Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

WarioWare: Move It! - Recenzja

Wario na wakacjach nie próżnuje.

Pokręcona gra imprezowa w nowej odsłonie zaskakuje absurdalnymi minigrami. Zabawa ze znajomymi jest przednia, choć dość szybko wkrada się nuda.

W WarioWare zawsze chodziło po prostu o dobrą zabawę. Uniwersum Wario nie trzyma się ścisłych ram, a dystans do głównego bohatera od zawsze stanowił istotę optymizmu gier z tej serii. Nie chodzi tu o skomplikowane mechaniki, głęboką fabułę czy imponującą grafikę. WarioWare jest zawsze pozytywne, absurdalne i z dużą zawartością czosnku, który Wario uwielbia.

Konkurs na dłubanie oficjalnie rozpoczęty! Na miejsca, gotowi: kop!

Produkcje z serii WarioWare opierają się na licznych mikrograch (proste gry, nie zajmujące więcej niż 4 sekundy), które nierzadko wykorzystują w pomysłowy sposób funkcje poszczególnych konsol Nintendo. Dawniej były to ekrany dotykowe Nintendo DS, kontrolery Nintendo Wii, a teraz przyszła pora na Joy-Cony Nintendo Switch i zabawę ruchem.

Fabułę można zawrzeć w dwóch zdaniach. Wario wygrywa bilet na wakacje na rajskiej wyspie dla siebie i swoich kompanów. Na urlopie nie odpocznie, gdyż na każdym kroku spotyka swoich znajomych, a sama kraina kryje skarby, obok których ciężko mu przejść obojętnie. Pretekst do odkrywania kolejnych małych gier mógłby być jakikolwiek, a mimo to twórcom ze studia Intelligent Systems udało się to spiąć w dostatecznie śmieszny sposób, by kolejne sceny były całkiem interesujące. Ukończenie historii zajmuje około dwóch godzin, więc nie jest to też uciążliwy element gry, której sednem jest przecież uruchomienie jej w trakcie odwiedzin rodziny bądź znajomych.

Wspomniane mikrogry utrzymane są na dotychczasowym poziomie absurdu, więc niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Każda nowa gra potrafi wywołać wybuchy śmiechu, gdy okazuje się, że zawodnicy będą rywalizować w jakiejś absurdalnej dziedzinie. Etapy podzielone są tematycznie między wszystkich bohaterów WarioWare Inc. oraz ich przygody na rajskiej wyspie. Wyzwania cechuje duża różnorodność wizualna: już samo to, że niektóre są trójwymiarowe, a inne dwuwymiarowe, nie pozwala się nudzić - przynajmniej dopóki nie poznamy wszystkich propozycji.

Pomiędzy zadaniami poruszamy się po kolorowej mapce pełnej przyjaciół Wario

Przychodzi nam zatem wysiadywać złote jajka, rywalizować o to, kto wyciągnie dłuższy włos z wielkiego nosa, strzyc owce przez wachlowanie, toczyć kapsułki po układzie pokarmowym, karmić krokodyle jabłkami, łapać rzeczy udami, czy spłaszczać rzeczy pupą na taśmie produkcyjnej. To zaledwie garść spośród blisko 200 innych pokręconych czynności. Brzmi niedorzecznie, ale właśnie przez to, że poziom żartu jest tak świrnięty, po chwili nic, co widzimy na ekranie już nas nie dziwi.

Każda gra rozpoczyna się prostym instruktażem odnośnie pozycji gracza wymaganej w nadchodzącym zadaniu. Pozycję rejestruje ułożenie Joy-Conów w naszych rękach, ale w kilku grach wykorzystywana jest również kamerka w prawym kontrolerze. Przybieramy pozy od prostego rozłożenia rąk (by na przykład imitować rękoma wskazówki zegara), do bardziej zaawansowanych układów angażujących całe ciało, aż przypominamy egipskie sylwetki z hieroglifów. Działa to zaskakująco dobrze, poza kilkoma przypadkami, kiedy precyzja rejestracji ruchów nie jest idealna, a nasze zwycięstwo zależne jest bardziej od szczęścia niż poprawnych ruchów. Niemniej tak bardzo imprezowej formule wiele można wybaczyć.

Czteroosobowy tryb to takie Mario Party, ale w stylu Wario, czyli więcej kar, pułapek i ogólnych świnstewek pasujących do antybohatera

Samotna rozgrywka ani nie śmieszy, ani nie angażuje aż tak bardzo, więc zdecydowanie zalecamy dobór kompana do WarioWare: Move It!. Większość konkurencji wykonamy w dwie osoby przy użyciu dwóch Joy-Conów, ale są też mikrogry dla czterech osób. Część konkurencji czterosobowych przypomina zadania z klasycznych gier Mario Party, lecz są bardziej losowe i jeszcze mniej zależne od umiejętności gracza.

Wyzwania są całkiem zabawne, ale mało które bawią tak samo, gdy do nich wracamy. Część konkurencji traci swój czar po pierwszej zabawie, a jedynie niektóre zapadają w pamięć i chce się do nich wracać. Istotnym elementem jest fakt, że zabawa odbywa się zarówno na ekranie, jak i w rzeczywistości, gdy łącznie cztery osoby przyjmują wymagane w danym zadaniu pozycje i wykonują dziwne wygibasy, by wysunąć się na prowadzenie. Kwintesencja gier imprezowych, gdzie bawi nas zarówno gra, jak i uczestnicy.

„Raz, dwa, trzy: Baba Jaga patrzy!” w wydaniu WarioWare

WarioWare: Move It! odkrywa większość swoich kart już po kilku minutach obcowania z grą, a reszta to po prostu więcej rozrywkowych zabaw. Jeżeli ktoś szuka w Move It! ambitnych wyzwań i głębokiej fabuły dla jednego gracza, to się zawiedzie - wszyscy inni powinni się dobrze bawić, gdyż to jest właśnie główne zadanie WarioWare, z którego nowa odsłona świetnie się wywiązuje.

Ocena: 7/10

Plusy:
+ Blisko 200 mikrogier
+ Absurdalny humor sprawdza się tu idealnie
+ Gra ruchowa, która nie udaje sportu
Minusy:
- Samotni gracze nie będą się dobrze bawić
- Sporo gier nudzi się po kilku próbach
- Czasami nieprecyzyjne odczytywanie ruchu przez Joy-Cony

Read this next