Skip to main content

Pięć gatunków gier wideo, o których istnieniu mogliście nie wiedzieć

Fantastyczne gierki i jak je znaleźć.

FPS-y, RPG-i akcji, ścigałki, „souls lajki” czy symulatory piłki nożnej – jakie gatunki gier lubicie najbardziej? A może – podobnie jak mi – łatwiej będzie wam wskazać te, które omijacie szerokim łukiem? Bez względu na podejście do tematu, wasza lista najpewniej nie będzie wyczerpująca, bo gdzieś w dziewiczych krainach i na odległych, egzotycznych wyspach gamingu istnieją gatunki gier, o których nawet nie wiecie. Gatunki tak niespotykane i fantastyczne, że w świecie zwierząt uchodziłyby za smoki, feniksy czy druzgotki.

Z całą pewnością są wśród naszych czytelników tacy, którzy o tych rzadkich lub nietypowych gatunkach słyszeli, a może nawet w tej chwili zagrywają się w nie z pasją. Jeśli o tobie mówię, to po prostu poleć reszcie ciekawe tytuły lub napisz w komentarzu, co cię w owych produkcjach kręci. Pamiętaj i uszanuj fakt, że większość graczy nie ma czasu na krajoznawcze wypady do nieznanych, wirtualnych światów, więc sięga po tytuły ze świecących afiszów czy dobrze wyeksponowanych półek. Dla nich ta pigułka wiedzy o istnieniu niszowych, a czasem wręcz dziwacznych rodzajów gier wideo może okazać się nie lada odkryciem i zaproszeniem do dalszej eksploracji.

Gdy planowałęm ten tekst, pomyślałem o Death Stranding - grze, która przy okazji jest chyba jedynym reprezentantem swojego gatunku. To jednak przypadek na osobny i obszerniejszy artykuł.

Gry genetyczno-ewolucyjne

Każdy, kto wychował się w latach 90., jeśli sam nie miał, to najpewniej zazdrościł komuś posiadania Tamagotchi – dostępnej w różnych kolorach, kształtach i edycjach mikrokonsolki od japońskiej firmy Bandai, z wbudowaną grą pozwalającą opiekować się wirtualnym stworkiem. Choć zabawki te mają już swoje złote czasy dawno za sobą, to sam pomysł gry o hodowaniu zwierząt nie tylko przetrwał, ale rozwinął się w niezwykle fascynującym kierunku. Poprzez dodanie do prostej formuły mechanizmów bazujących na wiedzy z zakresu genetyki, ewolucji i psychologii społecznej, zaczęły powstawać gry, w których z pasją szalonego naukowca możemy oddać się tworzeniu i rozwojowi całych żywych gatunków.

Demo zapowiedzianej gry Genomon: Genetic Monsters można pobrać ze Steama

Nieco starsi mogą kojarzyć wydane w 2008 roku Spore, w którym kierowaliśmy losami istot od etapu mikroorganizmu po formę humanoidalną. Współczesnym reprezentantem produkcji genetyczno-ewolucyjnych jest zaś Niche - bardzo dobrze oceniana strategia turowa z rouglike'owo-survivalowym komponentem i systemem rozwoju bazującym na ponad 100 genach. Z kolei nieco upiornym, ale bez wątpienia ciekawym podejściem do zagadnienia mogą pochwalić się twórcy Plague Inc: Evolved, w którym ewoluujemy wirusy w celu... zniszczenia ludzkości. Na bakier z etyką są też autorzy Genomon: Genetic Monsters - powstającej gry, w której tworzone kreatury będziemy wystawiać do walki przeciwko monstrom innych twórców.

„Celowniczki” i rail shootery

Choć na co dzień lubimy głaskać kotki, mówimy sąsiadom „dzień dobry” i przeprowadzamy staruszki przez ulicę, to kto z nas nie lubi od czasu do czasu przebrać się w mundur i wkroczyć na krwawą, wirtualną arenę w Call of Duty, CS-ie, Helldivers czy innej strzelance? Zasady zabawy są proste: biegamy po rozległych mapach lub ciasnymi korytarzami z bronią w ręku, chowamy się, skaczemy, czołgamy lub skradamy. Ale istnieje odmiana strzelanek, w których nie możemy wykonać żadnej z tych rzeczy. Gracze z mojej epoki lub starsi dobrze wiedzą, że mowa tu o „celowniczkach”, ale wychowani na Fortnite mogą być takim konceptem zdumieni.

Nowym domem dla „celowniczków” stały się gogle VR, gdyż taka rozgrywka w mniejszym stopniu zaburza pracę błędnika. Na Meta Quest 3 i PS VR warto sprawdzić między innymi Rez Infinite czy Pistol Whip.

Cechą charakterystyczną gatunku (a w zasadzie podgatunku) jest ograniczenie swobody poruszania się kontrolowanej postaci. Mimo to pozbawione mechaniki ruchu „celowniczki” mogą być zarówno statyczne, jak i bardzo dynamiczne. W jednych bowiem stoimy w miejscu, obracając kamerą w poszukiwaniu wroga (Kurka Wodna), innym razem zaś zostajemy zamknięci w jakimś rozpędzonym wagonie czy pojeździe, starając się trafić do mijanych przeciwników (ten podgatunek podgatunku strzelanek nazywamy rail shooterami). Choć ich popularność dawno minęła, to krótkie sekwencje wykorzystujące taką perspektywę wciąż pojawiają się w wielu współczesnych strzelankach, w tym w niemal każdej kampanii Call Of Duty.

