Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

„The Last of Us” trzyma poziom. Recenzja w połowie sezonu

Kilka zmian na plus, kilka zmian na minus.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Czas na podsumowanie połowy pierwszego sezonu serialu „The Last of Us”. Jesteśmy mniej więcej na półmetku i według mnie serial nadal warto oglądać. Mimo to pojawiło się kilka kontrowersji.

UWAGA: W tekście pojawiają się informacje dotyczące fabuły serialu.

Kolejne odcinki „The Last of Us” przyniosły sporą dawkę emocji i świetnej rozrywki. Nadal śledzimy losy Ellie (Bella Ramsey) i Joela (Pedro Pascal). W czasie wędrówki napotkali wiele kłopotów i dylematów, z którymi musieli się zmierzyć.

Najważniejsze jest jednak to, że serial nadal jest wierny uniwersum gry, chociaż twórcy dokonali kilku istotnych zmian.

Nick Offerman świetnie pasuje do postaci Billa. Tak należy robić solidny casting

Największe kontrowersje narosły wokół trzeciego odcinka, w którym pojawiła się historia Billa (Nick Offerman) i Franka (Murray Bartlett). Wykorzystanie wątku w zasadzie nieistotnego w grze nie jest niczym złym - wręcz przeciwnie, bo dzięki temu serial czymś mnie zaskoczył. Przede wszystkim ten wątek nie został narzucony, ale respektuje konwencję świata przedstawionego i jego podstawowe prawa. W grze Frank i Bill również byli parą, chociaż tam otrzymaliśmy tylko sugestie dotyczące ich związku i nie każdy zwrócił na to uwagę. W serialu cały odcinek koncentruje się na ich relacji i według mnie produkcji wychodzi to na dobre.

Z drugiej strony, gdyby krytycznie spojrzeć na tę sprawę, trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście warto eksploatować wątek postaci marginalnych dla całej fabuły? Myślę, że warto, ponieważ historia Franka i Billa pokazuje nam przede wszystkim, że oprócz naszych głównych bohaterów pojawiają się tu także inne postaci z krwi i kości, a to z kolei znacznie wzbogaca narrację i poszerza przedstawiany świat. W grze nie mielibyśmy raczej możliwości zboczenia ze ścieżki fabularnej, która niemalże w pełni została poświęcona Joelowi i Ellie. Serial pozwala na dokonanie pewnych modyfikacji.

Mimo wszystko historia Billa i Franka jest poruszająca

Minusem należy tutaj oznaczyć bez wątpienia niepotrzebne sceny erotyczne z udziałem Billa i Franka. Tak jak nie było ich dotychczas w serialu (i w grze), tak w tym wątku nie widzę dla nich uzasadnienia. Sama historia jest cenna i ciekawa, ale niewątpliwie spowolniła fabułę. Jestem też przekonany, że kryje się za tym intencja twórców, ponieważ zwalniając nieco dynamikę w kilku odcinkach, przygotowują widzów na zwrot akcji w kolejnej części sezonu.

Spodobała mi się gra Nicka Offermana w roli Billa. Kto jak kto, ale on pasuje do roli preppersa przygotowującego się na koniec świata i wierzącego w teorie spiskowe. Mogliśmy na przykład obserwować jak gromadzi zapasy, jak wygląda jego posiadłość. Murray Bartlett również dobrze dopasował się do roli Franka (początkowo widz może nawet uważać, że Frank ma niecne cele wobec gospodarza), ale to Offerman skupia naszą uwagę.

Rynsztunek poszczególnych postaci wygląda bardzo wiarygodnie

Inaczej sprawa wygląda w czwartym odcinku, w którym akcja na nowo nabiera tempa, ale nieznacznie. Ten moment w serialu odpowiada wędrówkom Joela i Ellie po mieście, które także znajdujemy w grze. Następnie widz jest świadkiem świetnie odwzorowanej, słynnej sceny z zasadzką zastawioną na Joela i Ellie. Jest ona przedstawiona w serialu niemal bez zmian, za co należą się scenarzystom wyrazy szacunku.

Widzimy dylematy moralne Ellie, zwłaszcza w momencie jej pierwszego strzału z pistoletu do człowieka. Widzimy szerszy kontekst działań ludzi, którzy zaatakowali naszych bohaterów. Kiedy tubylcy poszukują podróżników, Joel i Ellie odbywają rozmowę dotyczącą używania broni. Podczas wymiany zdań padają jednak słowa, którymi mężczyzna nadal próbuje się zdystansować do Ellie.

