Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Total War Saga: Troy - Recenzja: nowe szaty króla

Udany eksperyment.

Total War Saga: Troy to kolejna porządna odsłona serii. Zapewnia wiele godzin niezłej zabawy, oferując interesujące nowości w kampanii.

Creative Assembly ponownie - i raczej zgodnie z założeniami - traktuje serię Saga jako pole do eksperymentów. Szkoda, że nie postawiono na czysto historyczny setting, ale realistyczno-mitologiczne Total War Saga: Troy i tak potrafi wciągnąć, choć kilka aspektów zdecydowanie wymaga odpowiedniego zbalansowania.

Gra oferuje ośmiu różnych przywódców, a każdy ma zupełnie inne cechy specjalne i mechaniki związane z rozgrywką na mapie kampanii. Eneasz może rozmawiać ze zmarłymi z zaświatów i modlić się o wizje od bogów, Parys kocha Helenę i musi być blisko swojej kochanki, starając się też cały czas spełniać oczekiwania surowego ojca. Menelaos z kolei może kolonizować osady nie udając się do nich bezpośrednio - a tylko mając je w zasięgu wzroku.

Wszystko to, w połączeniu z unikalnymi misjami, zapewnia przyjemną i różnorodną rozgrywkę, tym bardziej że całość rozgrywa się na naprawdę pięknej mapie kampanii. Każdy bohater to bowiem inny styl zabawy. Weterani cyklu Total War z pewnością dostrzegą jednak, że sporo specjalnych mechanik liderów to lekko przerobione warianty tego, co znamy już z Three Kingdoms czy Warhammera. Momentami czuć, że Troy złożono po części z elementów innych odsłon serii.

Mapa kampanii jest naprawdę przyjemna dla oka (Total War Saga: Troy - Recenzja)

Nowością jest wprowadzenie pięciu osobnych surowców. Obok złota to teraz na przykład także drewno i brąz. Zmiana może wydawać się niewielka, jednak w praktyce sprawia, że mamy trochę więcej roboty - nie musimy się już bowiem ograniczać tylko do rekrutacji wojsk w turze, bo wykorzystujemy do tego inne zasoby, niż do budowania.

Z surowcami wiążą się też jednak pewne niedociągnięcia tradycyjnej dyplomacji. Sztuczna inteligencja potrafi irytująco często zarzucać nas propozycjami handlowymi - nieraz bezsensownymi. Interfejs dyplomacji mógłby być natomiast bardziej dostosowany do wygodniejszego dokonywania wymiany dóbr. Musimy się czasem mocno naklikać, by znaleźć najbardziej opłacalne umowy.

W kampanii jednak naprawdę sporo się dzieje. Mamy dowolność działań, ale idealny scenariusz to stworzenie możliwie potężnej konfederacji, by stawić czoła wrogowi zza Morza Egejskiego. Wcześniej warto więc podbić lub wchłonąć sąsiadów.

Zobacz na YouTube

Bitwy stają się nieco bardziej angażujące z biegiem czasu, gdy odblokowujemy więcej rodzajów jednostek. Na początku dysponujemy głównie lekką piechotą, co ogranicza dostępne strategie. Troy i tak rzuca jednak wyzwanie naszym przyzwyczajeniom, praktycznie wyeliminowując kawalerię - tak ważną we wszystkich częściach cyklu. Poza sporadycznymi rydwanami czy specjalną „mitologiczną” jednostką Centaurów, konnicy w grze nie uświadczymy.

Wpływa to mocno na przebieg walk. Trzeba inaczej podchodzić do flankowania, a na znaczeniu zyskują łucznicy, oszczepnicy czy nawet procarze - choć ci pierwsi też nie są tak powszechnie dostępni, jak w innych grach Total War. Do kontrowania jednostek zasięgowych wykorzystujemy głównie piechotę, więc siłą rzeczy atakujący z dystansu są bardziej niebezpieczni. Można to odczuć szczególnie mocno, gdy gramy Parysem, który już na początku ma naprawdę niezłe oddziały wojowników z łukami.

