Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Kirby's Return To Dream Land Deluxe - Recenzja

Różowy bohater i jego nieposkromiony apetyt.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
W końcu na przenośnej konsoli. Z Nintendo Wii wprost na Switcha - Kirby i jego ekipa ratują kosmicznego przybysza.

Odświeżony port jednej z ciekawszych gier o Kirbym nie tylko sprawia, że gra prezentuje się jak nigdy dotąd, ale też oferuje zawartość, której dotychczas w grze nie było. Return To Dream Land Deluxe to udana - choć momentami za prosta - platformówka zapewniająca sporo zabawy.

Na planecie Popstar, na której rezyduje Kirby i jego kompani, rozbija się kosmiczny statek tajemniczego przybysza o imieniu Magolor. Ekipa dowiaduje się, że pojazd gwiezdnego podróżnika rozpadł się na wiele części i kul energii, bez których nie będzie w stanie wrócić do swojego domu. Prosi Kirby'ego o zebranie wszystkich części, w zamian proponując wycieczkę na jego rodzimą planetę. Kirby, Meta Knight, King Deedee i Waddle Dee nie tracą czasu i od razu zabierają się za poszukiwania.

Kirby z armatą na głowie prezentuje się wystrzałowo niczym różowy czołg z Metal Slug

Historia to tylko pretekst do zwiedzania kolejnych kolorowych poziomów i krain. Mimo to trzeba przyznać, że fabuła potrafi zaskoczyć, a pewnego rodzaju zwroty akcji miejscami nawet lekko imponują. Wersja Deluxe oferuje również epilog historii z szeregiem nowych poziomów do zwiedzenia, których akcja toczy się po finale opowieści. Co ciekawe, sterujemy w nim zupełnie inną postacią. Imponujący dodatek zapewniający zabawę nawet na blisko dwie dodatkowe godziny! To całkiem sporo biorąc pod uwagę, że do finału dojdziemy w około sześć.

Rozgrywka w Kirby's Return to Dream Land Deluxe jest dość prosta, choć nie oznacza to, że jest nudna. Biegamy różowym bohaterem po kolorowych poziomach w poszukiwaniu gwiazdek, kul mocy i słodyczy leczących bohatera. Kirby nie tylko skacze, ale wznosi się niczym balon i walczy, a dzięki zdolności zjadania większości obiektów i przeciwników z otoczenia zyskuje specjalne moce.

Ogromny tasak do cięcia połowy planszy? Tutaj wszystko się może zdarzyć

Jedną z takich mocy jest przywdzianie czapki Linka z Legend of Zelda i serwowanie ataków mieczem. Podniesienie ognistej kulki pozwoli naszej postaci miotać takowymi we wrogów i tak dalej. Samych mocy jest na tyle dużo, że zdolność pochłaniania i przejmowania nie nudzi się do końca gry.

Każdy poziom poza prostymi łamigłówkami, polegającymi na zdobyciu ukrytego skarbu albo unikaniu przeszkód, zawiera również dodatkowe sekrety jak chociażby specjalne sekcje, gdzie goni nas wielka ściana energii, narzucająca większe tempo przemierzania levelu. Nie jest to bardzo skomplikowane, choć momentami by zdobyć wszystkie przedmioty musimy się nieco sprężać i wykazywać znajomością ruchów bohatera.

Na końcu każdego poziomu czeka na nas boss, w walce z którym model platformowy na chwile ustępuje miejsca starciu z oponentem. Finalne walki poza kilkoma wyjątkami są raczej proste i mimo bycia zwieńczeniem całego poziomu, nie wymagają od nas nieziemskich zdolności. W przypadku rozgrywki w 4 osoby to raczej gracze stają się bossami oponenta, który momentami nie jest w stanie się ruszyć pod gradem naszych ataków.

Ostatnie zdanie obrazuje mniej więcej jedną z nielicznych choć istotnych bolączek gry. Rozgrywka dla czterech graczy na jednym ekranie jest bardzo chaotyczna. Tracimy kompletnie efekt jaki zamierzyli sobie twórcy przy projektowaniu poziomów. Ciekawe sekwencje i pięknie zaprojektowane światy są kompletnie ignorowane, kiedy przez ekran przemierza 4 kopiących, tupiących i bijących wszystko graczy. Wskakiwanie na ramiona towarzysza i serwowanie specjalnych wzmocnionych ataków jest aż nad to efektowne.

