Skip to main content

Kino gęste od emocji. Recenzja filmu „Wieloryb”

Brendan Fraser wraca w wielkim stylu.

„Wieloryb” to najnowsza propozycja od Darrena Aronofsky'ego, obok której nie da się przejść obojętnie. Film wzrusza, ale i potrafi też irytować. Trzeba jednak przyznać, że Brendan Fraser, wcielający się w główną rolę, zaprezentował jedną z najpiękniejszych kreacji ostatnich lat.

Bohaterem obrazu jest Charlie, nauczyciel języka angielskiego prowadzący na co dzień kursy online ze sztuki pisania. Mężczyzna cierpi na poważną otyłość, która przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu. Każda - nawet najprostsza - czynność jest dla niego dużym wyzwaniem, dlatego pomaga mu charyzmatyczna pielęgniarka Liz.

Okazuje się jednak, że kobieta jest powiązana z głównym bohaterem, którego zdrowie z dnia na dzień się pogarsza. W trakcie seansu dowiadujemy się również, że Charlie postanawia odnowić relację ze swoją zbuntowaną córką Ellie, z którą w wyniku różnych wydarzeń nie miał kontaktu od wielu lat.

Ellie to wulkan emocji, który wydaje się być nie do okiełznania

Zaznaczmy, że „Wieloryb” jest adaptacją sztuki teatralnej Samuela D. Huntera z 2012 roku wydanej pod tym samym tytułem. Jest to istotna informacja, ponieważ produkcja wiele czerpie z oryginału. W przypadku „Wieloryba” sceną jest mieszkanie Charliego, gdzie rozgrywa się cała akcja. Niezmieniająca się scenografia jednak nie jest przytłaczająca, ponieważ reżyser świadomie różnicuje kadry, odkrywając przed nami ciągle coś nowego. Tylko momentami kamera pozwala sobie spojrzeć na świat zewnętrzny przez drzwi lub okno, a widz może na krótką chwilę odetchnąć.

Co więcej, film został podzielony na pięć aktów, a każdy z nich to oddzielny dzień z życia Charliego. Tak określona przestrzeń i ramy czasowe upewniają nas w przekonaniu, że twórcy intencjonalnie zrezygnowali z długiego nakreślania wątków fabularnych, a bohaterowie często będą ze sobą wchodzić w interakcje.

„Wieloryb” nie jest do końca zwykłym studium przypadku, w którym eksplorujemy głębokie arkana psychiki głównego bohatera zmagającego się z otyłością. Jest natomiast lekcją z empatii i opowieścią o emocjach schowanych pod grubą warstwą tłuszczu.

Brendan Fraser prawdopodobnie zagrał najlepszą rolę w życiu

Kondycja mentalna Charliego, uwięzionego w monumentalnym ciele, dosłownie szura po dnie. Wszelkie problemy i stres próbuje kompulsywnie zajeść, doprowadzając ciało do granic wytrzymałości. Wstyd na stałe rozgościł się w jego psychice, dlatego między innymi nigdy osobiście nie odbiera dostaw świeżej pizzy ani nie pokazuje się swoim studentom na kamerce w trakcie zajęć. A na dodatek, wysokie ciśnienie tętnicze ciągle przypomina mu, że niedługo może zniknąć z tego świata.

Męka Charliego nie jest jednak najważniejszym punktem filmu, ponieważ nie mamy do czynienia w przypadku „Wieloryba” z kinem społecznym, które chce usilnie zwrócić uwagę na problem otyłości. Obraz Aronofsky'ego jest przede wszystkim podróżą w kierunku wyzwolenia, chociaż reżyser wcale nie prowadzi widzów do prostego finału zakończonego happy endem. Obiera trudniejszą ścieżkę, która być może nie każdemu się spodoba.

Wydaje się, że racjonalnym rozwiązaniem byłoby, aby główny bohater zdecydował się podjąć walkę o własne ciało. Tymczasem Charlie woli zbudować tożsamość własnej córki. Chce, żeby uwierzyła w siebie i doceniała to, jaką jest wyjątkową i niepowtarzalną osobą. Ponadto pragnie jako ojciec zapewnić jej finansowy spokój.

Zbuntowana córka po czasie zaczyna odkrywać szczere intencje taty

Zaznaczmy, że odbywa się to jego kosztem, ponieważ sam rezygnuje z możliwości podjęcia leczenia, choć prawdopodobnie mógłby sobie na to pozwolić. Dlatego w tym fragmencie filmu ciągle budził się mój wewnętrzny sprzeciw. Trudno mi zaakceptować fakt, że Charlie częściowo sprowadził rolę taty do funkcji bankomatu. Niemniej jednak taką obrał ścieżkę do wyswobodzenia się z poczucia winy.

Całość widowiska okraszono stonowaną muzyką, która niestety aż za bardzo próbuje „podpowiadać” nam emocje, jakie powinniśmy czuć w danej scenie. Z jednej strony miałem wrażenie, że jest cudownym dopełnieniem akcji, ale momentami stawała się nużąca i irytująca. Wydawało się, że zwykła cisza byłaby w niektórych sekwencjach zupełnie wystarczająca.

Hong Chau jako Liz pokazała się ze świetnej strony

Warto natomiast podkreślić znakomitą grę aktorską zwłaszcza dwójki artystów. Brendan Fraser w wielkim stylu powrócił po życiowych perturbacjach, a rolą Charliego całkowicie zerwał z łatką zabawnego poszukiwacza przygód, znanego z serii „Mumia”. Przypomnijmy, że od kilku lat artysta zmaga się z depresją. Za to gwiazda serialu „Stranger Things”, Sadie Sink, fenomenalnie odnalazła się w roli pyskatej i wybuchowej Ellie.

„Wieloryb” to reprezentant kina gęstego od emocji, sprawdzającego pokłady naszej wrażliwości, ale pozbawionego przytłaczającego, ponurego klimatu. Darren Aronofsky tym razem proponuje nam opowieść, w której nie brakuje ironicznego humoru, ale też gorzkiej refleksji. Jest to ten rodzaj dramatu, na który trzeba poświęcić dłuższą chwilę, ale z pewnością warto.

Ocena: 7/10

Premiera w Polsce: 17.02.2023 - Gdzie obejrzeć: kino - Długość filmu: 1 godzina 57 minut Rodzaj: dramat - Reżyseria: Darren Aronofsky - Scenariusz: Samuel D. Hunter - Muzyka: Rob Simonsen - Występują: Brendan Fraser, Sadie Sink, Ty Simpkins, Hong Chau, Samantha Morton, Sathya Sridharan.

Zobacz także