Kolejne opóźnienie Stalker 2 nie wchodziło w grę. Ukraińskie studio GSC Game World było wycieńczone
To jak przebiegnięcie kilku maratonów.
Kiedy 20 listopada, po kilku opóźnieniach, Stalker 2 wreszcie trafił w ręce graczy, wielu z nich zastanawiało się, czy deweloperzy nie powinni zdecydować się na kolejne przełożenie premiery. GSC Game World twierdzi jednak, że pomimo - delikatnie mówiąc - niedoskonałego stanu technicznego, nie wchodziło to w grę, bo studio było zwyczajnie wycieńczone pracą w warunkach podyktowanych przez wojnę.
- Bardzo trudno jest wyjaśnić swój stan, gdy jesteś w bardzo intensywnym procesie pracy przez wiele miesięcy aż do premiery i pracujesz ponad, ponad, ponad to, co zwykle możesz zrobić, w najwyższym możliwym stresie i przytłaczającym okresie - tłumaczy szef studia, Ievgen Grygorovych, w rozmowie z Eurogamer.net.
- Nie masz w ogóle energii, a musisz zadecydować: czy powinniśmy przebiec jeszcze jeden maraton? Ale po prostu nie możesz powiedzieć „tak, zróbmy jeszcze jeden maraton”, bo jesteś już rozbity - dodaje deweloper. Studio podjęło zatem decyzję, aby mimo wszystko wydać Stalkera 2, w najlepszym możliwym stanie.
- Jesteś tak zmęczony, że umarłbyś, gdybyś powiedział, że przebiegniemy jeszcze jeden maraton. Nie mieliśmy możliwości powiedzieć „zróbmy tego więcej”. Mogliśmy powiedzieć tylko „zróbmy to do tego momentu, do premiery. Tyle, ile możemy” - kontynuuje Grygorovych.
Eurogamer.net rozmawiał z Grygorovychem - i jego żoną, Mariią Grygorovych, pełniącą rolę dyrektorki kreatywnej - po pokazie filmu dokumentalnego War Game: The Making of Stalker 2 podczas tegorocznej gali BAFTA. Materiał, dostepny w całości na YouTube, pokazuje, jak wyglądały prace nad grą w trakcie inwazji Rosji na Ukrainę. Studio podzieliło się na dwa zespoły - jeden pozostał w Kijowie, a drugi ewakuował się do czeskiej Pragi. Grygorovych twierdzi, że nawet po ucieczce z Ukrainy studio czuje, że przysłużyło się swojemu narodowi, wydając grą docenianą przez wiele osób na świecie, a przede wszystkim rodaków.
- Tak, opuściliśmy nasz kraj, postanowiliśmy stamtąd uciec, ale mimo to stworzyliśmy coś, co może w jakiś sposób pomóc Ukrainie. Jesteśmy artystami, jesteśmy ludźmi od rzeczy kreatywnych. To był nasz sposób na wniesienie wartości do naszego kraju - tłumaczy Ievgen.
- Jedną z warstw jest to, że tworzymy grę i chcemy zapewnić ludziom rozrywkę i uczynić ją tak dobrą, jak to tylko możliwe. Po drugie, chodzi o to, co możemy zrobić dla naszej ojczyzny, ponieważ jesteśmy w trudnej sytuacji. Chciałbym zostać w moim kraju, żyć w moim kraju i tworzyć gry w moim kraju, ale teraz jest to właściwie niemożliwe.
Mariia Grygorovych dodaje, że nawet jeśli całe studio pozostałoby w Kijowie, i tak wydałoby grę w jakiejś formie. - Poddawanie się nie jest częścią naszej kultury - twierdzi.
Mariia podała też ciekawostkę związaną z premierą gry w Ukrainie. Stalker 2 był tam tak popularny, że przez pięć lub sześć godzin od debiutu cały kraj miał problemy z internetem przez zbyt duże obciążenie sieci.