„Pomóż mi Obi Wan Kirby, jesteś moją jedyną nadzieją!” - dokładne tłumaczenie, daję słowo

Na ekranie widzimy sporo chaosu, który znika jedynie w chwilach środowiskowych zagrożeń. Toczące się przeszkody, czy inne pułapki skutecznie uczą rozbrykanych pokory – wtedy liczy się, by choć jedna osoba przedostała się dalej w celu kontynuowania szalonej rozwałki. Rozgrywka wieloosobowa to miły dodatek, choć widać, że świat stworzono z myślą o jednej osobie, a później dodano możliwość kooperacji.

Wizualnie gra prezentuje się bardzo ładnie. Moc Switcha sprawia, że przygody Kirby'ego wydają się zupełnie nowym produktem, a nie graficznie usprawnionym portem gry z 2011 roku. Niezależnie czy mówimy o wersji handheldowej, czy wpiętej w telewizor, Return to Dream Land jest po prostu śliczne. Oprawa dźwiękowa stoi na wysokim poziomie, a prawdziwi fani serii na pewno docenią powrót kilku kultowych melodii (zwłaszcza we wspomnianym epilogu).

Samurajskie pojedynki to całkiem niespodziewana mini-gra. Spójrzcie na tę kitkę, jest urocza!

Poziom trudności dobrze współgra z kolorowym i względnie radosnym światem gry oraz czasem jaki zajmuje nam ukończenie całości. Sztuczne przedłużenie rozgrywki mogłoby się zakończyć znużeniem i „przesłodzeniem”. Miłośnicy prawdziwych wyzwań raczej nie znajdą tu za wiele dla siebie, chyba, że spróbują licznych mini-gier.

I tu wkracza Merry Magoland... całe w kolorowych barwach. Ten oddzielony od kampanii tryb to imponujący zestaw mini-gier będących zupełnie odrębnym elementem świata Kirby'ego. W środku czeka nas sporo prostych z pozoru zabaw niczym w lunaparku. Strzelamy do tarcz, zrzucamy się z platform, ostrzeliwujemy kolorowymi bombami, a nawet ścigamy się po specjalnie zaprojektowanych torach. Opcji zabawy jest imponująco wiele, co sprawa, że to właściwie jest nowa gra w innej grze, a różne poziomy trudności do wyboru oferują wyzwanie, którego brakuje w kampanii.

Gdy spadniemy w przepaść to Magolor nas szybko uratuje i złapie za rękę. Prawdziwy gentleman, prawda?

W Merry Magoland gramy sami ze sztuczną inteligencją, bądź też przyjaciółmi - świetny pomysł na wesołą rywalizację na imprezie, a zarazem ciekawsza oferta niż chaotyczne, grupowe przemierzanie platformowej kampanii. W lunaparku zbieramy specjalne punkty i odblokowujemy nowe maski i akcesoria dla Kirby'ego do użycia w głównej grze, ale same nagrody nie są tu sednem rozgrywki, a właśnie liczne pokręcone gry i zabawy.

Kirby's Return To Dream Land Deluxe bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Spodziewałem się prostej i nudnej platformówki, a dostałem różnorodną, kolorową przygodę, która na tyle się zmienia w trakcie rozgrywki, że ukończymy kampanię, zanim wkradnie się nuda. Dodatek w postaci tak odmiennego od reszty gry epilogu oraz liczne mini-wyzwania w Merry Magoland sprawiają, że ciężko krytykować ten tytuł. To po prostu bardzo sympatyczna gra.

Ocena: 8/10

Plusy:
+ Dopracowany wizualnie port
+ Epilog to wisienka na torcie
+ Mini-gry to świetny i sprawdzony pomysł
Minusy:
- Kampania jest za prosta
- Tryb kooperacji to kompletny chaos

Platforma: Nintendo Switch - Premiera: 24 lutego 2023 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: gra platformowa - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 230 zł - Producent: HAL Laboratory - Wydawca PL: Nintendo Testowano na: Nintendo Switch

Kirby's Return to Dream Land Deluxe (2023) - recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule
Powiązane tematy
O autorze
Awatar Łukasz Winkel

Łukasz Winkel

Recenzent

Zakochany w grach od dziecka. Transhumanista duchem, postmodernista z lenistwa.
Komentarze