Ciągle myślę o moim Imperium Rzymskim, czyli pierwsze wrażenia z Civilization 7
Dokąd zmierza Cywilizacja.
OPINIA | W tym roku dobiegnie końca najdłuższa przerwa wydawnicza w serii Civilization. Po 6 latach od ostatniego dodatku do „szóstki” zadebiutuje kolejna odsłona kultowego cyklu strategii. Twórcy zapowiadali poważne zmiany, więc zastanawiałem się, czy gra spełni oczekiwania zarówno osób pragnących powrotu do korzeni, jak i zupełnie nowych graczy, dla których minione odsłony mogą być równie odległe, jak czasy świetności Imperium Rzymskiego.
Nadmienię od razu, że w ramach pierwszych wrażeń obowiązują mnie pewne ograniczenia, więc nie mogę opowiedzieć o wszystkim i pewne szczegóły muszę pozostawić do czasu recenzji. Po kilkunastu godzinach zabawy w przedpremierowej wersji stwierdzam jednak z pewnością, że warto było czekać i nie ma powodów do obaw.
Wielu fanów serii z niemałym zaskoczeniem przyjęło zapowiedź nowej odsłony w połowie zeszłego roku, choć biorąc pod uwagę, że „szóstka” pojawiła się na rynku 9 lat (!) temu, można było zakładać, że okres posuchy dobiegnie końca raczej prędzej niż później. Ale to nie koniec niespodzianek, bo w drugiej połowie 2024 roku twórcy zaserwowali nam całkiem sporo zapowiedzi, które prognozowały istotne zmiany.


Nie ma też co ukrywać: gatunek gier strategicznych nie znajduje się aktualnie w epoce rozkwitu, bo nowe pokolenia graczy łakną raczej dynamicznej i intensywnej rozgrywki, która nigdy nie była domeną Cywilizacji. Mimo tego, twórcy podjęli wyzwanie i postarali się tak zmodyfikować gameplay znany z poprzednich odsłon, aby trafić w gusta starych wyjadaczy oraz otworzyć się na młodszych odbiorców, którzy pragną doprowadzić własne imperium do dominacji nad światem.
Mniej znaczy więcej?
Ogólne założenia rozgrywki nie uległy zmianie. Start kampanii nadal polega na wybraniu lidera, nacji startowej oraz jednej z trzech epok. Już tutaj dostrzegamy jednak pierwsze uproszczenia, bo zamiast 9 er znanych z „szóstki”, otrzymujemy zaledwie trzy epoki o podobnym czasie trwania (około 150 tur). Zapewne nie każdemu może spodobać się fakt, że płynnie przejdziemy z epoki antycznej do okresu wielkich odkryć geograficznych. Ostatnim etapem będzie współczesność.


W przeciwieństwie do wcześniejszych odsłon, zmieniając epokę będziemy musieli porzucić dotychczasową nację na rzecz nowej. Każdy z trzech okresów posiada własny zestaw 10 autentycznych frakcji. Spoiwem łączącym nacje będzie lider cywilizacji, bo jego wybieramy na stałe. Są to oczywiście autentyczne postaci historyczne. W gronie ponad 20 dostępnych liderów znajdziemy m.in. Benjamina Franklina, Oktawiana Augusta czy Konfucjusza.
Możemy więc puścić wodze fantazji i poprowadzić frakcję w dowolny sposób. Dlatego na pierwsze podejście wybrałem Starożytny Rzym prowadzony przez Niccolo Machiavellego, a po przejściu do epoki odkryć postanowiłem dokonać rewolucji i wybrać frakcję Szaunisów (rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej) tylko dlatego, że ich styl gry bardziej mi odpowiadał.

Każda frakcja i bohater posiada własny zestaw cech, które wpływają na nasze decyzje. Wspomniany wcześniej wybór sprawił, że opierałem swoją politykę na działaniach dyplomatycznych, zwiększaniu dochodów oraz rozwijaniu kultury antycznego Rzymu. Równie dobrze mogłem dobrać zestaw preferujący agresywną politykę lub oprzeć swoją gospodarkę o rolnictwo i przemysł.
Pierwsze wyzwania
Przejdźmy do samej rozgrywki. Klasycznie rozpoczynamy od założenia niewielkiej osady, która stanowi naszą stolicę. Mierzymy się z typowymi wyzwaniami rodzącej się cywilizacji. Mało wojsk, ograniczone możliwości ekspansji oraz sporo potrzeb i zagrożeń przy niewielkiej ilości zasobów. Te podzielono na kilka kategorii.
Są te najbardziej typowe, jak złoto czy żywność, wpływające na tempo rozwoju miast. Istnieją też punkty kultury, nauki, zadowolenia oraz wpływów, które odnoszą się do pozostałych aspektów związanych z gospodarką. Wraz z rozwojem naszej frakcji możemy poszerzać granice zarówno pojedynczych osad, jak i naszego królestwa poprzez zakładanie osiedli i miasteczek.




Siódma odsłona serii po raz kolejny proponuje nam mapę świata przypominającą stół do gry planszowej, czyli podzieloną na sześciokąty. Każde pole ma własne parametry, a niektóre z nich posiadają specjalne zasoby. Przykładowo, postawienie nowej dzielnicy na polu ze złożami żelaza daje bonus naszym jednostkom zbrojnym podczas walki, a wydobycie soli powiększy zapasy jedzenia w całym państwie. Różnorodność zasobów jest naprawdę pokaźna.
Rozpoczynając kampanię mamy wpływ na kilka parametrów określających naszą rozgrywkę. Jednym z nich jest wielkość mapy i jej rodzaj. Przy każdym rozdaniu trafiamy na zupełnie inną planszę, co oczywiście zachęca nas do wielokrotnego przechodzenia gry. Możemy również ustawić poziom trudności (jest ich sześć) i prędkość rozgrywki, co pozwala nam skroić rozgrywkę na miarę naszych potrzeb.

