Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Mortal Kombat 11 - Recenzja

Walka śmiertelników nigdy się nie kończy.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Mortal Kombat 11 to bardzo satysfakcjonująca bijatyka wciągająca na setki godzin. Część nowości jest jednak zbędna.

Mortal Kombat 11 składa się z dwóch biegunów. Z jednej strony to solidna bijatyka, która nie wybacza błędów, z drugiej to gra przepełniona do przesady zbieractwem.

Trzecia część nowej trylogii Mortal Kombat to zwieńczenie opowieści, która fabularnie wielokrotnie przekracza granice absurdu. Nie szkodzi to jednak niczemu, gdyż jest to przecież pretekst do umieszczenia w grze bohaterów dawno uznanych za martwych oraz zaprezentowania kilku debiutantów.

Zwiedzamy liczne światy i wymiary, które wprowadzają kontekst dla aren, na których toczymy starcia. Nie ma drugiej bijatyki, która prezentowałaby się tak bajeczne i zapewniała pełne detali tło.

Finalna pula dostępnych bohaterów nie jest mała, ale brakuje w niej kilku legendarnych twarzy, jak chociażby Smoke'a, Mileny, Ermaca czy Night Wolfa, których z jakiejś przyczyny nie przywrócono „do życia”. Z innymi, jak na przykład z Sektorem, walczymy w kampanii, ale sama postać nie jest dostępna dla graczy. Doświadczenie podpowiada, że może to się zmienić w płatnym dodatku, ale to tylko przypuszczenia.

Pewien Imperator powraca i wciąż jest niemiły (Mortal Kombat 11 - recenzja)

Sednem Mortal Kombat od zawsze była walka. To zdecydowanie najbardziej dopracowany element, mimo że z początku wydaje się nie różnić znacznie od tego, co mogliśmy poznać przy okazji poprzedniej części. Nic bardziej mylnego.

Obszerny samouczek przedstawia nowe rodzaje kontr, uników, ciosów ostatecznych i wzmocnień ataków. Wszystkich manewrów jest bardzo dużo i bez instrukcji nie opanujemy walki na poziomie godnym wyzwań dalszej gry. Warto nadmienić, że jest to największy samouczek dostępny w tej serii.

Tempo walki wydaje się szybsze niż dotychczas, co w połączeniu z imponującymi animacjami sprawia, że jest to najbardziej atrakcyjna wizualnie odsłona serii.

Finishery są brutalne i pomysłowe. Twórcy przeszli samych siebie (Mortal Kombat 11 - recenzja)

Jest widowiskowo, krwawo i brutalnie. Kopiemy, skaczemy, przebijamy włóczniami oponentów, rozrywamy ich na części, a wszystko w akompaniamencie nerwowego wciskania przycisków w nadziei na pozostanie jedynym żywym na ringu. Grupowe granie na kanapie nie jest możliwe bez okrzyków ekscytacji i wyzwisk kierowanych do zwycięzców.

Odmienne style bohaterów powracają, jednak w zupełnie przebudowanej formie. Nie są to z góry narzucone zestawy alternatywnych ataków danej postaci, gdyż każdy styl oraz kostium możemy dowolnie modyfikować. Bohater może mieć do 3 dodatkowych ataków wybranych z puli bonusowej, które niejednokrotnie wpływają na całokształt stylu danej postaci. Wybór między dostępnymi ciosami oraz dziesiątkami kostiumów i akcesoriów sprawia, że wciągamy się w system modyfikacji na długie godziny.

Kosmetyczne elementy nie są jednak dostępne od razu. Podobnie jak w poprzednich częściach, aby zdobyć wszystko, gromadzimy waluty w postaci specjalnych monet, dusz i serc - wszystko to nagrody za praktycznie każdy rodzaj zwycięstwa w jakimkolwiek trybie gry. Oczywiście zawsze jest dostępna opcja mikrotransakcji, lecz nie jest ani trochę narzucona i można ją kompletnie zignorować.

Każdą postać możemy zmodyfikować według własnych preferencji (Mortal Kombat 11 - recenzja)

Tu bardzo pomocny jest jeden z nowych elementów - mechanizm zapożyczony z mobilnych aplikacji. Edytując ulubione postaci ustawiamy im priorytety zachowań sztucznej inteligencji, a później wysyłamy faworytów na potyczki z innymi graczami, by zdobyć nagrody. Mało tego - patrzymy też jak nasze SI przechodzi samodzielnie cały Tryb Wież.

