Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

FIFA 14 - Recenzja

Dużo lepsza i bardziej przemyślana.

Próby przeniesienia nacisku na taktykę w niektórych odsłonach Fify często kończyły się krytyką ze strony miłośników tej popularnej serii EA Sports. Teraz można powiedzieć śmiało: jest bardzo taktycznie, a gra się naprawdę świetnie.

Najszybciej zmiany można zauważyć po przesiadce z poprzedniej części. Gdy w „trzynastce” udawało się wypracować dość skuteczne schematy, gwarantujące sukces nawet na najwyższym poziomie trudności, tak FIFA 14 ogranicza nas pod tym względem dużo wcześniej.

Twórcy całkowicie przeprojektowali obronę, która odgrywa teraz kluczową rolę pod obiema bramkami. Sprint w kierunku przeciwnika i próba ominięcia go w ostatniej chwili udaje się niezmiernie rzadko, a to ze względu na błyskawiczne odbiory ze strony drugiej drużyny. Działa to identycznie także po drugiej stronie boiska, dzięki czemu mamy dużo większe szanse na odbiór przy naszej bramce.

Gameplay z Fify 14, z oryginalnym, angielskim komentarzem. Wersje na PC i obecne konsole zawierają polską wersję językową. Edycja na nowe konsole ukaże się tylko po angielsku.Zobacz na YouTube

Bezmyślne gonienie w kierunku bramki przeciwnika uniemożliwia również inne zachowanie piłki. Dużo łatwiej możemy ją stracić po przyjęciu, które teraz nie wychodzi już tak łatwo. Do zmierzającej do piłkarza piłki trzeba się ustawić dużo dokładniej, choć szkoda, że wciąż nie możemy dobiegać do podania.

Zawodnicy w Fifie 14 mogą sprawiać wrażenie dużo wolniejszych niż miało to miejsce w poprzedniej części, lecz jest to tylko pozorne uczucie, związane z wymienionymi już zmianami w obronie i zachowaniu piłki. Tymczasem zabawa przeniosła się w zupełnie inny obszar rozgrywki. Dużo czasu poświęcamy walcząc do ostatnich sił o wyjście na pozycję, przepychając się, dyskretne ciągnąć przeciwnika za koszulkę, wreszcie ryzykując, ale wykonując z głową skuteczne wślizgi na piłkę od tyłu.

Brak możliwości klasycznego rozpędzenia piłkarza zmusza więc gracza do mądrzejszego przemyślenia akcji, ale także przetestowania o wiele bardziej niż w poprzednich częściach dopracowanego systemu dryblowania. Zresztą drybling ma wreszcie zasadnicze znaczenie. Nawet pozorne przekładanie nóg nad piłką à la Cristiano Ronaldo pozwala uśpić czujność obrońcy, dzięki czemu mija się go o wiele łatwiej. Zabawy z piłką są tym przyjemniejsze, że przychodzą dość łatwo i mając do dyspozycji dwa przyciski na padzie oraz prawą gałkę analogową, można wykonywać tutaj prawdziwe cuda.

Walka w środku pola ma teraz kluczowe znaczenie

Promowana przez EA technologia Pure Shot jest również łatwo zauważalna. Strzały wyglądają zupełnie inaczej, bardziej realistycznie i są nieprzewidywalne. Często mamy do czynienia z rodzajami uderzeń, jakie nie śniły się graczom w poprzednich częściach, bo czy ktoś pamięta tak zwanego „spadającego liścia”? Tu możemy go wykonać, choć nie do końca w świadomy sposób.

Pure Shot nagradza głównie najlepszych piłkarzy, czyniąc ich strzały bardzo precyzyjnymi i z większymi szansami na bramkę z dystansu. Nie jest to na szczęście różnica, która tworzy dysonans w balansie rozgrywki. Do tego elementu EA Sports przykłada bardzo dużą wagę i już krótko po premierze opublikowano stosowną łatkę, zmniejszającą skuteczność precyzyjnych strzałów.

Jak zatem gra się w nową Fifę, biorąc pod uwagę wszystkie usprawnienia? Na pewno inaczej niż rok temu. O ile rozgrywka w „trzynastce” bardzo często przypominała angielski, szybki i bezpardonowy futbol, tegorocznej odsłonie bliżej do piłki hiszpańskiej - pretensjonalnie technicznej, często wręcz zegarmistrzowsko precyzyjnej, z małymi odstępstwami od normy w postaci technicznych sztuczek i szybkich sprintów na krótkim dystansie.

Położenie ogromnego nacisku na taktykę i powolne przebijanie się przez środek pola na szczęście nie ogranicza gracza w żaden sposób. Wciąż są możliwe sprinty wzdłuż bocznej linii boiska i różnego typu wrzutki w pole karne. Nie można więc powiedzieć, że przez tegoroczne zmiany FIFA 14 stała się nudna. Po prostu pada tu więcej bezbramkowych remisów, nie wykluczając przy tym dużej widowiskowości takiego spotkania.

