Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Pracownicy Blizzarda boją się tegorocznego BlizzConu

Lęk po reakcjach na ukaranie Blitzchunga.

Dzisiaj startuje BlizzCon, czyli coroczny konwent dla fanów gier Blizzarda. Okazuje się jednak, że duża część pracowników studia obawia się tegorocznej edycji wydarzenia.

Firma nie miała najlepszego okresu. Krytyka zapowiedzi mobilnego Diablo Immortal, masowe zwolnienia i kontrowersje wywołane przez ukaranie profesjonalnego gracza w Hearthstone za wspieranie protestów w Hongkongu obniżyły morale wielu członków zespołu.

Szczególnie mocny wpływ miała ostatnia z wymienionych sytuacji. W rozmowie z Los Angeles Times trzech obecnych i dwóch byłych pracowników Blizzarda przyznało, że znaczna część tych, dla których BlizzCon był niczym Boże Narodzenie, boi się imprezy.

- Wiele osób, które normalnie byłyby podekscytowane, obawia się, że coś może się wydarzyć. Mogą to być skandujący na zewnątrz ludzie lub coś na scenie. Nie wiadomo, czy nie dojdzie do czegoś niebezpiecznego, zagrażającego zdrowiu - tłumaczy jeden z rozmówców.

Po wspomnianym ukaraniu gracza, pracownicy zaczęli otrzymywać nienawistne wiadomości. Z krytyką zmagają się też poza internetem - konfrontowani są przez napotykanych przechodniów. Nie inaczej zapewne będzie na BlizzConie, zwłaszcza, że gracze szykują protest.

Dla wielu Mei z Overwatch stała się symbolem protestów w Hongkongu

Reagując na obawy zatrudnionych, Blizzard stara się podnieść bezpieczeństwo imprezy i siedziby studia: zwiększono liczbę ochroniarzy i częstotliwość patroli. Rzecznik firmy - Dustin Blackwell - podkreśla, że bezpieczeństwo uczestników wydarzenia jest najważniejsze.

Co ciekawe, o ile gracze i eksperci krytykują zespół za przypadek Blitzchunga, wielu deweloperów jest mniej surowych. Według rozmówców Los Angeles Times, w wewnętrznych dyskusjach bronią ekipy, twierdząc, że jest traktowana niesprawiedliwie.

Na BlizzConie najprawdopodobniej zostanie ujawnione nowe Diablo

Zwracają uwagę, że twórcom Diablo zarzuca się powiązania z chińskim Tencentem, choć ten ma znacznie większe udziały w innych firmach, kontrolując 40 procent Epic Games. Przekonują, że kara dla zawodnika to nie przejaw uległości wobec Chin - Blizzard nie chce, by pracownicy publicznie poruszali tematy polityczne i tego samego oczekuje od graczy na turniejach.

Niektórzy zaś twierdzą, że to efekt zmian wprowadzonych po odejściu Mike'a Morhaime'a - poprzedni szef studia był ponoć bardziej otwarty i angażujący w kwestie społeczne. Część projektantów uważa nawet, że obecnie zespołem kierują menedżerowie z Activision.

Źródło: Los Angeles Times

Następnie: Ubisoft zmienia mentalność po wyniku Ghost Recon Breakpoint - uważa znany dziennikarz

Read this next