Jest to na szczęście ograniczone, gdyż wyższe stopnie trudności i cały tryb Brutalny są niedostępne dla komputerowych pomagierów. Nie jest to więc „samograj”, a jedynie dodatkowe wsparcie, gdy potrzebujemy kilku monet, by poszukać nowego kostiumu, a ręce wymagają odpoczynku.

Ustawianie statystyk SI oraz podpinanie specjalnych zużywalnych przedmiotów i wzmocnień pomagają naszemu komputerowi w walce, ale nie warunkuje stuprocentowego sukcesu. Statystyki po walkach pokazują, że sztuczna inteligencja pozostawia wiele do życzenia i nierzadko bardziej opłaca się brać sprawy w swoje ręce i walczyć samemu.

Krypta to również okazja do odwiedzenia starych znajomych (Mortal Kombat 11 - recenzja)

Nurtuje nas jednak pytanie - czy potyczki online z innymi graczami na pewno są toczone z żywymi graczami, czy tylko zaprojektowanymi przez nich sztucznymi inteligencjami?

Zebraną walutę wykorzystujemy w Krypcie, która tym razem przypomina wirtualną wycieczkę. Sterujemy anonimowym bohaterem widzianym z perspektywy trzeciej osoby, który trafił na opuszczoną wyspę Shang Tsunga z zamiarem ograbienia wszystkiego, co jeszcze kryje się w klasztorze.

To bardzo sentymentalny spacer i możliwość poznania znanych rejonów z zupełnie innej perspektywy, z przerwami na otwieranie skrzyń zawierających losowe przedmioty kosmetyczne, grafiki koncepcyjne, muzykę, a nawet Fatalities.

Część rejonów wymaga nawet rozwiązywania łamigłówek, szukania specjalnych kluczy i sekretnych przejść, więc całość Krypty urosła do rangi bardzo bogatej minigry.

Z pistoletem do bójki? Nie fair Erron! (Mortal Kombat 11 - recenzja)

Ciekawą nowością w zakresie wyzwań jest tryb Wież Czasu, gdzie możemy zdobyć nagrody, a same zmienne i utrudnienia starć w danej wieży są losowe i zmieniają się co kilka godzin. Każdego dnia możemy więc sprawdzić się w zupełnie nowym rodzaju wyzwania. Zawartości powinno starczyć na długie tygodnie, a nawet miesiące. Gratka dla fanów.

Najnowsza część Mortala to świetna gra ze zbędną nadbudową. Usunięcie wielu kosmetycznych opcji, blokujących je skrzyń oraz SI pełniącego rolę niewolnika-zbieracza nie zmieniłoby nic w tym, co stanowi sedno tej bijatyki - świetną zabawę.

Mortal Kombat 11 to niezwykle rozbudowana, ekscytująca i śmiertelnie wymagająca bijatyka, która w znakomity sposób przyciąga do ekranu na długie godziny.

Plusy: Minusy:
  • angażujący do nauki system walki
  • imponujące detale postaci i otoczenia
  • szereg wymagających trybów
  • bogaty zbiór ciosów do modyfikacji
  • przesadnie wydłużone zbieractwo
  • czasami sztuczna inteligencja
  • brakuje wielu istotnych postaci
  • mikrotransakcji nie powinno być wcale

Platforma: PC, PS4, Xbox One - Premiera: 23 kwietnia 2019 - Wersja językowa: angielska, polska (napisy) - Rodzaj: Bijatyka - Dystrybucja: cyfrowa , pudełkowa - Cena: 180-220 zł - Producent: NetherRealm Studios - Wydawca: Cenega



Recenzja Mortal Kombat 11 została przygotowana na podstawie egzemplarza na PS4, dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Cenega.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Mortal Kombat 11

PS4, Xbox One, PC, Nintendo Switch

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Łukasz Winkel

Łukasz Winkel

Recenzent

Zakochany w grach od dziecka. Transhumanista duchem, postmodernista z lenistwa.

Komentarze