Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Battlefield 5 - Recenzja

Seria wciąż ma się świetnie.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Multiplayer w Battlefield 5 jest znakomity, a zarazem wymagający, ale tego samego nie można powiedzieć o kampanii fabularnej.

Nie oddający ducha serii trailer ujawniający grę, przesunięcie premiery o miesiąc czy zmiany w modelu udostępniania zawartości mogły powodować zaniepokojenie fanów serii militarnych strzelanek od EA. Obawy były jednak nieuzasadnione. Battlefield 5 oferuje bowiem dużo nowości w trybie dla wielu graczy, które przekładają się na lepsze doznania z rozgrywki.

Co prawda producent gry, DICE, nie wywiązał się ze wszystkich obietnic, a zabawie towarzyszą czasami błędy, ale nie zmienia to jednak faktu, że multiplayer jest po prostu znakomity. Większe i mniejsze zmiany powodują, że wieloosobowe potyczki nabrały głębi, praca zespołowa stała się jeszcze bardziej istotna, a strzelanie jest satysfakcjonujące.

Tego obrazu nie psuje nawet krótka i przeciętna kampania dla pojedynczego gracza, którą należy traktować jako rozgrzewkę przed zmaganiami sieciowymi. Opowieści wojenne są rozczarowujące. Lepszym rozwiązaniem dla serii, wzorem konkurencyjnego Call od Duty, byłoby zrezygnowanie z tego typu rozgrywki i skupienie się wyłącznie na trybie wieloosobowym.

Battlefield 5 - fakty o grze:
  • Strzelanka FPP w realiach II wojny światowej
  • Nacisk na grę online: potyczki do 64 graczy, duże mapy, pojazdy
  • Krótka kampania dla jednego gracza
  • Gra z polskim dubbingiem (multiplayer) i napisami (kampania)

Kampania dla jednego gracza

  • Mocna strona: porusza mniej znane historie z okresu II WŚ
  • Rozczarowanie: tylko trzy epizody na premierę

Kampania fabularna - podobnie jak w poprzedniej części - oparta jest na niezwiązanych ze sobą historiach, których tłem są zmagania aliantów w walce z nazistami podczas drugiej wojny światowej. Akcja opowieści wojennych przenosi nas do gorącej Afryki Północnej, ośnieżonej Norwegii i południowej Francji. Otrzymujemy trzy epizody, a każdy z nich nie trwa dłużej niż półtorej godziny. Czwarty ma zostać dodany za darmo w grudniu.

Najlepiej wypada opowieść, w której wcielamy się w czarnoskórego tyraliera, żołnierza piechoty. Główny bohater, Deme, przybył do Europy z kolonii francuskiej, by walczyć o kraj, którego wcześniej nawet nie widział. Ta historia zostawia nas z przemyśleniami na temat tego, jak potraktowane zostały osoby o odmiennym kolorze skóry podczas wojny, mimo ich poświęcenia.

Zamiarem twórców gry było przedstawienie postaci, które swoimi heroicznymi czynami dokonują rzeczy wręcz niemożliwych. W rzeczywistości otrzymujemy nieangażująca rozgrywkę, która nie zaskakuje niczym nowym. Bronimy lub zdobywamy bazy, skradamy się lub prowadzimy otwartą walkę z okupantem, a także niszczymy czołgi i samoloty.

Negatywnego obrazu kampanii dla jednego gracza dopełnia również fakt, że sztuczna inteligencja przeciwników jest bardzo słaba. Wrogowie patrzą się bezczynnie jak padają ich kompanii albo czekają w bezruchu w nieosłoniętych miejscach, gdy do nich strzelamy.

Przynajmniej krajobrazy w kampanii dla jednego gracza są niczego sobie (Battlefield V - Recenzja)

Krótki czas trwania kampanii dyskwalifikuje najnowszą odsłonę Battlefielda jako grę, którą mogliby zainteresować się gracze preferujący solowe zmagania. Opowieści wojenne mogą posłużyć jedynie jako rozgrzewka przed rozgrywką sieciową dla osób, które mają mniejsze doświadczenie w bataliach wieloosobowych, a chcieliby zapoznać się z podstawową mechaniką.

