ShootMania Storm - Recenzja
Prosta, klasyczna sieciowa strzelanka okazuje się miłym powiewem świeżości.
Wraz ze zmianą tematyki z wirtualnych wyścigów na sieciową strzelaninę, francuskie studio Nadeo ani myśli zwalniać szalonego tempa. ShootMania Storm opiera się na sprawdzonym modelu. Jest prosto, szybko i przyjemnie.
Projektanci ShootManii wybrali zupełnie inną drogę niż autorzy głośnych odsłon serii Battlefield czy Call of Duty. W ich grze nie ma ani kolorowych osiągnięć, ani poziomów postaci, czy nawet stopniowo odblokowywanego arsenału. Wprost przeciwnie - postawiono na totalny minimalizm. W naszych rękach znajduje się zaledwie jedna broń, której nie tylko nie możemy ulepszyć, ale nawet zmienić.
Co prawda, na mapach są miejsca, gdzie standardowy miotacz plazmy, z czterema ciągle odnawianymi pociskami, przemieni się na chwilę choćby w laserowe działko, ale jego użycie jest możliwe tylko w określonym obszarze. Prostota dotyczy także pancerza. Każdy gracz może przyjąć na siebie maksymalnie dwa lub w przypadku początkujących trzy pociski. Wówczas bohater rozpływa się w eterze, a zabawa rozpoczyna się w punkcie odrodzenia.
![](https://assetsio.gnwcdn.com/1.jpg_2myUOXh.jpg?width=690&quality=75&format=jpg&auto=webp)
Twórcy stworzyli równe szanse dla wszystkich. Ta sama broń, ten sam pancerz. Bez względu na to, ile myszek zdążyliśmy ukatrupić, jedynym wyznacznikiem naszych umiejętności staje się refleks i prawdziwe doświadczenie, zgromadzone w trakcie kolejnych starć, a nie nabijane statystyki. Idea otwiera produkcję nie tylko na osoby, które znudziła pogoń za lepszym sprzętem i osiągnięciami, ale też graczy, pamiętających znakomite potyczki ze starszych odsłon serii Quake czy Unreal Tournament.
Zresztą mecze w ShootManii zostały zaprojektowane w taki sposób, by nikt nawet nie zdążył pomyśleć o dodatkowym wyposażeniu. Starcia na mapach są żywiołowe, a ich dynamizm zawdzięczamy zarówno nieziemskiej szybkości, jak i oczywiście konstrukcji map. Na planszach często można bowiem skorzystać z wyrzucających nas do góry katapult czy też jeszcze przyspieszających bieg ścieżek.
Przygotowano też kilka różnych trybów rozgrywki. Zamiast tradycyjnego Capture the Flag jest drużynowe przejmowanie masztów, a samotne wilki mogą próbować sił w odpowiedniku klasycznego Last Man Standing. Ten ostatni tryb jest zresztą o tyle interesujący, że poza walką do określonej liczby zgonów, jest też wariacja polegająca na jak najdłuższym utrzymaniu się przy życiu w obliczu ciągle zbliżającej się energetycznej burzy.
Twórcy udostępnili także zapożyczony ze swej wyścigowej TrackManii edytor plansz. Znajdują się tu narzędzia w dwóch nieco odmiennych wersjach. Pierwsza umożliwia zaprojektowanie poziomu przy użyciu zaledwie podstawowych elementów. Drugą przygotowano z myślą o bardziej wymagających graczach. Każdy budulec występuje tu w kilku odmianach. W trakcie zabawy w edytorze możemy w dowolnej chwili samemu przetestować mapę, by po jednym kliknięciu szybko wrócić do dalszej edycji.
![](https://assetsio.gnwcdn.com/2.jpg_huNSaRG.jpg?width=690&quality=75&format=jpg&auto=webp)
Gra broni się skutecznie od strony audiowizualnej. Być może oprawa graficzna nie powala na kolana, lecz wszystko wygląda bardzo przyzwoicie - niezależnie od tego, czy chcemy pobiegać po częściowo zalanej wysepce, czy też pomiędzy wielkimi, kamiennymi blokami. Całość jest dobrze zoptymalizowana, dzięki czemu tytuł, z obniżonym poziomem detali, działa płynnie na kilkuletnich komputerach.
ShootMania Storm wychodzi naprzeciw rozbudowanym strzelankom sieciowym i fantastycznie wypełnia lukę po starych, dynamicznych shooterach, znanych z kafejek internetowych. Koncentracja na autentycznej zręczności gracza i minimalizm są niczym powiew świeżego powietrza w mocno już wyeksploatowanym temacie.
Nie wszystkim to podejście może przypaść do gustu. Bieganie przez kilkadziesiąt godzin z jedną bronią i bez żadnych nowych umiejętności zniechęci osoby przyzwyczajone do osiągnięć i bajerów. Jednak gracze, którzy lubią prostą zabawę, wyzwania i ciągłe doskonalenie się, odnajdą w ShootManii dokładnie to, czego szukają.