Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Pico-8 - konsola, która nie istnieje, a mimo to wychodzą na nią gry

Sprzęt widmo.

Puste ekrany pierwszych komputerów ośmiobitowych z migającym tajemniczo kursorem zachęcały do eksperymentowania. To właśnie im zawdzięczamy rozkwit technologii informatycznych, erę usług internetowych i gier indie. Dziś komputery mają wszystko, poza prostym odpowiednikiem BASIC-a, który pozwalałby „bawić się w programowanie”. Gdy więc usłyszałem o konsoli PICO-8, od razu się w niej zakochałem. Jest to ciekawe tym bardziej, że ta konsola fizycznie nie istnieje.

PICO-8 ma jednak wszystko, co powinna mieć konsola. Posiada specyfikację sprzętową, określoną rozdzielczość i wydajność, środowisko do pisania gier, potrzebne do tego narzędzia, i prężną społecznośćprogramistów piszących na nią gry.

PICO-8 nie istnieje w rzeczywistości. Została zaprojektowana jako tzw. fantasy console, czyli zmyślona konsola. PICO-8 nie jest jedyną tego typu konsolą, ale prawdopodobnie najbardziej popularną.


Fantasy console? Po co to komu?

Po co w ogóle istnieje coś takiego jak fantasy console? Częściowo dla zabawy - programiści i twórcy gier lubią wyzwania i pokonywanie sztucznych ograniczeń. Stąd popularność różnego rodzaju hackathonów i konkursów typu „napisz grę w 1024 bajtach pamięci”. A częściowo - jako emulator odpalany na PC. Przecież większość konsol retro w taki sposób właśnie odbieramy - jako kod uruchamiany w emulatorze, nie przejmując się, czy jakikolwiek egzemplarz konsoli jeszcze istnieje.

Podobnie jest w PICO-8. Jej specyfikacja to wyświetlacz 128x128 pikseli (dla porównania Game Boy miał 160x144 pikseli), 16 kolorów (predefiniowanych jako dwa zestawy), oraz czterokanałowe wyjście audio. Kartridż z grą (w postaci pliku PNG, który jest zarówno zapisem gry, jak i jej okładką), może mieć maksymalnie 32 kilobajty. To wszystko, jak się okazuje, wystarcza twórcom gier do stworzenia grywalnych produkcji.

Gry, które powstają na tę platformę, czasami przedostają się do głównego nurtu. Tak stało się już z kilkami tytułami, z czego chyba najbardziej znanym przykładem jest Celeste - indykowy hit ostatnich lat miał swój pierwowzór na PICO-8 właśnie. I wciąż na tej platformie istnieje - możemy zagrać w oryginalną wersję na PICO-8 za darmo.

Sama instalacja PICO-8 na naszym komputerze pozwala na eksplorowanie najnowszych kartridży za pomocą polecenia „splore”. Pozwala ono pograć we wszystko, co niedawno wydano na konsolkę, jak również w najpopularniejsze produkcje.

Pośród gier znajdziemy głównie gry w stylu retro i porty (typu demake) znanych gier z innych platform. Znajdzie się też trochę dem - popisówek umiejętności programistów i bibliotek użytkowych do wykorzystania we własnych grach.


To ile za to wszystko?

PICO-8 jest programikiem płatnym: kosztuje w tej chwili 15 dolarów, jednak to będzie ostatni wydatek, jaki w związku z tym poniesiemy, ponieważ wszystkie gry są za darmo.

Za dużo? W gry możesz wciąż pograć na oficjalnej stronie konsolki. Jeśli interesuje cię alternatywne, ale w pełni darmowe rozwiązanie, to istnieje inny projekt, najwyraźniej inspirowany PICO-8. Jest to komputerek TIC-80, również będący nieistniejącą konsolą. Ma bardzo podobne założenia, za to programować go można nie tylko w LUA, ale i w JavaScript oraz Pythonie. Innym całkowicie darmowym klonem jest LIKO-12.

Wirtualne konsole mają to do siebie, że potrzebują jakiegoś systemu, na którym ich działanie będzie emulowane. A co, jeśli chciałbym zagrać na fizycznym sprzęcie? Specyfikacja PICO-8 wydaje się być idealna do sprzętu o wymiarach Game Boya.

PICO-8 udało się uruchomić na wielu popularnych minikonsolkach sprzedawanych w chińskich sklepach. Istnieją również aplikacje na smartfony, które uruchamiają gry z PICO-8.


Nauka przez zabawę

Dzięki swojej prostocie, PICO-8 jest doskonałym narzędziem do... nauki programowania gier. Zaszyty jest w niej interpreter LUA, prostego języka interpretowanego, który został dostosowany do pracy nad grami. Ale to nie wszystko. W PICO-8 mamy też edytory map i sprite'ów, mamy edytor muzyki (w formie klasycznego trackera) i edytor dźwięków. Wszystko to w jednym, pikselowym interfejsie, między którym przełączamy się za pomocą przycisków funkcyjnych na klawiaturze.

Stworzenie podstawowej gry platformowej zajmuje minuty - testowałem to na swoich dzieciach, a wcześniej na sobie. Do tego możemy zajrzeć do kodu źródłowego każdej gry, jaka wyszła na konsolę, obejrzeć jej zasoby, mapę etc. Możemy też dowolnie taką grę modyfikować, co jest świetnym sposobem rozpoczęcia zabawy w programowanie.

Co zrobić z tak stworzoną grą? Możemy ją wyeksportować jako plik wykonywalny, jako PNG - a nawet jako stronę HTML5, w której grę uruchamia interpreter napisany w JavaScript. Nawet wtedy wciąż mamy dostęp do narzędzi programistycznych i możemy „pogrzebać” w kodzie gry.

Na PICO-8 dostępnych jest tysiące kartridży, a zabawa w pisanie gier wciąga jak na początku ery ośmiobitowych komputerów. Prężna społeczność i wiele zasobów, pomagających zarówno twórcy gier, jak i graczowi sprawia, że może to być doskonały pierwszy krok do nauki programowania na poważnie. Jeśli chcecie poczuć ducha dawnych czasów i początków gier komputerów, PICO-8 może być fajną przygodą.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Powiązane tematy
O autorze

Hubert Taler

Felietonista

Komentarze