Multiplayer

  • Mocna strona: liczne zmiany i nowości, które odświeżyły rozgrywkę
  • Rozczarowanie: glitche i błędy

Twórcy gry zaimplementowali wiele zmian w rozgrywce. Nie ma jednak powodów do obaw - rdzeń zabawy nie zmienił się. Nadal mamy do czynienia ze znanymi mechanikami, ale zostały one ulepszone i rozbudowane, co w przyjemny sposób odświeżyło gameplay.

Pierwsze, na co zwrócimy uwagę po rozegraniu kilku meczów, to zmiany w modelu strzelania. Dobrze celując w przeciwnika mamy pewność, że każdy nabój trafi w rywala. Zrezygnowano z losowości rozrzutu pocisków, a efekt przygwożdżenia jest mniej odczuwalny.

Zrezygnowano również z oznaczania przeciwników ikoną, która podąża za nimi, jak miało to miejsce w poprzedniej odsłonie. Zamiast wypatrywać charakterystycznych symboli, musimy być jeszcze bardziej skupieni i przygotowani na nadejście wroga. „Spotować” może tylko klasa zwiadowcy, co niewątpliwie przełożyło się na zwiększenie przydatności snajperów na polu walki.

Dobrym posunięciem jest umożliwienie reanimowania poległych kompanów z oddziału, niezależnie od tego, jaką klasą gramy. Dzięki temu częściej możemy powrócić do gry, po tym jak zostaliśmy krytycznie trafieni. Rola medyka wcale się nie zmniejszyła, gdyż może podnieść każdego ciężko rannego żołnierza, nie tylko ze swojego oddziału, a co więcej - wykonuje to szybciej od pozostałych.

Na plus należy zaliczyć również mechanikę leczenia. Punkty zdrowia odnawiają się automatycznie tylko do pewnego stopnia. Zamiast czekać w bezpiecznym miejscu na uzupełnienie życia, rozglądamy się za apteczką lub wracamy do jednego z punktów uzupełnień, gdzie odnajdujemy zapas bandaży.

Zobacz na YouTube

Każdą sieciową potyczkę zaczynamy z mniejszym zapasem nabojów niż w Battlefield 1. Zmusza to do szukania amunicji, która jest dostępna w niektórych punktach na mapie. W zależności od trybu, stacje z nabojami i bandażami możemy wybudować sami - niezależnie od klasy. Nowość ta jest związana z wznoszeniem fortyfikacji.

System pozwala budować osłony i zasieki, ale tylko w konkretnych miejscach. Jest to przydatne, gdy chcemy zabezpieczyć przejęty obszar. Wybudowanie pojedynczego elementu, za który otrzymujemy dodatkowe punkty, zajmuje kilka sekund. Zgrana drużyna może w kilka chwil zamienić otwarty posterunek w silnie ufortyfikowaną bazę, sprawiając, że przeciwnicy muszą przeprowadzić zmasowany atak, by przejąć flagę lub podłożyć bombę. Z pewnością jest to dodatek, który urozmaica rozgrywkę i jeszcze bardziej zachęca do współpracy.

Zobacz: Battlefield 5 - poradnik i najlepsze porady

Kontrowersyjnym pomysłem wydaje się podział uzbrojenia pomiędzy klasami. W Battlefield 5 medycy korzystają z pistoletów maszynowych zamiast karabinów samopowtarzalnych (dostępnych dla szturmowców, obok karabinów szturmowych). Zmusza ich to do walczenia na pierwszej linii frontu. To dobre posunięcie, jeśli preferujemy grać bardziej agresywnie tą klasą. Gracze, którzy wolą grać na dystans, mogą być zawiedzeni.

Zwiedzanie zabytków w okupowanym przez nazistów Rotterdamie i w deszczu, to nie najlepszy pomysł. (Battlefield V - Recenzja)

Premierowe wydanie Battlefield 5 zawiera osiem zróżnicowanych map stworzonych z myślą o potyczkach piechoty i walce pancernej. Najlepiej wypadają mapy miejskie, gdzie walki toczą się w Rotterdamie - nie można im odmówić klimatu. Szczególnie wrażenie robi zniszczona katedra w centrum miasta. Równie ciekawe są mapy we Francji - w lokacji z ogromnym, stalowym mostem i mokradłami każdy typ jednostki może się świetnie bawić. Najgorzej wypada pustynna Hamada. Jest zbyt duża i oferuje źle zagospodarowaną przestrzeń.

