Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Scarlet Nexus - Recenzja: niespodziewana perełka

Cyberpunk to przeżytek, pora na Brainpunk.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Zaskakująco dobra gra akcji, w której walka wciąga od pierwszej minuty. Pretendent do tytułu czarnego konia roku.

Scarlet Nexus to tytuł bardzo niepozorny, który kryje w sobie nie tylko udany model rozgrywki, ale i fabułę. To produkcja, w której wybór jednego z dwójki bohaterów ma realny wpływ na to, z jakiej perspektywy poznamy historię, a dopiero ukończenie obu kampanii odpowie na wszystkie nurtujące nas pytania.

Witajcie w świecie z gatunku Brainpunk. W świecie, w którym społeczeństwo i technologia skupione są na odblokowywaniu mocy ukrytych w mózgu człowieka i ich maksymalizacji w imię dobra społecznego. Dużo tu futurystycznej technologii, hologramów wyświetlanych w naszych głowach oraz e-maili pisanych za pomocą myśli. W niedalekiej przyszłości Ziemię dotyka kataklizm, którego głównym skutkiem jest inwazja tajemniczych istot zwanych Others, które żywią się zawartością ludzkich czaszek. W celu obrony ludzkości zostaje powołana specjalna jednostka: OSF, a nasz bohater (bądź bohaterka) wstępuje w jej szeregi.

Służba militarna rozpoczyna się od skoku na głęboką wodę, gdyż zostajemy wplątani w wydarzenia, które już na początku wydają się poważne, lecz wraz z postępem fabuły eskalują do skali wręcz globalnej. Zależnie od tego, czy wybierzemy historię z perspektywy Yuito Sumeragi i jego drużyny, czy też kadetki innej ekipy - Kasane Randall - poznamy opowieść z zupełnie innej perspektywy.

Świat przedstawiony z pozoru wydaje się nam bliski - to jednak tylko powierzchowne podobieństwo

Należy docenić trud, jaki twórcy włożyli w ten aspekt, gdyż cała opowieść została podzielona równo na dwie części, które zazębiają się tylko w najistotniejszych momentach. Przez resztę czasu nie tylko wykonujemy zupełnie inne zadania, ale i spotykamy inne postacie.

Świetny pomysł, którego realizacja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Gra nie zmusza do ponownego rozpoczęcia przygody - wręcz przeciwnie: sami czujemy zaintrygowanie po ukończeniu i chcemy dowiedzieć się, co w danym rozdziale robiła druga postać i jaki to ma związek z całokształtem. Pokaźna liczba przerywników filmowych i scenek dialogowych pogłębia intrygę i świat przedstawiony, odsłaniając przed nami coraz to ciekawsze wątki, a my podążamy za historią niczym widz oglądający ciekawy serial.

Model kampanii fabularnej zapada w pamięć, lecz to zabawa gra pierwsze skrzypce w Scarlet Nexus i sprawia przyjemność do samych napisów końcowych. W grze sterujemy bohaterem, bądź bohaterką, widzianymi z perspektywy trzeciej osoby. Yuito i Kasane oboje są psychokinetykami, a więc poza zwykłym machaniem bronią białą posiadają moc unoszenia przedmiotów za pomocą sił umysłu. Mamy więc do czynienia z modelem walki, który w dużym skrócie przypomina hybrydę Devil May Cry z Control w stylizacji anime i o bardzo przyspieszonym tempie.

Specjalne ciosy finalne wymagające od nas wciskania odpowiednich przycisków to dobra okazja do wyładowania się na irytującym bossie

Walka jest rozbudowana, lecz bardzo łatwo się jej nauczyć. Po kilku minutach rozgrywki uczymy się większości zasad i naturalnie wręcz łączymy ciosy w combosy. Równocześnie rzucamy we wrogów obiektami rozmiarów samochodu, żonglujemy dodatkowymi umiejętnościami specjalnymi, a następnie całość zamykamy ogromnie satysfakcjonującą sceną wykończenia. Czujemy wtedy że mamy do czynienia z dobrze zaprojektowaną rozgrywką. To niezwykle ekscytujący aspekt Scarlet Nexus.

Drzewko umiejętności możemy rozwijać w kilku kierunkach, skupiających się wokół obrażeń od broni białej, mocy psionicznych oraz kilku zdolności, które aktywują się dopiero po naładowaniu specjalnych pasków energii. Każdy odblokowywany atut realnie wpływa na walkę i zachęca do eksperymentowania, lecz to nie wszystko, czym możemy się bawić.

