Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Life is Strange podkreśla niedociągnięcia gier Telltale

Opowieść to nie wszystko.

Life is Strange to świetna gra przygodowa. W ostatecznym rozrachunku fabuła nie jest może szczególnie zachwycająca, ale w kolejnych odcinkach skutecznie przyciągała uwagę, a bohaterów łatwo było polubić (lub wręcz przeciwnie - wyrobić sobie do niektórych negatywny stosunek).

Podejście do produkcji studia Dontnod po przygodzie z kilkoma tytułami od Telltale Games to odświeżające, ciekawe uczucie. Przygody Max Caulfield nie są bowiem tylko - i przede wszystkim - interaktywnym filmem. Life is Strange jest w większym stopniu grą.

Struktura rozgrywki to pozytywne zaskoczenie, oferuje bowiem sporo nieliniowych fragmentów. Nie ma tu oczywiście mowy o wielkich lokacjach, ale często możemy dużo spacerować, eksplorować - i wszystko to ma sens. Niektóre sceny czy miejsca można ominąć, jeżeli zbytnio się pospieszymy.

W porównaniu z grami Telltale da się więc odczuć pewną swobodę, co okazuje się miłą niespodzianką. Wydaje się, że deweloperzy przyjrzeli się krytyce formuły The Walking Dead czy The Wolf Among Us lepiej niż producenci tych tytułów.

Life is Strange zachęca do zwiedzania lokacji

Life is Strange oferuje także proste wyzwania, które trudno nawet nazwać zagadkami. Polegają na zbieraniu przedmiotów, czy wykonywaniu konkretnych czynności w odpowiedniej kolejności - nie chodzi jednak o tak zwane quick-time eventy, czyli szybkie wciskanie różnych klawiszy.

Specjalna moc bohaterki - umiejętność „przewijania” czasu - to nie tylko ciekawostka i efektowny dodatek. To przemyślany i istotny element, który sprawia, że gra nigdy nie jest irytująca. Nawet jeżeli bardziej dynamiczne i podnoszące ciśnienie sceny nie kończą się zbyt dobrze, możemy cofnąć się w przeszłość.

Oczywiście zdarzają się chwile, gdy nie możemy użyć wyjątkowego talentu Max, a są to najczęściej wydarzenia mocno powiązane z głównym wątkiem i istotne dla rozwoju historii. Dzięki nim możemy odczuć, że nasze wybory mają znaczenie.

Zobacz też: Life is Strange: Before the Storm - Poradnik, Solucja

Decyzje i ich skutki to zawsze ciężki orzech do zgryzienia dla twórców gier wideo. Ostatecznie w większości przypadków wpływ gracza na przebieg fabuły wydaje się znikomy.

Po części dotyczy to także Life is Strange, jednak projektantom z Dontnod udało się sprawić, że przez całą przygodę naprawdę mamy wrażenie, że wszystko, co robimy, ma znaczenie - szczególnie, gdy ginie pewna postać, a później okazuje się, że mogła przeżyć i być uczestnikiem kolejnych wydarzeń.

Najnowsze gry Telltale to połączenie dialogów i scen z QTE

Gry Telltale pozostają interesującymi opowieściami - chociaż nie wszystkie. Tales from the Borderlands pokazało jednak, że scenarzyści wciąż potrafią zaproponować świetne historie i dialogi, ale rozgrywka w produkcjach amerykańskiego studia zaczyna już pozostawiać sporo do życzenia.

Life is Strange nie jest w żadnym stopniu rewolucyjne, ale bardziej nawiązuje do ducha klasycznych gier przygodowych, nawet jeżeli w pierwszym momencie trudno to dostrzec. Często czujemy, że nie mamy do czynienia wyłącznie z interaktywnym filmem, w którym tylko od czasu do czasu musimy w coś kliknąć i wybrać odpowiedź w trakcie rozmowy.

Historia skupiająca się w dużej mierze na problemach amerykańskich nastolatków może niektórych odrzucić, ale wszyscy zmęczeni rozgrywką z produkcji Telltale Games powinni dać grze szansę. Oby Dontnod powróciło jeszcze do gatunku gier przygodowych.

Read this next