Skip to main content

Redakcyjne Top 5 Gier 2021: Przemek Wańtuchowicz

Krwią malowane.

Rok 2021 można określić co najmniej kilkoma negatywnymi wyrazami, wspominając przy okazji wpadki pokroju trylogii GTA w „Edycji Definitywnej” czy Battlefield 2042, jednak chcąc pozostać optymistą, określę go dyplomatycznie mianem „spokojnego”. Taki spokojny okres bez wielkich blockbusterów pozwala przykładowo nadrobić zaległości. Dla mnie był to chociażby Spiritfarer, który - gdyby nie premiera w 2020 roku - z całą pewnością wylądowałby na liście.

Nie oznacza to, że w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy nie ukazały się dobre gry - wręcz przeciwnie, musiałem się sporo natrudzić, by zminimalizować listę tylko do pięciu pozycji.

Miejsca zabrakło chociaż dla zaskakująco udanego Riders Republic, które pod maską klauna kryje porządną zręcznościową grę sportową, Ratchet & Clank: Rift Apart, a także Life is Strange: True Colors, które z powodzeniem wprowadziło do serii kolejną sympatyczną bohaterkę. Czas już jednak przejść do głównych laureatów.


5. Chivalry 2

2021 rok był całkiem niezły pod względem gier wieloosobowych. Choć zdarzyły się i niemiłe niespodzianki - patrzę na ciebie, Battlefield 2042 - honor multiplayerowych produkcji uratowało choćby Halo Infinite i następca Steep, a więc wspomniane Riders Republic. Królem jest dla mnie jednak Chivalry 2.

Niewykluczone, że ten brutalny symulator średniowiecznych bitew nie wylądowałby w zestawieniu moich gier roku, gdybym grał sam, ale miałem szczęście i przyjemność bawić się w grupie. Szaleńcze próby odparcia ataku wrogów do czasu przybycia odsieczy w postaci znajomych czy przepełnione wrzaskiem (tak jak w „jedynce” jest tu przycisk dedykowany krzykowi) szarże na wrogów to jedne z moich najlepszych growych momentów ubiegłych dwunastu miesięcy.

Zobacz na YouTube

Niesamowite, jak skomplikowany, precyzyjny, ale i zachowujący sens oraz balans system walki udało się zaprojektować studiu Torn Banner. Tu nie liczy się tylko refleks, ale i umiejętność sprytnego skrętu ciała podczas ciosu czy dobre wyczucie odległości. Absolutnie każda broń sprawia tu satysfakcję - od ciężkich, rozłupujących czaszki toporów dwuręcznych, przez błyskawicznie kąsające sztylety, aż po łuki i kusze. Na rynku przepełnionym strzelankami, Chivalry 2 wjeżdża na białym koniu w lśniącej zbroi, pokazując, że rycerskość jeszcze nie umarła.


4. Psychonauts 2

Wyobraźnia spuszczona z łańcucha - tak w skrócie mógłbym opisać Psychonauts 2. Każda chwila spędzona z tym tytułem to zachwyt nad kreatywnymi umysłami deweloperów z Double Fine, którzy zaprojektowali odwiedzane przez Raza światy. Kiedy miałem wrażenie, że już nie dam się zaskoczyć, twórcy z dużą dozą pewności siebie wybijali mnie z tego przekonania. Jest zabawnie, odrażająco, kolorowo, dziwnie, ponuro. Wszystkiego po trochu.

Podobnie jak w oryginale, wszystkie napotykane przez bohatera postacie są przepełnione osobowością, świetnie napisane i po mistrzowsku zagrane. Do tego charakterystyczny dla Tima Schafera humor i klimat. Trudno pominąć tu jakikolwiek dialog.

Zobacz na YouTube

Czerpiąca z pierwszego Psychonauts walka i elementy platformowe wciąż są nieco przestarzałe, ale eksplorując umysły „pacjentów” Raza i zastanawiając się co rusz „jak deweloperzy na to wpadli?”, nie mamy czasu zwracać uwagi na niedogodności.