Gry kosmetyczne

Słowo „kosmetyczne” wielu graczom może obecnie kojarzyć się przede wszystkim z przedmiotami, którymi twórcy zachęcają do zostawiania gotówki w tytułach pozornie bezpłatnych. Pomimo negatywnych konotacji, wydaje mi się, że zaproponowany przeze mnie termin doskonale pasuje do kategorii, o której za chwilę opowiem. Chodzi tu bowiem o gry pozwalające zabawić się w kosmetyczkę i zadbać o jędrność cery, puszystość włosów czy modny kolor paznokci wirtualnej postaci.

Perfect Skincare to jedna z wielu mobilnych gier o tematyce kosmetycznej

Już w dzieciństwie zdarzało mi się wpaść w Internecie na flashowe mini-gierki, w których trzeba było pozbywać się ropiejących pryszczy, zanim eksplodują w stronę ekranu. Istnieją jednak gry kosmetyczne podchodzące do zagadnienia w znacznie poważniejszy sposób, w których przeprowadzimy różne kuracje ciała, dobierzemy specyfiki odpowiednie do rodzaju skóry, pomalujemy paznokcie, uczeszemy włosy, wydepilujemy nogi czy przypudrujemy policzki. W większość tytułów tego typu zagracie za darmo w przeglądarce lub pobierzecie na telefon. Mój brak zaufania do takich produkcji i kompletna niekompetencja w ich dziedzinie nie pozwalają mi jednak szczerze polecić konkretnego tytułu. Gracie na własną odpowiedzialność!

Audio horrory

Zawsze lubiłem horrory, szczególnie te z motywem żywych trupów, ale prawdziwą miłość do gatunku rozpaliła we mnie moja dziewczyna (a wkrótce żona!). Był czas, że oglądaliśmy 2-3 filmy grozy dziennie, a potem jeszcze szedłem pograć w jakiegoś „straszaka” na konsoli. Głodny nowych, przerażających doznań trafiłem w końcu na gatunek gier, którego istnienia nie byłem zupełnie świadomy – pewnie dlatego, że w najwięcej jego reprezentantów zagramy na smartfonie, a ten służy mi prawie wyłącznie do dzwonienia. Ale było warto, bo w ten sposób dowiedziałem się o audio horrorach, a więc takich, w których rozgrywka bazuje na dźwiękach i często zupełnie pozbawiona jest warstwy graficznej.

W Papa Sangre II już nie zagracie (a przynajmniej nie oficjalnie) – zapis rozgrywki znajdziecie za to na platformie YouTube dzięki użytkowniczce Wiolinistka

Prawdopodobnie najlepszymi (ale niestety dziś już niedostępnymi) audio horrorami były Papa Sangre oraz Papa Sangre II, będące czymś w rodzaju mrocznych, interaktywnych słuchowisk, wykorzystujących nagrania 3D. Wsłuchując się w dźwięki dobiegające ze słuchawek, musieliśmy wciskać właściwe przyciski lub przechylać smartfon w odpowiednią stronę. Pomimo braku oprawy graficznej, emocji nie brakowało – w trakcie zabawy musieliśmy nawet rozwiązywać zagadki lub wyjść zwycięsko z walki. Wciąż dostępną grą audio jest natomiast The Demon - nie jest to wprawdzie horror w ścisłym sensie tego słowa, ale przemierzając mroczne lochy można się nieźle przestraszyć. Zwłaszcza jeśli zamkniemy się sami w pokoju, zaciemnimy okna i zgasimy światła.

Gry programistyczne

Chociaż w przeszłości wiele razy myślałem o zostaniu programistą, nauka tworzenia aplikacji kończyła się na ogół dość szybko i spektakularnie – książką ciśniętą o ścianę albo rozpaczliwym krzyczeniem w poduszkę. Nie to, żeby szło mi specjalnie źle – po prostu trudno mi utrzymać zapał do nauki, gdy na widoczne efekty zmagań trzeba czekać miesiące albo dłużej. Może gdybym piętnaście lat temu odkrył gry wideo nagradzające za poprawne pisanie kodu, dzisiaj moje CV wyglądałoby zupełnie inaczej. A gry takie naprawdę istnieją i mają nie tylko edukacyjną wartość – wiele z nich to naprawdę wciągające i satysfakcjonujące produkcje, przy których można zasiedzieć się do białego rana.

W Bots Are Stupid możemy tworzyć własne poziomy i dzielić się nimi ze społecznością

Jedną z nich jest Bots Are Stupid – dwuwymiarowa platformówka z 2022 roku, w której standardowo musimy przejść z punktu A do B, unikając przeszkód, ale tym razem nie używając klawiszy ruchu i skoku, ale wpisując odpowiednie komendy. Na wyższy poziom wtajemniczenia wprowadza TIS-100, gdzie wcielamy się w programistę usuwającego błędy z kodu. To samo niezależne studio Zachtronics Industries, które odpowiada za TIS-100, stworzyło również SHENZHEN I/O – wyjątkowo wymagającą grę logiczną, w której projektujemy układy elektryczne. Jeśli jednak zaczynacie od zera, polecam while True: learn() – grę, w której programujemy… tłumacz kociego języka. Wierzcie mi, jeśli ja dałem rade, to wy też!

Zobacz także