„Położenie ogromnego nacisku na taktykę i powolne przebijanie się przez środek pola na szczęście nie ogranicza gracza w żaden sposób.”

Pod względem graficznym Fifa 14 to niemalże kalka poprzedniej odsłony, choć poprawiono niektóre animacje piłkarzy

Przed każdym meczem, a także z poziomu menu głównego, można pobawić się w - robiące furorę już w poprzedniej części - małe gry treningowe. Tych jest zdecydowanie więcej, a niektóre, starsze warianty zostały zmodyfikowane, na przykład przez dodanie ruchomych elementów w postaci konturów piłkarzy. To świetna, wesoła zabawa, bardzo wciągająca. Zresztą, o ile branie udziału w takich zadaniach nie jest obowiązkowe, to stanowią one doskonałą odskocznię od kolejnych potyczek, a często też poprawiają nasze umiejętności - warto dać im szansę.

Rozwinięciu uległ także lubiany tryb FIFA Ultimate Team. Większy nacisk położony jest teraz na zgranie zespołu, wypracowanie specyficznej chemii między zawodnikami, którym możemy przypisywać specjalne atrybuty. Ważną zmianą jest powrót możliwości rozegrania pojedynczego spotkania.

Subtelne poprawki docenią miłośnicy serii, lecz sam tryb powinien zainteresować także nowych graczy. Ultimate Team wciąga bowiem jeszcze bardziej niż standardowa kariera menedżera czy piłkarza, lecz wymaga także poświęcenia mu większej ilości czasu. Warto też zainteresować się stosowną aplikacją na telefony lub tablety - umożliwia zarządzanie zespołem z dala od komputera czy konsoli.

FIFA 14 wprowadza globalną sieć transferową, pozwalającą na wyszukiwanie graczy, których określamy dużo dokładniejszymi cechami. W tej ciężkiej przecież pracy wyręczają nas niemal w stu procentach skauci, którym przekazujemy jedynie proste polecenia - a to o modyfikacji filtru poszukiwań, innym razem o przyglądaniu się danemu graczowi. Nie trzeba więc temu aspektowi poświęcać wiele czasu.

Zwiastun gry

Gra zatrzymuje nas przy ekranie także z innego, już mniej pozytywnego powodu. O ile menu na pierwszy rzut oka wydaje się przyjemne, przejrzyste i przemyślane, o tyle dobrnięcie do niektórych opcji, w porównaniu do poprzedniej części, potrafi trwać dużo dłużej. Z czasem można odnieść wrażenie, że nie wszystko zostało sensownie rozplanowane, a cała para poszła w projekt wizualny. Zresztą, bardzo przyzwoity.

W kontekście projektu wizualnego, trudno dopatrywać się w samej grze znaczących usprawnień w oprawie graficznej. W tym aspekcie FIFA 14 pozostaje niemalże kalką „trzynastki”. Dodatkowo, część piłkarzy, którzy rozpoczynając obecny sezon przebili się do podstawowych składów wielkich klubów, pozbawieni zostali przez twórców realniejszych twarzy. Diego Lopez, rewelacyjny bramkarz Realu Madryt, który zastąpił pomiędzy słupkami Ikera Casillasa, wciąż przypomina bliżej nieokreśloną postać, a już na pewno nie siebie.

Lepiej wyglądają animacje piłkarzy. Jest ich trochę więcej, najprawdopodobniej ze względu na nowe zachowanie piłki. Wciąż jednak napotykamy na przenikanie sylwetek, choć to zdarza się głównie na powtórkach. Pewne animacje są nagle urywane, lecz nie jest to aż tak widoczne, jak w poprzedniej odsłonie.

Gra zawiera w pełni licencjonowaną, polską Ekstraklasę. Powinno ucieszyć to wszystkich miłośników naszego piłkarskiego poletka, choć pozostaje mały żal - próżno szukać nowych, pięknych stadionów, wybudowanych na Euro 2012.

FIFA 14 na pierwszy rzut oka stanowi raczej uaktualnienie poprzedniej części, jednak po wgryzieniu się w szczegóły i rozegraniu pierwszych kilkunastu spotkań, odnajdziemy tu świadomie przeprojektowaną mechanikę rozgrywki. Mecze są zdecydowanie trudniejsze i wymagające więcej myślenia, przez co piękne akcje ogląda się na powtórkach z jeszcze większą przyjemnością. Tegoroczna FIFA to tytuł dużo lepszy i bardziej przemyślany niż poprzednia odsłona.

8 / 10

Read this next