3. Chicory: A Colorful Tale

Chicory to z pewnością jedno z moich największych zaskoczeń roku. Pod płaszczem sielankowej gry-kolorowanki kryje się chwytająca za serce, dojrzała opowieść o walce z depresją, samotności i poszukiwaniu własnej drogi.

Lwią część zabawy w A Colorful Tale spędzamy na pokrywaniu wypłukanego z kolorów świata barwnymi farbami, co jest zarówno satysfakcjonujące, jak i odprężające. Otrzymujemy też całkiem spory teren do eksploracji, świetnie napisane dialogi i wciągającą historię. Do tego mnóstwo łamigłówek przestrzennych, w sprytny sposób wykorzystujących mechanikę malowania magicznym pędzlem. Główna bohaterka może też zadzwonić do mamy, gdy nie wie, co ma robić i gdzie się udać - czego chcieć więcej?

Zobacz na YouTube

Z pozoru tylko przeznaczona dla dzieci produkcja potrafi zaskoczyć poziomem trudności zagadek, ale włożony w ich rozwiązanie trud wynagradza zapadającymi w pamięć momentami pełnymi ciepła i przyjaźni.


2. Little Nightmares 2

Jako fan Limbo, Inside - i nota bene pierwszego Little Nightmares - nie mogłem sobie odpuścić drugiej części serii, czerpiącej z tych klasyków indie. Kolejna przygoda Tarsier Studios nie zawodzi. To małe arcydzieło, łączące przemyślany projekt świata, pomysł na rozgrywkę i specyficzny rodzaj grozy, który znajdziemy tylko tutaj.

Jest coś przerażająco onieśmielającego w byciu małą istotką przemierzającą świat wypełniony znacznie większymi zagrożeniami, i to uczucie ponownie udało się twórcom uchwycić. Obrzydliwe, groteskowe potwory jeżą włos na głowie, siąpiący deszcz niemal wylewa się z ekranu przeszywającym zimnem, a każde potknięcie może oznaczać śmierć. Zawieszony w powietrzu gęsty klimat można tu kroić nożem.

Zobacz na YouTube

Choć deweloperzy kroczą ścieżką wyznaczoną przez poprzednią część, widać poprawę chociażby w bardziej szczegółowym projekcie lokacji czy próbie wdrażania nowych mechanik. Miejscami gra może frustrować przez trudności z ustaleniem odległości i głębi, ale trudno nie zachwycić się przygodą Mono i Six. Z niecierpliwością czekam na „trójkę”.


1. Resident Evil Village

Jako osoba, która dość mocno stresuje się grami-horrorami, w 2021 roku kontynuowałem walkę z lękiem, sięgając po kolejną część Resident Evil. Paradoksalnie, „siódemka” jest jedną z moich ulubionych gier wszechczasów, więc miałem spore oczekiwania odnośnie kolejnej odsłony serii sięgającej po perspektywę FPP. Choć tym razem twórcy zdecydowanie inaczej wyważyli balans pomiędzy akcją a grozą, mieszanka sprawdziła się świetnie i była udaną odskocznią od psychologicznego horroru poprzedniczki.

Capcomowi sprytnie udało się zaskoczyć graczy, odsłaniając tylko część swojego nowego dzieła - zmemowaną wzdłuż i wszerz jeszcze przed premierą Alcinę Dimitrescu - i ta oszczędność informacji mogła być podstawą niezadowolenia. Na całe szczęście cała reszta niespodzianek wydała mi się tu na miejscu, zgodna z konwencją i utrzymana w odpowiednim tempie. To po prostu najlepsza duża gra 2021 roku, na każdym kroku potwierdzająca, że pracowali nad nią specjaliści.

Zobacz na YouTube

Do tego wisienka na torcie, a więc generujący diabelnie ładne lokacje - i świetnie zoptymalizowany na PC! - silnik RE Engine. Szczerze mówiąc, nie mógłbym jednak grać w Village bez moda pozwalającego zwiększyć pole widzenia, którego nie da się zmienić w opcjach. Tej decyzji Capcomu nie rozumiem.

Zobacz także