Szkoda, że twórcy Battlefielda ograniczyli się do zachodniej części Europy i Afryki Północnej, zapominając o froncie wschodnim, gdzie rozgrywały się bitwy o niebagatelnym znaczeniu dla losów wojny. Miejmy nadzieję, że DICE nadrobi to w kolejnych dodatkach, przenosząc nas do Stalingradu lub na przedmieścia Kurska.

Przeprojektowane zostały Operacje, które nazwane są od teraz Wielkimi Operacjami. Nadal składają się z kilku rund, które rozgrywają się na więcej niż jednej mapie. Wykonujemy zadania podzielone na trzy dni, a każdy dzień to inny tryb. Wielkie Operacje to najbardziej angażujący tryb sieciowy, gdyż wydarzenia z poprzedniego etapu mają wpływ na kolejny. Wygrywając rundę, w kolejnej zwycięski zespół otrzyma premię, na przykład w postaci dodatkowych punktów odrodzeń.

Omawiając najnowszą część Battlefielda nie można pominąć personalizacji, która wzbudzała tak wiele kontrowersji przed premierą. Dobrze, że zrezygnowano z elementów, które mogłyby przeszkadzać w pełni wczuć się w klimat bitew II wojny światowej. Dlatego w finalnej wersji nie założymy naszej postaci steampunkowej protezy czy innego przedmiotu niepasującego do batalii z połowy XX wieku.

Zarobioną walutę możemy przeznaczyć na zakup nowych mundurów i elementów ozdobnych broni (Battlefield V - Recenzja)

Zdobywając kolejne rangi i wykonując specjalne zadania, otrzymujemy walutę, którą wydajemy nie tylko na dodatki kosmetyczne. Wykupujemy atuty w ramach specjalizacji uzbrojenia i pojazdów, wpływające na statystyki i zdobywanie unikalnych zdolności. Premie nie zmieniają diametralnie parametrów broni, ale dzięki nim nadrabiamy braki w ulubionym uzbrojeniu. To ciekawe urozmaicenie, pozwalające dopasować ulubiony karabin, czołg czy samolot do naszego stylu walki.

Jeśli chcemy odblokować wszystko, trzeba poświęcić trochę czasu bądź skorzystać z mikropłatności. Ta druga opcja zostanie wprowadzona w niedalekiej przyszłości i związana będzie wyłącznie z umundurowaniem i wyglądem broni. Jeśli nie interesuje nas personalizacja uzbrojenia i postaci, a jedynie chcemy ulepszyć broń lub pojazd, to waluta zarobiona poprzez zwykłą grę wystarczy na pokrycie kosztu nowej specjalizacji.

Broń i gadżety odblokowujemy wraz z awansowaniem postaci w danej klasie. O ile zdobywanie nowych karabinów i pistoletów jest swoistą nagrodą za uzyskanie nowego poziomu, to odblokowywanie gadżetów nie do końca się sprawdza. Po pierwsze, jest ich mało, a po drugie, uzbrojenie przydatne do niszczenia pojazdów otrzymujemy dopiero po osiągnięciu wymaganego poziomu. W tej sytuacji, jeżeli nie gramy klasą szturmowca, na początkowym etapie rozwoju naszego żołnierza jesteśmy bezbronni w walce z czołgiem.

Tryb wieloosobowy nie ustrzegł się innych błędów, które w mniejszy lub większym stopniu wpływają na rozgrywkę. Okazjonalnie zdarza się, że nie możemy podnieść rannego towarzysza, mimo że stoimy obok niego. Irytujące są kolizje z terenem, gdy nie możemy przeskoczyć przez okno lub przenikamy przez osłonę.

Błędy w postaci nieruchomo stojącego żołnierza na polu walki potrafią nas skutecznie wybić z rytmu bitwy. Zdarzają się również problemy z odradzeniem graczy, a także kłopoty z dobieraniem gry.

Oprawa graficzna i dźwiękowa, optymalizacja

  • Mocna strona: destrukcja otoczenia
  • Rozczarowanie: grafika nie robi już tak dużego wrażenia jak w Battlefield 1

Silnik Frostbite, na którym powstał Battlefield 5, to jedno z najlepszych i najbardziej uniwersalnych narzędzi deweloperskich. Pozwala na tworzenie ogromnych map z udziałem 64 graczy i pojazdów. DICE wie, jak z niego korzystać, tworząc stabilnie działającą grę i zachowując przy tym wysoką jakość oprawy.

