Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Recenzja: najlepszy single-player w Gwiezdnych Wojnach od lat

Respawn ponownie dostarcza świetną kampanię.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Intensywna kampania dla jednego gracza i specyficzny, przyjemny styl rozgrywki - to właśnie Star Wars Jedi: Fallen Order.

Nowa produkcja twórców Titanfall zaskakuje od pierwszych momentów, choćby dużą dawką elementów zręcznościowych. Prawie cały prolog poświęcony jest skakaniu czy wspinaniu się. Nie bez powodu - z czasem akrobatyczne zdolności bohatera okazują się jednymi z najważniejszych. Skojarzenia z grami typu Tomb Raider nasuwają się same w przypadku Star Wars Jedi: Upadły Zakon.

Z drugiej strony, walka czerpie pełnymi garściami z dorobku innych gier - zwłaszcza cyklu Dark Souls. Zamiast wesołego biegania z mieczem świetlnym należy wziąć pod uwagę taktykę i nie zapominać o defensywie. Bloki, uniki, kontry oraz panowanie nad wskaźnikami zdrowia, wytrzymałości i mocy stanowią podstawę starć. Bez ostrożnego podejścia po prostu szybko polegniemy.

Produkcja nie powinna jednak nikogo odstraszyć, bo twórcy przygotowali cztery poziomy trudności. W trybie fabularnym bohater może bez trudu stawiać czoła zastępom wrogów. Jednak ustawienie poziomu Wielki Mistrz Jedi sprawi, że nawet błahe potyczki zamienią się w wymagające starcia z wykorzystaniem miecza świetlnego - naszej jedynej broni.

Widoki nieraz robią wrażenie (Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Recenzja)

Zapożyczenia z Dark Souls nie ograniczają się tylko do walki, ale dotyczą też zdrowia i zapisywania gry. Życie nie regeneruje się samoistnie. Aby je przywrócić, należy skorzystać z ograniczonych zapasów środka o nazwie stym. Punkty kontrolne występują natomiast w postaci miejsc do medytacji. W trakcie korzystania z nich możemy uzupełnić zdrowie i przedmioty leczące, ale przywracamy też do życia wszystkich przeciwników na mapie.

Wrogowie prezentują z kolei interesującą mieszankę imperialnych żołnierzy, występujących na planetach zwierząt i roślin, a także wymagających bossów. Niemal każdy rywal posiada swoje mocne i słabe strony. Atakujący w wielu konfiguracjach przeciwnicy wymuszają stosowanie różnych taktyk, przez co pojedynki nigdy nie nudzą. Poza tym, właściwie każde uderzenie mieczem sprawia tu satysfakcję.

Zobacz: Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Poradnik, Solucja

Początkowo połączenie dużej ilości elementów zręcznościowych z wymagającą walką może budzić mieszane uczucia, ale gdy już przyzwyczaimy się do takiej rozgrywki, zaczniemy ją doceniać i czeka nas niezwykła podróż na kilka wyjątkowych planet. Większość charakteryzuje się niepowtarzalnym klimatem oraz fauną i florą. Obok światów kanonicznych, takich jak zamieszkany przez rasę Wookie Kashyyyk, w Upadłym Zakonie znalazły się też planety stworzone od podstaw z myślą o grze. Jedną z nich jest skalista Zeffo.

Cover image for YouTube videoStar Wars Jedi: Upadły Zakon (Fallen Order) - Recenzja

Każda lokacja jest niesamowita, zwłaszcza pod kątem klimatu. Zwiedzamy teren bagnistej dżungli, pustynię czy wieczną zmarzlinę. Planety przypominają budową małe światy połączone szeregiem stosunkowo liniowych lokacji, które łatwo porównać do rozbudowanych torów przeszkód. Niezwykle ładnych i wykonanych z rozmachem, o czym najlepiej świadczą filmowe odjazdy kamery, pozwalające docenić kunszt grafików. Pomaga w tym również widok zza pleców bohatera i zbliżenia na ważne momenty i miejsca.

Chociaż na pierwszy rzut oka lokacje nie wydają się szczególnie duże, to są naszpikowane zakamarkami. Często są to miejsca łatwe do przeoczenia, do których trudno się dostać. Możemy w nich znaleźć różne sekrety. Jedne podnoszą statystyki postaci, a inne spełniają rolę wizualną. Chodzi tu głównie o nowe stroje, skórki do miecza lub statku kosmicznego.

