Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Manipulanci i oszuści opanowali rynek gier retro - sugeruje dziennikarskie śledztwo

Współpraca Wata i Heritage.

Karl Jobst w najnowszym materiale wideo bierze pod lupę rynek klasycznych gier wideo, które osiągają w ostatnim okresie zawrotne ceny na aukcjach. Jak udowadnia, dzieje się tak głównie w wyniku manipulacji dwóch podmiotów: Wata Games oraz Heritage Auctions.

W ostatnich latach hobby znacznie się sprofesjonalizowało, głównie właśnie dzięki domowi aukcyjnemu Heritage Auctions oraz firmie WataGames, oceniającej jakość pudełek według własnej skali.

To doprowadziło - jak opisywaliśmy w lipcu - do znacznego wzrostu cen, co podsumowano sprzedażą kopii Super Mario 64 za 1,56 miliona dolarów (niecałe 6 mln zł). Tymczasem Jobst ujawnia skomplikowaną sieć powiązań między Heritage i Wata, odpowiedzialną za „pompowanie” cen i inne nieuczciwe praktyki.

Zobacz na YouTube

Rekordy padają ostatnio w zawrotnym tempie. Kilka tygodni po Super Mario 64 za 1,56 mln dol., na początku sierpnia sprzedano także Super Mario Bros. - już za 2 mln. Trend zaczęły wcześniejsze aukcje: The Legend of Zelda za 870 tys. dol. czy Super Mario Bros. 3. za 156 tys. dol.

Wszystkie wymienione pozycje oceniała Wata. Jobst odkrył, że oryginalna strona internetowa firmy wspominała w 2017 roku, że jednym z jej doradców jest Jim Halperin - współzałożyciel Heritage Auctions. Informowano także, że oceniane gry będą sprzedawane przez dystrybutora Just Press Play.

Przed powstaniem Wata najdroższą grą w historii było Super Mario Bros., sprzedane na eBay'u za nieco ponad 30 tys. dol. W lutym 2019 roku rekord pobito, za sprawą innej kopii Super Mario Bros., ocenionej już przez Wata - sprzedanej za ponad 100 tys. dol.

Jak doszukał się Jobst, ten ostatni tytuł kupiła trójka mężczyzn: Halperin (współzałożyciel Heritage), Zac Gieg (założyciel wspomnianego Just Press Play) oraz kolekcjoner Rich Lecce. Heritage wystosowało nawet informację prasową, chwaląc się rekordowym wynikiem. Cytowano w niej także Deniza Kahna, szefa Wata.

- Mamy więc szefa domu aukcyjnego, kupującego grę za rekordową cenę, a następnie tworzącego informację prasową na temat swojego własnego zakupu, w którym on sam i szef firmy oceniającej ten tytuł zapewniają, że ceny gier idą w górę - opisuje dziennikarz.

- Następnie reklamuje, że jego własna gra trafi wkrótce na sprzedaż w jego własnym domu aukcyjnym - dodaje.

W ten sposób Kahn oraz Halperin sztucznie zawyżają ceny klasycznych gier wideo, co przekładało się oczywiście bezpośrednio na zwiększenie zysków obu firm - zapewnia. Ocena gry w Wata kosztuje do 400 dolarów przy wartości rynkowej 10 tys. dol., ale jeśli tytuł jest warty 1 milion, opłata wynosi już 20 tys. dol.

Heritage Auctions dodaje 20 procent opłaty do ostatecznej ceny, pobiera także 5 proc. od sprzedającego. Przy 1 milionie dolarów daje to 250 tys. dol. przychodów. Jak widać, wyższe ceny na rynku oznaczają dużo większe prowizje.

Rally - tu można „składać się” na zakupy

Jobst zauważa, że Kahn pojawiał się nawet w popularnym programie reality TV „Pawn Stars”, gdzie wyceniał gry wideo na zaskakująco wysokie - z punktu widzenia innych kolekcjonerów - kwoty.

Innym istotnym elementem układanki jest właśnie fakt, że za większość rekordowych zakupów nie odpowiadają wcale kolekcjonerzy, lecz internetowe platformy inwestorów, jak Rally, Otis i Mythic Markets. Można się na nich „składać”, by kupić dobra - z myślą o odsprzedaży z zyskiem.

Dla przykładu, grupa użytkowników Rally w 2020 roku kupiła kopię Super Mario Bros. za 140 tysięcy dolarów. Wcześniej w tym miesiącu właśnie ten sam kartridż sprzedano na aukcji - już za rekordowe 2 miliony dolarów.

Kolejnym regularnie pojawiającym się w reportażu nazwiskiem jest Jeff Meyer, założyciel i szef serwisu GoCollect, który zajmował się wyceną komiksów.

Jest też Dain Anderson, który odpowiadał za serwis NintendoAge, stanowiący bazę danych na temat gier tego producenta, z informacjami na temat ich rzadkości i wartości.

Anderson w 2019 roku sprzedał swoją kolekcję zafoliowanych gier Nintendo, podobno największą na świecie. Nabywcą był właśnie Meyer. Oceną całego zestawu zajęła się Wata, po czym Meyer zaczął wyprzedaż za pośrednictwem różnych domów aukcyjnych, w tym Heritage.

Kto oceni oceniających?

Oficjalne dokumenty, do których dotarł Jobst, wskazują, że Meyer nie jest przypadkowym kolekcjonerem, lecz dyrektorem w Wata. Oceniał więc swoje własne gry, co - według jednego z wcześniejszych wywiadów szefa firmy - jest absolutnie zabronione.

Co więcej, całość otrzymała specjalną nazwę - The Carolina Collection - co potencjalnie zwiększało wartość.

- Mamy więc prezesa Wata Games, który mówi, że pracownicy nie mogę oceniać i sprzedawać ocenionych gier, podczas gdy dyrektor tej firmy ocenia całą swoją kolekcję - opisuje Jobst. - Nie tylko ocenia, ale nadaje jej specjalną nazwę, zwiększając ich wartość i natychmiast sprzedając.

To nie koniec. Meyer kupił też wspomniane NintendoAge od Andersona. Tylko po to, by błyskawicznie zamknąć serwis i usunąć go z sieci. W ten sposób mężczyzna stara się kontrolować informacje dostępne na temat klasycznych gier - argumentuje dziennikarz.

Meyer cały czas ukrywał swoje zaangażowanie w Wata. Jeszcze w 2020 roku dziękował na blogu GoCollect „świetnym ludziom z Wata Games”, podczas gdy sam był dyrektorem tej firmy.

Przyszłość rynku pozostaje niepewna. Wata w przeszłości ujawniało, że oceniło ponad 750 zafoliowanych kopii Super Mario Bros 3, podczas gdy na rynek trafiło tylko 65 egzemplarzy. Jobst sugeruje, że reszta tylko czeka na swoją kolej - i rekordy cenowe.

Read this next