GTA 5 i Skyrim to dumni staruszkowie, którym młodzi muszą ustąpić miejsca
Klasyka, next-gen, mega hit.
Informacje o premierze GTA 5 i Skyrima na nowych konsolach niektórzy przyjęli z lekkim zakłopotaniem, a nawet rozbawieniem. Nie brakuje jednak chętnych, by powrócić do Los Santos i mroźnej krainy The Elder Scrolls V. Podczas gdy nowe wysokobudżetowe produkcje muszą walczyć o swoją pozycję z mozołem, tych dwóch staruszków dumnie rozpycha się w przedziale, a młodzi muszą ustępować im miejsca.
GTA 5 zadebiutowało we wrześniu 2013 roku. Monumentalny Skyrim ukazał się dwa lata wcześniej. Obie gry trafiły jeszcze na PS3 i Xboksa 360, ale był to zaledwie początek ich długiej podróży - nie będzie przesadą stwierdzenie, że z miejsca okazały się mega hitami, później bijąc rekordy sprzedaży.
Zarówno Rockstar, jak i Bethesda - na fali popularności gier sieciowych oraz bazując na spektakularnym sukcesie swych sztandarowych tytułów - podążyły podobną drogą i zbudowały „drugą nogę” w postaci GTA Online i The Elder Scrolls Online. I choć pierwotnie niektórzy mieli wątpliwości, czy jest to właściwy kierunek, dla obu wielkich firm okazał się tenże kierunek żyłą złota.
Z drugiej strony, coraz częściej rozczarowani gracze, oczekujący na kolejne części tych wyjątkowych serii, krytykują obecne podejście wydawców i deweloperów. Od debiutu GTA 4 do ukazania się GTA 5 minęło zaledwie pięć lat, a pomiędzy Oblivionem i Skyrimem istnieje niemalże identyczna różnica wieku. Podobieństw jest więcej.
Jakiś czas temu, szef Rockstar sam przyznał, że sukces GTA Online przyniósł studiu tak wielkie zyski, że wręcz uśpił strategiczne myślenie o kolejnej, pełnoprawnej odsłonie dla jednego gracza. Po prostu: można było sobie planowanie odłożyć na później, bo pieniądze płynęły (i płyną, wziąwszy pod uwagę również sukces RDR Online) dużym strumieniem - na te odcinki skierowano również wielu utalentowanych pracowników.
Nie wiemy, jak długo poczekamy jeszcze na „szóstki”. Pojawiają się już pierwsze plotki i przecieki o GTA 6. Są to jednak raczej strzępki, nie tworzące nawet jakiejś logicznej całości, choć znany informator sugerował premierę w okolicach dopiero 2024-2025 roku. Z kolei The Elder Scrolls 6 to projekt, który światło dzienne ujrzy nie wcześniej niż w 2023-2024 roku. Bethesda najpierw chce zaproponować graczom podróż w kosmos, za sprawą przyszłorocznego Starfielda.
Dla fanów obu serii to będą długie lata. A tymczasem jesienią ponownie wrócimy do ośnieżonych gór i na skąpaną słońcem wyspę - tym razem w edycji na konsole PS5 i Xbox Series S/X. Nie jest to przesadnie zaskakująca informacja w dobie remasterów, remake'ów i ogólnie braku naprawdę mocnych, wysokobudżetowych tytułów w kalendarzu premier na ten rok.
Obie gry nie mają się czego wstydzić i dobrze się starzeją, z klasą i sznytem. Gdy popatrzymy na Skyrima, szybko okazuje się, że - w zasadzie poza Wiedźminem 3 (który też uzyska wersję next-genową) - nie ma absolutnie żadnej konkurencji w gatunku gigantycznych gier RPG z otwartym światem w klimatach klasycznego fantasy. Nawet rozgrywka w Skyrimie wciąż jest wciągająca, różnorodna i ciekawa.
Jest wielu graczy, którzy do tej pory nie sięgnęli po The Elder Scrolls V. Ba, dekadę temu niektórzy byli nastolatkami, lubującymi się w zupełnie innych grach. Zresztą osoby, które grały tuż po premierze, na Xboksie 360 lub PS3, a ominęły poprzednią generację i nie miały gamingowego PC, również zapewne chętnie wrócą do smoków, rycerzy i czarodziejów.
Nie inaczej jest z GTA 5. Największy obecnie mankament to bardzo przestarzały model strzelania i konstrukcje misji, ale poza tym? Czego chcieć więcej od tytułu, który ma przynieść dobrą, sensacyjną fabułę, świetne dialogi, udział w napadach, multum emocji i otwarty świat, w którym możemy latać ukradzionym z bazy wojskowej F16 albo zjechać na rowerze z górskiego szczytu.
To ciekawe, że oba tytuły, tak różne, są jednak do siebie tak podobne. To staruszkowie, których obdarzyliśmy wielkim respektem: nie muszą nic udowadniać, swoje zrobili, a my nawet chętnie spoglądamy w ich kierunku. To młodsi muszą walczyć i przekonywać, że czasy Michaela, Trevora i Franklina minęły, a Smocze Dziecię jest tylko zapomnianą, zakurzoną opowiastką, której nikt nie pamięta.
W rzeczywistości edycje GTA 5 i Skyrim na next-geny udowadniają tylko, że są ponadczasowymi przebojami. To gry, które - bez względu na modę i rozwój technologii - pozostaną w pamięci graczy na zawsze. Nawet gdy za kilka lat zadebiutują wreszcie kolejne odsłony.