Starcia nie rozczarowują. Przede wszystkim za sprawą map - wyjątkowo różnorodnych, przywodzących nieco na myśl lokacje z anulowanego Total War Arena. Nawet na „pustych” obszarach bez miast zazwyczaj mamy do czynienia ze wzgórzami, klifami, skałami i innymi elementami otoczenia, które urozmaicają zabawę, pozwalając wykorzystywać środowisko przy obmyślaniu taktyki.

Ukształtowanie terenu urozmaica bitwy (Total War Saga: Troy - Recenzja)

Muszę jednak przyznać, że mimo świetnych map i porządnej sztucznej inteligencji, brak kawalerii i trochę za duża moc jednostek zasięgowych sprawiały, że odrobinę częściej niż w Three Kingdoms pozwalałem sobie wybierać opcję automatycznego rozstrzygania tych mniej znaczących bitew. Potyczki ujawniają też dosyć szybko źle zbalansowanych herosów.

Bohaterowie są zbyt silni na polu bitwy - jak na tytuł, który chce stanowić pomost między mitologią a realizmem. Nieraz zdarzało się, że jeden generał stawiał dzielny opór oddziałowi ponad stu żołnierzy i nieźle radził sobie z przerzedzaniem ich szeregów. Postacie nie mają oczywiście dostępu do magii, ale niektóre talenty pozwalają na przykład leczyć sojusznicze jednostki. Ten element wymaga lekkich poprawek.

Aspekt mitologiczny przejawia się też oczywiście w systemie religii. Ten element okazuje się na szczęście udany - pozwala zyskiwać znaczące bonusy, dzięki którym kreujemy konkretny styl rozgrywki. Dokonujemy tego urządzając modlitwy czy wnosząc świątynie różnych bogów, albo wykorzystując zdolności kapłanek. Czasem musimy też zmagać się z boskim gniewem, na przykład groźnym falom zagrażającym nabrzeżnym miastom.

Zawsze możemy skupić się na produkcji 2-3 zasobów, a inne kupować (Total War Saga: Troy - Recenzja)

Nie można nie wspomnieć, że nowa część serii chyba najbardziej potrafi zirytować liczbą wysłanników, które rzuca na nasze miasta i wojska sztuczna inteligencja. Szpiedzy czy wspomniane kapłanki potrafią być naprawdę pomocni, lecz gdy prowadzimy wojnę z jakąś frakcją - związaną już konfliktem z innymi - możemy odnieść wrażenie, że wróg wszystkich swoich wysłanników posyła tylko do nas.

Z mitologią wiążą się też specjalne jednostki. W konkretnych osadach i miastach można rekrutować na przykład Harpie. Nie są jednak one żadnymi latającymi potworami, a po prostu zabójczymi wojowniczkami wyszkolonymi w urządzaniu zasadzek. Podobnie Minotaur - nie jest połączeniem byka i człowieka, ale wyrośniętym żołnierzem z ogromnym toporem i zwierzęcą skórą z rogami zarzuconą na ramiona. Jednostki te potrafią być naprawdę niebezpieczne, ale ogólnie używa się ich raczej niewiele, więc nie zaburzają gry - a na pewno nie tak, jak wspomniani herosi.

Total War Saga: Troy to udany eksperyment. Wymaga jeszcze poprawek i optymalizacji balansu niektórych elementów rozgrywki, ale spokojnie można tę grę polecić - szczególnie teraz, kiedy można pobrać ją za darmo z Epic Games Store do godziny 15:00 w dniu 14 sierpnia. Bezpłatnie dostępnej produkcji łatwiej wybaczyć brak trybu multiplayer i wsparcia dla modów na premierę.

Plusy: Minusy:
  • świetna mapa kampanii
  • przeważnie dobra AI wrogów
  • ciekawe nowości
  • urozmaicone pola bitew
  • balans herosów
  • brak kawalerii może przeszkadzać
  • niektóre cechy liderów przeniesione z innych części serii
  • system dyplomacji niedostosowany do nowego systemu surowców

Platforma: PC - Premiera: 13 sierpnia 2020 - Wersja językowa: polska - Rodzaj: strategia - Dystrybucja: cyfrowa - Cena: 170 zł (za darmo do 14 sierpnia) - Producent: Creative Assembly - Wydawca PL: Cenega

Recenzja gry Total War Saga: Troy została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Cenega.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule
Powiązane tematy
O autorze
Komentarze