechodzi między postawą przerażonego i zagubionego chłopca a cynicznymi uwagami, zupełnie nie wpisującymi się w zbudowany klimat gry.

Zagadki są dość zróżnicowane i wymagające. Konieczność uważnego rozglądania się po pomieszczeniach i planowania kolejnych ruchów sprawia, że na każdą poświęcimy od kilku do kilkudziesięciu minut. Największą słabością jest silnik Unreal Engine, którego model fizyczny nie sprostał wymaganiom gry. Namagnetyzowane obiekty nie zawsze zachowują się tak jak powinny, przez co wykonywanie zadań na czas staje się męczące.

Zwiastun Magrunner: Dark Pulse

Błędy silnika i obecność Newtona pozwalają też czasem chodzić na skróty, ignorując przy tym rozstawione przez twórców przeszkody. Okazje do oszukiwania nie zdarzają się co prawda zbyt często, ale nie powinno ich być wcale.

Oprawa wizualna stanowi najbardziej spójny element całej gry. Zmiany w otoczeniu doskonale pokazują, że świat stopniowo pogrąża się w chaosie, a każdy potworny malunek jest unikatowy. Nieco gorzej wypadają modele potworów, jednak miłośnicy twórczości H.P. Lovecrafta bez problemu rozpoznają wytwory jego wyobraźni. Nawet burzący atmosferę Newton, dodający nieco kolorów do szarych i ponurych pomieszczeń, pasuje na swój sposób do świata Magrunnera.

Największą wadą Dark Pulse jest kompletny brak oryginalności. Zespół Frogwares radzi sobie całkiem nieźle kopiując mechanikę serii Portal czy realia stworzone przez Lovecrafta, zawodzi jednak kompletnie pod względem kreatywności. Ich produkt to ładnie opakowana, stanowiąca wyzwanie gra logiczna, która nie posiada jednak żadnych rozwiązań autentycznie zapadających w pamięć.

6 / 10

Read this next