Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

„The Last of Us” wszystko zmienia. Te gry również zasługują na serial

Trzymam kciuki za lawinę dobrych ekranizacji.

Serial „The Last of Us” to jedna z najlepszych rzeczy, jakie ostatnio spotkała graczy. Po wielu wątpliwej jakości adaptacjach gier HBO pokazało, że umie podejść do tematu z odpowiednim profesjonalizmem i szacunkiem. Choć jak większość widzów jestem dopiero po trzech odcinkach, to czytałem wiele pochlebnych recenzji całego sezonu. Sam nie mogę wyjść z podziwu dla rewelacyjnie odwzorowanych miejscówek, dobrze dobranej obsady i przywiązania do szczegółów.

Podczas seansu pojawia się dreszczyk emocji, a ja chętnie przypominam sobie sceny z gry, porównuję i podziwiam detale. Czy jest szansa, że serial Craiga Mazina i Neila Druckmanna będzie tym wyczekiwanym kamyczkiem, który wywoła lawinę udanych ekranizacji historii z gier?

Choć czasy świetności westernów już dawno minęły, to serial Red Dead Redemption mógłby ożywić gatunek

„Chcę więcej seriali na podstawie gier, zrealizowanych tak jak »The Last of Us«” - pomyślałem po obejrzeniu pierwszego odcinka. I do głowy wpadł mi idealny kandydat na srebrny ekran - seria Red Dead, a konkretnie na dwie części z podtytułem Redemption. Wirtualne losy gangu Dutcha van der Linde chłonąłem jak gąbka, ciesząc się każdą misją w tym genialnie wykreowanym otwartym świecie. Historie takich postaci jak John Marston, Arthur Morgan, Sadie Adler czy nawet psychopatyczny Micah Bell zwyczajnie zasługują na serialową otoczkę i szerszą publiczność.

Schyłek Dzikiego Zachodu, piękne krajobrazy, niezapomniane misje związane z działalnością przestępczą i ucieczki przed pościgiem stróżów prawa - to wszystko byłoby kolejnym polem do popisu dla filmowców. Marzą mi się widowiskowe strzelaniny i obsada pełnych charyzmy postaci. Gdyby to wszystko się udało, to moglibyśmy liczyć na ambitny i solidny western z wieloma zwrotami akcji.

Miłośnicy westernów i fani obu części Red Dead Redemption z pewnością marzą o serialu opowiadającym o losach gangu Dutcha van der Linde

Zaginiona żona pisarza, a w tle tajemnicza intryga - to idealny fundament pod serial

Szukając kolejnego kandydata na wieloodcinkową ekranizację, musimy zmienić klimat na bardziej mroczny. Alan Wake już w dniu premiery nie zawiódł oczekiwań, cechując się gęstą atmosferą i intrygującym scenariuszem. Studio Remedy Entertainment to mistrzowie tajemniczych i zawiłych historii, co mogłoby być smakowitym kąskiem dla fanów thrillerów.

Mroczne losy znanego pisarza w miasteczku Bright Falls, wraz z poszukiwaniami zaginionej żony i rzeczywistością zapisaną na kartkach jego nowej książki - to ma potencjał na serial. Każdy odcinek wypełniony byłby walką z mrocznymi zjawami mieszkańców i wytrwałością charyzmatycznego bohatera w drodze do prawdy. Może to nadchodzący sequel Alana Wake'a będzie impulsem do stworzenia serialu?

Przeniesienie na srebrny ekran mrocznego klimatu gry Alan Wake byłoby nie lada wyzwaniem dla twórców serialu o fikcyjnym pisarzu

Średniowieczny klimat, emocje i efekty specjalne to przepis na serialowe perypetie Amicii i Hugo

Historie opowiedziane w A Plague Tale Innocence i Requiem są bliskie mojemu sercu i nie miałbym nic przeciwko serialowemu spotkaniu z Amicią i jej bratem Hugo. Średniowieczna Francja w czasie szczurzej zarazy, ucieczka przed rycerzami Inkwizycji i bolesna przypadłość chłopca są kapitalnym materiałem na ekranizację. Gdyby dramatyczne losy rodzeństwa zostały urozmaicone retrospekcjami sprzed plagi, serial pozwoliłby bliżej poznać bohaterów.

Prawdziwym wyzwaniem dla speców od efektów specjalnych byłyby sceny pokazujące hordy tysięcy wygłodniałych szczurów. Opętane zwierzęta, tym razem w odcinkowej serii, efektownie niszczyłyby wszystko na swojej drodze, wraz z budynkami czy nawet całymi miastami. Mając takie serialowe marzenie, nie można nie wspomnieć o wielu emocjonalnych momentach, mających związek z cierpieniem pięciolatka i z jego bezsilną, ale walczącą do samego końca siostrą.

Jestem pewny, że podczas emisji serialu na podstawie serii A Plague Tale uroniłbym niejedną łzę

Gier wideo godnych serialowej adaptacji jest zdecydowanie więcej i być może po udanej premierze „The Last of Us” sytuacja zmieni się na lepsze. Gracze mają już zdecydowanie dość przeciętnych ekranizacji i to medium zasługuje na coś więcej. Doświadczony Craig Mazin, przepełniony pasją Neil Druckmann oraz wysoki budżet i solidność ekipy HBO, wyznaczają nową ścieżkę. Oby w przyszłości równie udanych projektów było jak najwięcej.

Read this next