Skip to main content

Chińczycy streamują pod mostami modnych dzielnic. Chcą dotrzeć do bogatych widzów

Ale ma to drugie dno.

Źródło zdjęcia: Źródło: twitter.com/RealSexyCyborg

Kilka dni temu w sieci pojawiły się nagrania, na których widać sporą grupę chińskich streamerów, prowadzących swoje transmisje pod mostami modnych dzielnic. Jak się okazuje robią to, aby algorytmy mediów społecznościowych częściej pokazywały ich dzieła bogatym mieszkańcom wspomnianych osiedli, co może przełożyć się na wyższe wpłaty od widzów.

Zjawisko nagłośniła chińska vlogerka technologiczna Naomi Wu w serii postów na swoim Twitterze. Chociaż całość może wyglądać - przynajmniej z naszej perspektywy - dziwnie lub zabawnie, to autorka wyjaśnia, że wiele młodych kobiet w Chinach posiada normalną pracę na etacie, a streamowanie to dla nich szansa na dodatkowy - i znacznie większy od podstawowego - zarobek.

Jeśli zastanawiasz się o co tu chodzi, to wyjaśnię, że dziewczyny próbują wykorzystać na swoją korzyść algorytmy geolokalizacji. Platfomy streamingowe pozwalają użytkownikom wyszukiwać okolicznych twórców - nadawanie z bogatszych dzielnic oznacza większe dotacje. Dodatkowo po prostu lubimy przebywanie w grupach, a coś takiego daje szanse na wspólne tworzenie treści” - tłumaczy Wu.

Vlogerka dodała też, że streamowanie pod mostami nie zawsze jest bezpieczne. Czasami prowadzące transmisje na ulicach kobiety mogą zostać łatwo namierzone i zaczepiane przez wszelakiej maści zboczeńców, a do tego policja może kazać im przerwać transmisję z powodu zakłócania porządku - chociaż raczej nie zostaną ukarane mandatem albo tym bardziej aresztowane.

Wu zauważa również, że wiele streamerek posiada profesjonalny sprzęt i są dobrze przygotowane do prowadzenia transmisji w takich warunkach. Do sprawy odniosła się także polska influencerka Weronika Truszczyńska, mieszkająca od lat w Szanghaju. Na swoim Instagramie wyjaśniła, że tego typu zachowania nie wynikają z chciwości czy obsesyjnej chęci zdobycia większej publiki. Na ulicach streamują zwykle biedniejsze osoby ze wsi, dla których zarobki z codziennej pracy mogą być niewystarczające do utrzymania się w dużym mieście.

Streaming to raczej zajęcie migrantów. Te dziewczyny w dzień pracują w fabrykach, restauracjach czy jakichś salonach paznokci” - tłumaczy Truszczyńska. „Streaming to dla nich dodatkowe źródło zarobku, z którego mogą utrzymać dzieci, które zostały na wsi”. Dodaje też, że na co dzień osoby transmitujące z ulic mieszkają w niskiej jakości, tanich pensjonatach, gdzie często w jednym pokoju żyje wiele osób i nie da się stamtąd prowadzić transmisji. „Pracują i mieszkają w bardzo złych warunkach, dostają głodowe pensje, nie mają ubezpieczenia i nie mają prawa posłać dzieci do szkoły w mieście” - wyjaśnia influencerka.

Zobacz także