Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Ponura satyra na automatyzację pracy. Recenzja The Last Worker

Z pamiętnika ostatniego pracownika.

Automatyzacja pracy to zagadnienie szeroko dyskutowane przynajmniej od połowy XIX wieku, które w ostatnim czasie powraca w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji. Nad palącym problemem pochylają się również twócy gry The Last Worker. Niestety, przywdziewając szaty ponurej satyry, tytuł unika głębszej refleksji i ucieka w banał. Szkoda.

Studio Wolf & Wood Interactive podjęło się dość ryzykownego zadania zaprojektowania gry angażującej zarówno przy użyciu gogli VR, jak i podczas klasycznej zabawy na płaskim ekranie. Sama rozgrywka to połączenie rozwiązań zręcznościowych i logicznych, jednak dużą rolę odgrywa tu warstwa narracyjna, zyskująca dzięki świetnej obsadzie aktorów głosowych (wśród nich m.in. Jason Isaacs, czyli filmowy Lucjusz Malfoy).

Skew to robotyczny towarzysz głównego bohatera, wyraźnie inspirowany postacią Wheatley'a z gry Portal 2. Na tle pomocnika Chell wypada jednak dość blado.

W grze wcielamy się w Kurta - tytułowego ostatniego ludzkiego pracownika centrum logistycznego firmy Jüngle. Do naszych obowiązków należy odnajdywanie paczek, sprawdzanie ich pod kątem oznakowania oraz ewentualnych uszkodzeń, a następnie przekazywanie ich do wysyłki lub utylizacji. Spotkamy tu więc sporo mechanik rodem z klasycznych „symulatorów pracy” (których w ostatnich latach zdecydowanie nie brakuje). Pewnym urozmaiceniem formuły jest to, że bohater porusza się z użyciem latającego wózka (JünglePoda), co czyni rozgrywkę bardziej wertykalną.

Jako że nie jestem miłośnikiem technologii VR, to w The Last Worker grałem na komputerze stacjonarnym. I w tym miejscu muszę oddać twórcom wyrazy uznania, bo chociaż rozgrywka wyraźnie projektowana była z myślą o wirtualnej rzeczywistości, to grając na PC nie czułem, bym został czegoś pozbawiony. To wciąż pełnoprawna produkcja, angażująca zarówno fabularnie, jak i gameplay’owo.

Latanie na wózku i rozwiązywanie prostych łamigłówek - tak wygląda praca w centrum logistycznym

Jest jednak kilka drobiazgów, które psuły mi zabawę. Na przykład ślamazarne poruszanie się JünglePoda, które być może miało ograniczyć występowanie nudności u grazcy VR-owych, dla mnie było po prostu uciążliwe. Jest wprawdzie możliwość przyspieszenia, ale trwa krótko, a po jego użyciu należy chwilę odczekać.

Frustrację wzbudzało też ładowanie pojazdu - aby napełnić baterię, musimy zaliczyć mini-grę polegającą na wciskaniu przycisku, gdy kulka przesuwająca się po tarczy znajdzie się w odpowiednim punkcie. Problem w tym, że grając na PC nie możemy spojrzeć na obręcz z boku, przez co wyświetla się jak płaska linia. Musiałem więc nauczyć się robić to „na słuch”.

Sporym problemem gry jest też to, że nie wykorzystuje ona swojego potencjału. Co chwilę otrzymujemy nowe narzędzia i możliwości interakcji ze światem, ale też szybko tracimy do nich dostęp, nie mając nawet możliwości poeksperymentowania. Zawiedzeni bedą pewnie jeszcze bardziej gracze VR-owi, którym sterowanie ruchowe daje dodatkową frajdę z zabawy fizyką, ale nie mogą dostatecznie dobrze się z nią zapoznać.

Kurt jest ostatnim ludzkim pracownikiem, ale poza nim w magazynie można spotkać mnóstwo mechanicznych robotników

Ciekawym wyborem twórców była natomiast komiksowa oprawa graficzna, która okazuje się doskonałym tłem dla głęboko narracyjnego świata gry. Warto wspomnieć, że w tworzeniu go udział brał sam Mick McMahon, słynny rysownik, który wykreował m.in. postać Sędziego Dredda. Doświadczenie świata czasami psuła jednak technika optymalizacji polegająca na ukrywaniu obiektów znajdujących się poza zasięgiem gracza - w rzeczywistości znikały czasem i te elementy, które zdecydowanie powinienem widzieć. Bardzo możliwe, że działa to lepiej w przypadku gogli VR, które wykrywają ruchy gałek ocznych.