Narodziny imperium
Pierwsza epoka (antyk) jest skoncentrowana na działaniach lądowych na stosunkowo niewielkim obszarze. W tym czasie zapewne poznamy tylko parę bliskich nam cywilizacji oraz założymy ledwie kilka osad, ale to dopiero początek. W erze odkryć geograficznych świat staje przed nami otworem.

Tworzymy pierwsze statki, zasięg ruchu jednostek wzrasta, a jednym z głównych celów jest zakładanie zamorskich kolonii. Ale taki też był zamysł twórców, którzy chcieli, aby rozpoczęcie drugiej i trzeciej epoki było dla nas świeżym otwarciem zachęcającym do dalszej rozgrywki. I trzeba przyznać, że gra naprawdę dobrze stopniuje zakres obowiązków.
Nie jesteśmy od początku rzucani na głęboką wodę. Dopiero wraz z upływem kolejnych tur otrzymujemy nowe wyzwania, a zakres naszych działań poszerza się. Wspomniałem już o handlu oraz religii, ale mamy też drzewka rozwoju technologii oraz idei, które stanowią fundament rozkwitu państwa.


Istotny jest też wskaźnik postępu epoki. W skrócie, możemy osiągnąć dominację cywilizacyjną poprzez cztery drogi:
- kulturową,
- gospodarczą,
- wojskową,
- naukową.
Każda z nich ma swoje własne kamienie milowe. Ich osiąganie jest nagradzane punktami spuścizny, które możemy potem wydać na zakup nowych bonusów na początku następnej ery.

Ogniem i mieczem
Ale Cywilizacja 7 to nie tylko sielanka, ale również prowadzenie stanowczej dyplomacji i angażowanie się w konflikty zbrojne. Co prawda gra bardziej stawia na podbój cywilizacyjny z wykorzystaniem dyplomacji, ale jeżeli tego sobie życzymy, możemy dokonywać również podbojów siłą. Wraz z odblokowywaniem nowych technologii i stawianiem zaawansowanych budynków, uzyskujemy dostęp do coraz potężniejszych jednostek różnych rodzajów.
Każda jednostka liczy stu żołnierzy, których tracimy pod wpływem walki. Oddziały różnią się potencjałem do zadawania obrażeń czy zasięgiem ruchu. Wymagające jest na pewno przemieszczanie wojsk, bo pojedynczy oddział zajmuje dla siebie jedno pole i przy starciach większych armii na mapie robi się całkiem tłoczno.


Walka przypomina typowe starcia w grze planszowej i odbywa się na mapie świata. Jeżeli mamy silniejszy oddział od przeciwnika, to zabieramy mu więcej punktów życia (żołnierzy) a przejęcie wrogiej osady odbywa się poprzez kilkukrotne przypuszczenie szturmu naszymi oddziałami. Poza tym, nasze państwo nie może rozrastać się w nieskończoność, bo obowiązuje nas limit osiedli/miast. Jeśli go przekroczymy, otrzymujemy regularnie kary do zadowolenia podwładnych.
Z tego też względu walkę traktowałem jedynie jako dodatek i po pewnym czasie skupiłem się na pokojowym rozwijaniu własnego państwa i dbaniu o dobre relacje z sąsiadami.


Spacer po Rzymie i szamańskie pieśni
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to widać znaczny postęp w stosunku do poprzednich odsłon. Na duży plus oceniam poziom detali w miastach. Animacje w dzielnicach, widok pracujących żurawi na nadbrzeżu czy odwzorowanie zabytkowych budynków stoi na wysokim poziomie. W w tym aspekcie twórcy naprawdę się przyłożyli i z przyjemnością wybierałem się na wirtualny spacer po moich osadach.
Na szczególnie wyróżnienie zasługuje oprawa dźwiękowa, która skomponowana jest w taki sposób, aby przygrywająca w tle muzyka pasowała do nacji i epoki, z którą aktualnie jesteśmy związani. Jasne, nie jest to element, który odgrywa tak dużą rolę w strategiach, ale i tak nie raz odrywałem się od obowiązków władcy, aby wsłuchać się w muzykę, która przenosiła moją wyobraźnię do antycznego Rzymu lub indiańskiej wioski.


Granie w Cywilizację 7 to naprawdę przyjemne doświadczenie. Jestem graczem preferującym spokojne rozwijanie własnego państwa w tego typu grach, więc tempo i balans rozgrywki niezwykle mi odpowiadają. Z jednej strony nie czuję znużenia czy powtarzalności, bo cały czas muszę mierzyć się z nowymi zdarzeniami losowymi czy wyzwaniami, a jest ich bardzo dużo. Z drugiej strony nie czuję przytłoczenia zbytnim skomplikowaniem rozgrywki.
Już teraz mogę powiedzieć, że warto dać szansę „siódemce” i pewnie wiele osób nie mających wcześniej styczności z tą serią łatwo odnajdzie się w najnowszej odsłonie. Być może fani starszych części nie będą do końca zadowoleni z kolejnych uproszczeń oraz kierunku, jaki obiera ich ukochana seria, ale odnoszę wrażenie, że tak jak na przestrzeni dziejów ludzie musieli iść z duchem czasu i przystosowywać się do nowych realiów, tak i seria Cywilizacja stara się nie pozostawać w tyle i odpowiadać na potrzebny nowych pokoleń graczy. Ja tymczasem szykuję się do kolejnych podbojów, bo mam ochotę napisać historię na nowo i doprowadzić następną cywilizację do ostatecznego zwycięstwa.
Opinia na temat gry została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.