Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Recenzja Forspoken. Nie jest tragicznie, ale dobrze też nie

Mogło być lepiej.

Jeśli miałbym określić Forspoken jednym zwrotem, to byłby to „zmarnowany potencjał”. Tytuł potrafi zachwycać projektem świata, przyjemną - chociaż sztampową - fabułą oraz satysfakcjonującym systemem walki, ale jednocześnie zraża archaicznymi cutscenkami, nieśmiesznymi żartami i powtarzalnością. To nie jest tytuł warty ceny ekskluzywnego AAA na równi z God of War Ragnarok czy Horizon Forbidden West.

W grze śledzimy losy Frey Holland - młodej kobiety ze współczesnego Nowego Jorku, która w dniu swoich 21 urodzin znajduje rozumną, magiczną bransoletę - Cuffa - i przenosi się do magicznego świata Athia. Kraina stoi na skraju upadku, ponieważ cztery potężne czarodziejki popadły w szaleństwo i sprowadziły na kontynent kataklizm. Jak można się domyślić, jedyna droga ucieczki Frey wiedzie właśnie przez konfrontację z wiedźmami.

Już w pierwszych rozdziałach kampanii zderzamy się z prawdopodobnie najbrdziej widocznym problemem, jakim są kiepskiej jakości cutscenki (a tych jest w grze naprawdę dużo). Jedne wyglądają przyzwoicie, inne natomiast jak wyciągnięte z gry sprzed 10 lat. Tytuły ekskluzywne Sony przyzwyczaiły nas pod tym względem do niemal filmowego doświadczenia, z dynamiczną i przemyślaną pracą kamery oraz wyrazistą ekspresją postaci - tutaj tego brakuje.

Poruszanie się za pomocą magii
Magiczny parkour, czyli jedna z najważniejszych cech gry, daje dużo frajdy

Przerywniki oderwane są od gameplayu chwilowym zaciemnieniem ekranu. Ujęcia zrealizowano niezwykle statycznie, a postacie momentami rozmawiają tylko ruszając ustami, bez jakiejkolwiek mowy niewerbalnej. Raz też zdarzyła się sekwencja, w której mimika i synchronizacja ust jednego z bohaterów na ekranie kompletnie rozjechały się z dźwiękiem.

Przyznam, że z tego powodu po jakimś czasie zacząłem przyspieszać wszystkie scenki poza tymi istotnymi dla głównej fabuły. Sama historia w grze jest przyjemna, chociaż niemały problem mam z protagonistami. Nie uważam ich za bardzo źle napisanych czy irytujących, ale po prostu... zupełnie nijakich. Gra próbuje ich kreować na postacie z ciętym językiem i skłonne do ironii, ale rzucane riposty nie są ani zabawne, ani błyskotliwe. Główne antagonistki i niektóre postacie poboczne wypadają na tym tle dużo ciekawiej.

Silnie promowanym aspektem gry jest „magiczny parkour”, pozwalający błyskawicznie pokonywać ogromny, otwarty świat. Wykreowana na potrzeby produkcji Kraina Athia została ciekawie zaprojektowana i potrafi zachwycić bajecznymi widokami. Tajemnicze ruiny, urokliwe wioski i gęste lasy - podróżowanie po lokacjach z ogromną szybkością, przeskakując między górami, sprawia dużą przyjemność.

Niestety, jest to też kraina pozbawiona życia, wypełniona jedynie szwędającymi się przeciwnikami do ubicia. Sprawia to, że nawet nie chce mi się zaglądać do ciekawie wyglądającej lokacji, bo wiem doskonale, że znajdę tam jedynie walkę. Ma to oczywiście swoje wytłumaczenie fabularne, ale jednocześnie daje mi odczucie, jakbym był ostatnim graczem w jakimś opuszczonym MMO.

Krajobraz Athii
Athia bywa piękna, ale jednocześnie przeraźliwie pozbawiona życia

Skoro już wspomniałem o walce, to system czarów Frey został zaprojektowany bardzo ciekawie. Podczas starć gra zmienia się w coś na kształt połączenia strzelanki trzecioosobowej i „siekanki” w stylu Devil May Cry. Akrobacje wykonywane przez bohaterkę i potężne czary, kładące jednym strzałem wielu wrogów, potrafią dawać masę frajdy.

Szkoda tylko, że przeciwnicy nie oferują żadnej różnorodności pod względem swojej taktyki i na każdy typ oponenta albo łatwo znaleźć oczywistą strategię, albo sprawdza się po prostu zasypanie delikwenta gradem pocisków. Z tego powodu wdawałem się w rozróby z potworami tylko wtedy, kiedy miałem na to ochotę. Resztę wrogów po prostu ignorowałem. Dodatkowo od ciągłego wciskania przycisku strzału niejednokrotnie rozbolały mnie palce.

Użycie ataku obszarowego
Walka potrafi dać dużo satysfakcji, ale niska różnorodność wrogów szybko nuży

Forspoken zawodzi na poziomach, które niestety nie mogą zostać względnie łatwo naprawione aktualizacjami. A szkoda, bo tytuł ten moim zdaniem miał potencjał. Nie jest to produkcja tragiczna, ale do poziomu tytułów wysokobudżetowych jest jej po prostu zbyt daleko. Z tej przyczyny premierowa cena na poziomie pudełkowych hitów, pokroju God of War Ragnarok, jest zdecydowanie za wysoka. Gdyby grę wyceniono na połowę tego, byłbym bardziej skłonny ją polecić.

Ocena: 6/10

Plusy:
+ Przyjemna historia
+ Satysfakcjonujący system poruszania się
+ Piękny świat
Minusy:
- Nieciekawi protagoniści
- Martwe i nie zachęcające do eksploracji lokacje
- Archaiczne cutscenki

Platforma: PlayStation 5, PC - Premiera: 24 stycznia 2023 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: RPG Akcji - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 339 zł - Producent: Luminous Productions - Wydawca: Square Enix Testowano na: PlayStation 5

Forspoken - recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Forspoken

PS5, PC

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Maciej Żbik

Maciej Żbik

Content Editor

Maciek interesuje się technologią odkąd zepsuł swój pierwszy komputer. Pasjonuje go elektronika z lat 80. i 90. Miłośnik anime i majsterkowicz.
Komentarze