Mam też pewne zastrzeżenia do warstwy narracyjnej. Oczywiście wybór satyrycznej formy usprawiedliwia to, że dystopijna wizja gry zbudowana jest z wyolbrzymień, a historia nie dostarcza recept ani nawet głębszej analizy poruszanych problemów. Ale gdy twórcy czynią bardo oczywiste analogie firmy Jüngle do Amazona, a jej założyciela, Josefa Jüngle, do Jeffa Bezosa, to nie mogą dłużej zasłaniać się nie do końca poważnym gatunkiem dzieła.

Josef Jüngle czyli oczywista aluzja do Jeffa Bezosa

Uwiera to tym bardziej, że gra opowiada przecież o systemowym odczłowieczaniu pracowników, traktowaniu ich w sposób przedmiotowy czy wręcz mechaniczny. Przedstawianie ewientnej karykatury biznesmena jako istoty skrajnie złej i pozbawionej człowieczych atrybutów, wcale nie różni się tak bardzo od tego, co twórcy krytykują. Cokolwiek nie sądzilibyśmy o kontrowersyjnym założycielu Amazona, to jest on człowiekiem, a nie postacią z kreskówki, i jak każda osoba zasługuje na krytykę uczciwą oraz zniuansowaną.

Dużo lepiej zaprezentowany jest za to wewnętrzny dramat głównego bohatera, którego praca w firmie Jüngle pozbawia indywidualnej tożsamości, a także więzi rodzinnych. Choć i do psychologii Kurta przenika satyryczny charakter dzieła, to jego losy śledziłem z dużym zaangażowaniem.

Bardzo cieszy też, że gra oferuje trzy różne, naprawdę satysfakcjonujące zakończenia historii - jednak i do nich mam kilka zastrzeżeń. Choć z recenzenckiego obowiązku poznałem każde, to uważam, że danie opcji łatwego sprawdzenia wszystkich wariantów zmniejsza emocjonalny ciężar naszych wyborów. Pokusa, by porównać alternatywne zakończenia jest duża, ale zawsze czuję się bardziej związany z bohaterem, gdy moja decyzja jest naprawdę osteteczna i nieodwracalna.

The Last Worker można ukończyć w 5-6 godzin. To wystarczająco, jak na grę narracyjną tego typu, ale żałuję, że twórcy nie dodali trybu, który skupiłby się wyłącznie na wykonywaniu obowiązków Kurta i nagradzał za precyzję oraz czas realizacji zadań. Gdyby tylko rozbudować nieco dostępne w grze mechaniki, byłby z tego naprawdę wciągający i satysfakcjonujący symulator, pozwalający spędzić z tytułem znacznie więcej godzin. Pozostaje wierzyć, że coś takiego zostanie dodane później w formie DLC.

Ocena: 7/10

Plusy:
+ Wysoka wartość narracyjna
+ Fantastyczna obsada aktorów głosowych
+ Atrakcyjna, komiksowa oprawa od rysownika Sędziego Dredda
+ Różne warianty zakończenia zależne od naszej decyzji
Minusy:
- Niewykorzystany potencjał dostępnych mechanik
- Technika optymalizacji powoduje rzadkie problemy graficzne na PC

Platforma: PC, PS5, XSS/XSX, Switch, Meta Quest 2, PS VR2 - Premiera: 30 marca 2023 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: przygodowa, symulator - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Producent: Wolf & Wood Interactive - Wydawca: Wired Productions Testowano na: PC (AMD Ryzen 7 5700G, AMD RX 6600, 32GB)

The Last Worker - recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

The Last Worker

Video Game

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Tomasz Orłowski

Tomasz Orłowski

Felietonista / Recenzent

Miłośnik Fallouta i podstarzały potterhead. W Eurogamer.pl zajmuje się pisaniem recenzji oraz felietonów, a także tworzeniem materiałów wideo.

Komentarze