Graficznie tytuł przypomina Battlefield 1. Kolejnego przełomu nie uświadczyliśmy, ale należy pamiętać, że producentowi powinno zależeć, aby gra działała dobrze nawet na słabszym sprzęcie, czyli kilkuletnich PC i podstawowych modelach PS4 i Xbox One. Grę testowaliśmy na komputerach z układem GTX 1080 i GTX 970. O ile w pierwszym przypadku nie zauważyliśmy żadnych problemów, to w drugim dało się jednak odczuć spadki klatek, gdy na ekranie działo się dużo.

Posiadacze najnowszych kart od Nvidii mogą cieszyć się realistycznym oświetleniem, gdyż Battlefield 5 jako jedna z pierwszych gier na rynku obsługuje ray-tracing - choć oczywiście kosztem spadku animacji.

Największą ewolucją względem poprzednich części jest destrukcja otoczenia. Już w Battlefield 1 stała na wysokim poziomie. W najnowszej odsłonie deweloperzy zawiesili poprzeczkę jeszcze wyżej. Nie wszystkie budynki można zniszczyć, ale waląca się dzwonnica lub całe ściany budowli robią wrażenie, co przekłada się takzę bezpośrednio na rozgrywkę. Gdy spodziewamy się, że za murem czają się wrogowie, możemy spróbować - przy użyciu odpowiedniego uzbrojenia - zniszczyć ich osłonę.

Destrukcja otoczenia robi wrażenie (Battlefield V - Recenzja)

Oprawa audio stoi na najwyższym poziomie, co jest już standardem w serii. Dźwięki otoczenia, broni, wybuchów nadają rozgrywce ogromnego realizmu. Przelatujące obok nas kule i rakiety tylko wzmagają to odczucie, zwłaszcza przy korzystaniu z dźwięku przestrzennego. Jedyne, do czego można mieć zastrzeżenia, to odgłosy kroków, których czasami nie słyszymy, co rodzi problemy ze zlokalizowaniem przeciwnika.

Podsumowanie

Battlefield 5 to przede wszystkim świetny i angażujący tryb dla wielu graczy. Bardzo dobrze, że DICE położyło większy nacisk na współpracę. W Battlefield 5 jeszcze bardziej przykładamy się do wykonywania celów i pomagania drużynie, nawet jeśli gramy z nieznanymi osobami.

Najnowszą odsłonę Battlefielda docenią w szczególności weterani cyklu. Zmianom uległy fundamenty modelu strzelania, przez co gra opiera się w większym stopniu na umiejętnościach gracza. Dlatego musimy poświęcić więcej czasu, aby nauczyć się posługiwać każdą bronią. Rodzi to jednak obawy, że niedoświadczeni gracze mogą mieć problem, by szybko opanować podstawy rozgrywki.

Battlefield 5 już teraz oferuje znakomite doświadczenie w sieciowej zabawie. Najnowszą część serii można z powodzeniem umieścić obok najbardziej udanych odsłon, przynajmniej jeśli chodzi o rozgrywkę multiplayer. A ta jest po prostu świetna.

Plusy: Minusy:
  • brak przepustki sezonowej
  • przemyślany i wciągający multiplayer
  • dużo mniejszych i większych zmian w rozgrywce
  • odświeżenie starych mechanik i wprowadzenie kilku nowości
  • specjalizacje broni i pojazdów
  • krótka i przeciętna kampania
  • balans uzbrojenia, mało gadżetów i celowników
  • nie wszystko, co obiecali twórcy, udało się przygotować na premierę


Platforma: PC, PS4, Xbox One - Premiera: 20 listopada 2018 - Wersja językowa: polska (dubbing lub napisy) - Rodzaj: FPS - Dystrybucja: cyfrowa i pudełkowa - Cena: od 200 zł - Producent: DICE - Wydawca: EA - Dystrybutor: EA Polska



Recenzja Battlefield 5 została przygotowana na podstawie egzemplarza na PC, dostarczonego nieodpłatnie przez firmę EA Polska.

Read this next