Masy ludzie wyglądają obrzydliwie i strasznie

W „The Last of Us” mogliśmy w końcu obejrzeć zrujnowane miasta w pełnej krasie. W grze chodziło przede wszystkim o stworzenie postapokaliptycznego klimatu, który będzie sprzyjał „feelingowi” całej rozgrywki. W serialu jest podobnie! Wykreowana przestrzeń jest niezwykle atrakcyjna, barwna i cieszy oko, ale jednocześnie nie pozwala nam zapomnieć o czyhającym w ruinach zagrożeniu.

Zadziwia mnie, że twórcy zdołali oddać w tym serialu obraz „organiczności”, która pochłonęła świat. Widzieliśmy to co prawda w grze, ale w serialu to wygląda równie przekonująco. Widać, że natura zatriumfowała i cywilizacja człowieka ulega zniszczeniu pod wpływem środowiska. Zwłaszcza obraz rosnących na ścianach grzybów, przeżartych przez grzyby ludzi, masy ludzkie, które leżą na ziemi – to po prostu robi wrażenie. Efekt zniszczenia twórcy uzyskują także dzięki operowaniu odpowiednimi barwami. W serialu są one ciepłe i przyjemne, ale potrafią być także brutalnie zimne.

Klikacze zostali odwzorowani perfekcyjnie

Ogromne wrażenie zrobiły na mnie klikacze. Wyglądają bardzo autentycznie i tak jak w grze boimy się ich i kibicujemy bohaterom, którzy po cichu przemykają obok zainfekowanych. Zarażeni są obrzydliwi i straszni – to mi się podoba. Szczególnym okropieństwem odznacza się scena w drugim odcinku, w którym Tess została „pocałowana” przez jednego z zainfekowanych. Pisaliśmy już o tym w naszym serwisie.

W kwestii doboru aktorów, nie opuściło mnie wrażenie, że aktorka wcielająca się w rolę Ellie, czyli Bella Ramsay, trochę hamuje potencjał tej postaci. Sądzę, że jest to kwestia braku doświadczenia, bo mowa tu przede wszystkim o ograniczeniach w grze aktorskiej i umiejętnościach dostosowywania tonu wypowiedzi albo wyrazu twarzy do danej sytuacji.

Na twarzach bohaterów widać zmartwienie i prawdziwe emocje

W pierwszym odcinku irytowała mnie jej mimika – w kolejnych odcinkach jest podobnie. Wygląda tak, jakby zawsze była czymś zdziwiona, a to nie wygląda naturalnie. Może się okazać, że na dalszym etapie to może być spory problem, zwłaszcza gdy aktorka będzie musiała oddać różne emocje bohaterki.

Z kolei Pedro Pascal utrzymuje stały, czyli wysoki poziom aktorski. Jest świetnym przewodnikiem po zniszczonym świecie. Jego zgorzkniałość i pesymizm zostały odpowiednio odwzorowane przez Pascala. Pozytywnie odebrałem też rolę Tess, którą zagrała Anna Torv. Tu wygląda jak osoba faktycznie doświadczona przez życie, ale jednocześnie postać zdecydowana, podejmująca stanowcze decyzje. Tym samym odpowiada swojemu pierwowzorowi z gry.

Pomiędzy dwójką bohaterów pojawia się pewna relacja

Serial nie obniżył poziomu. Mogę śmiało stwierdzić, że wciągnął mnie jeszcze bardziej, a to ze względu na oszczędne operowanie dynamiką i twórcze posługiwanie się fabułą. Nic nie dzieje się tu z przypadku i każda scena została poważnie przemyślana przez twórców. Nadal bardzo mi się podoba to, że respektują oni zasady nakreślone w grze. Odnoszą się do materiału źródłowego z pietyzmem, nie naruszając podstawowych reguł. Poza tym widowisko samo w sobie jest wysokiej klasy. Nie trzeba być fanem gry, żeby dobrze się bawić. Bez wątpienia będę czekał na kolejne odcinki „The Last of Us”. Póki co, to najlepszy serial, jeśli chodzi o adaptację historii z gry i z pewnością będzie też jednym z najlepszych seriali tego roku.

Ocena: 9/10

Premiera w Polsce: 16.01.2023 - Kolejny odcinek: 11.02.2023 (pełna lista odcinków) - Gdzie obejrzeć: HBO Max, kanał HBO - Liczba odcinków (1 sezon) 9 (opublikowano 4) - Rodzaj: dramat, horror - Reżyseria: Craig Mazin, Neil Druckmann – Muzyka: Gustavo Santaolalla - Występują: Pedro Pascal, Bella Ramsey, Gabriel Luna, Anna Torv, Merle Dandridge, Nico Parker, Murray Bartlett, Nick Offerman, Nick Offerman, Storm Reid, Jeffrey Pierce, Lamar Johnson, Keivonn Woodard, Graham Greene, Elaine Miles, Ashley Johnson, Troy Baker.

Read this next