Do wielu miejsc będziemy w trakcie przygody wracać kilkukrotnie. Na szczęście na poziomach znajdują się systemy skrótów, przyspieszające podróż. Ponieważ tytuł nie oferuje znaczników nawigacyjnych, przydatnym urządzeniem jest szczegółowa holomapa ułatwiająca odnajdywanie drogi do celu.

Miecz to nasza jedyna broń, ale znajdziemy do niej sporo wizualnych modyfikacji (Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Recenzja)

Niemal w każdej lokacji należy wykazywać się spostrzegawczością, refleksem i zręcznością. Musimy wypatrywać pnączy do wspinania, odpowiednio biegać po ścianach i korzystać z mocy przy rozwiązywaniu zagadek - oraz oczywiście rozprawiać się z przeciwnikami.

Wszystkich tych działań podejmuje się główny bohater, czyli Cal Kestis. Po zdradzieckim rozkazie 66 młody padawan rozpoczyna ucieczkę przed siłami Imperium, które po rozbiciu zakonu Jedi pragnie pozbyć się wszystkich pozostałych przy życiu rycerzy.

W trakcie podróży do Cala dołącza załoga awanturników - to tajemnicza Ceste, kapitan Greez i nieodłączny robota BD-1. Pomimo dużej filmowości, rozmachu i sporej ilości scen przerywnikowych, fabuła zdecydowanie nie jest najmocniejszą stroną produkcji.

Sztampowe dialogi i niezbyt interesująco nakreślone postacie, wydają się stanowić jedynie pretekst do podróży na kolejne planety. Historia opiera się na znanych motywach poszukiwania cennego przedmiotu oraz walki dobra ze złem. Czyli dokładnie na tym, na czym bazują Gwiezdne Wojny. Niestety w tym przypadku zabrakło pomysłu na ciekawszy, może bardziej mroczny sznyt opowieści. Czegoś, co zapamiętalibyśmy na długo.

Przyjazny droid pomaga nawet w zjeżdżaniu po linach (Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Recenzja)

O ile osobisty rozwój Cala pozostawia sporo do życzenia, o tyle pod względem mechaniki jest dużo lepiej. Wraz z postępami w kampanii zyskujemy dostęp do kolejnych talentów, a zebrane punkty doświadczenia możemy inwestować w zdolności w jednym z trzech drzewek - mocy, przetrwania lub walki.

Zakres umiejętności czy nowych ataków nie jest zbyt wielki, ale z każdym kolejnym ulepszeniem naprawdę czuć wzrost siły Kestisa. Czy to przez możliwość wyprowadzenia szybkiej szarży czy też zepchnięcia grupy szturmowców z klifu prosto w przepaść.

Podobnie jest zresztą z nieodłącznym robotem BD-1, stale przebywającym na plecach bohatera. To właśnie dzięki niemu możemy się leczyć, a z czasem korzystać też z holomapy czy włamywać do sond szpiegowskich Imperium. Fani droidów z filmów osadzonych w gwiezdnym uniwersum z pewnością docenią półzrozumiałe dialogi Cala z metalowym kompanem. Pozostali mogą jednak po kilku godzinach mieć takich rozmów dosyć.

Nawet szturmowcy czasem trafiają (Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Recenzja)

Pomimo filmowego rozmachu Star Wars Jedi: Fallen Order nie zachwyca pod kątem fabularnym. To jednak nie historia jest tutaj najważniejsza. Pierwsze skrzypce gra wyjątkowy i dopracowany gameplay. Łączy rozwiązania z innych produkcji, ale robi to bezbłędnie - na tyle, by można śmiało stwierdzić, że dawno nie otrzymaliśmy tak dobrej kampanii dla jednego gracza w świecie Gwiezdnych Wojen.

Plusy: Minusy:
  • angażujący system walki
  • elementy zręcznościowe i eksploracja
  • system rozwoju postaci
  • wyjątkowe, niepowtarzalne planety
  • nieciekawa fabuła i bohaterowie
  • niezbyt interesujące dialogi


Platforma: PS4, Xbox One, PC - Premiera: 15 listopada 2019 - Wersja językowa: polska (dubbing, napisy) - Rodzaj: akcja, TPP - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 220 zł - Producent: Respawn Entertainment - Wydawca: Electronic Arts - Wydawca PL: EA Polska



Recenzja Star Wars Jedi: Upadły Zakon została przygotowana na podstawie egzemplarza na PC dostarczonego nieodpłatnie przez EA Polska.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Star Wars Jedi: Fallen Order

PS4, Xbox One, PC

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Michał Basta

Michał Basta

Senior Guide Writer

Michał pracuje głównie nad poradnikami, ale od czasu do czasu wspiera zespół także innymi tekstami i materiałami.

Komentarze