Jednocześnie możemy mieć przy sobie dwóch towarzyszy, którzy będą walczyć u naszego boku. Kompani naturalnie pomagają w starciach, ale nie tylko. Główny bohater potrafi na moment „pożyczyć" moce sprzymierzeńców, by zupełnie zmienić swój styl walki. Od jednej postaci przejmuje moc piromancji, by zadawać obrażenia od ognia, a od kogoś innego zabiera chwilową niewrażliwość na obrażenia. Moce są niezwykle różnorodne i mocno zmieniają warunki na polu bitwy. Gdy użyjemy hiperprędkości, to wrogowie na chwilę zwolnią, a kiedy skorzystamy z niewidzialności, to będziemy mogli atakować z zaskoczenia, automatycznie zadając obrażenia krytyczne.

Za naszym oddziałem czasami podążają wścibscy dziennikarze, którzy robią z nas celebrytów

Towarzyszy jest całkiem sporo, a każdy jest pełnoprawnym bohaterem o własnej historii, którą możemy odkryć dzięki misjom pobocznym skupionym na rozwoju naszej relacji z pobratymcami. Niczym w grach z serii Persona, między kolejnymi istotnymi rozdziałami historii, możemy spędzać czas na pogawędkach z kumplem w barze, albo wspólnej wyprawie, by pomóc w ich prywatnych sprawach. Im lepsza relacja z towarzyszem, tym więcej bonusowych, pasywnych ulepszeń, które aktywują się w trakcie potyczek. W Scarlet Nexus przyjaźń popłaca.

Poziomy i przeciwnicy satysfakcjonują różnorodnością. Nawet po ponad dwudziestu godzinach rozgrywki trafiamy w nowe miejsca i ścieramy się z nieznanymi do tej pory potworami oraz bossami. Ci ostatni znacznie różnią się od siebie, zarówno rozmiarami, jak i stylem walki. Poza potworami, przyjdzie nam też stoczyć kilka pojedynków z innymi bohaterami, którzy również dysponują zestawem własnych supermocy.

Misje poboczne nierzadko rozgrywają się na tych samych mapach co poszczególne zadania fabularne, więc w tym przypadku zdaje się czuć pewien poziom wtórności, lecz z uwagi na mnogość kombinacji mocy, nie skupiamy się na samej mapie, a przyjemności z otaczającej nas rozwałki.

W trakcie walki zawsze widzimy obiekty, które możemy podnieść i ciskać we wrogów

Cieszy również fantazja twórców w projektowaniu obiektów, którymi możemy zadawać specjalne ciosy telekinetyczne. Na jednej mapie taranujemy wrogów rozpędzoną koparką, na innej miażdżymy pociągiem, gdzieś indziej wirujemy żyrandolem jak bączkiem albo miażdżymy automatami wydającymi słodycze. Chętnie posuwamy do przodu fabułę, gdyż chcemy zobaczyć, co czeka na nas za każdym nowym zakrętem.

Poza wtórnością poziomów trudno znaleźć jakieś poważniejsze bolączki w tym tytule. Część dialogów tłumaczonych z języka japońskiego momentami brzmi nieco dziwnie, zarówno od strony konstrukcji zdań, jak i sensu. Nie zdarza się to jednak na tyle często, by utrudniało zrozumienie fabuły.

Scarlet Nexus to zaskakująco dopracowana gra, o bardzo skromnym marketingu, przez co wiele osób może nawet nie zauważyć tej gry wśród innych dostępnych tytułów. Warto jednak pochylić się nad tym satysfakcjonującym RPG akcji, gdyż dawno już nie było gry tak dopracowanej zarówno od strony historii, jak i szybkiej i podnoszącej tętno rozgrywki. Pozytywne zaskoczenie i niespodziewany hit w sam raz na nadchodzące lato.

Plusy: Minusy:
  • dynamiczna i przyjemna walka
  • mnogość umiejętności i ataków
  • historia wciąga mimo pogmatwania
  • kampania podzielona na dwie perspektywy
  • prowadzenie narracji w stylu seriali anime
  • niepotrzebny recykling kilku poziomów
  • niektóre dialogi są dziwnie przetłumaczone

Platforma: PC, PS5, Xbox Series X/S, PS4, Xbox One - Premiera: 25 czerwca 2021 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: jRPG, slasher - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 200-260 zł - Producent: Bandai Namco Entertainment - Wydawca: Bandai Namco Entertainment - Wydawca PL: Cenega

Recenzja gry Scarlet Nexus została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Scarlet Nexus

PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X/S, PC

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Łukasz Winkel

Łukasz Winkel

Recenzent

Zakochany w grach od dziecka. Transhumanista duchem, postmodernista z lenistwa.

Komentarze