Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Destiny 2: Twierdza Cieni - Recenzja: wyjątkowo udany powrót

Stary, dobry Księżyc.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Twierdza Cieni kontynuuje główną oś fabularną Destiny 2 i zawiera sporo usprawnień mechanicznych zachęcających do powrotu. Warto spróbować.

Czwarte rozszerzenie do wydanego w 2017 roku Destiny 2 pokazuje, że studio Bungie ma jeszcze sporo do opowiedzenia miłośnikom serii. Dodatek został wydany w parze z darmowym trybem i współdzieleniem konta między platformami, więc jest to pewna rewolucja w strukturze gry. Zakończona zresztą sukcesem i wzrostem popularności.

Fabuła Twierdzy Cieni toczy się głównie na Księżycu - lokacji znanej z pierwszej części. Eris Morn potrzebuje naszego wsparcia, gdyż coś przebudziło się na ziemskiej satelicie i nie jest w stanie poradzić sobie z tym samodzielnie.

Odwiedzamy znane lokacje, które zostały zmodyfikowane wizualnie. Bardzo przyjemnie jest odświeżyć sobie zakątki, które przemierzaliśmy przy okazji pierwszego Destiny, a zupełnie nowe miejsca tylko pogłębiają satysfakcję z księżycowej eksploracji.

Duchy unoszące się w powietrzu? Głośne jęki poległych? 1 listopada w tym roku zawitało wcześniej (Destiny 2: Twierdza Cieni - Recenzja)

Nastrój dodatku bardzo mocno przypomina oryginał. Jest nieco mroczniej, bardziej tajemniczo, a unoszące się wszędzie zjawy raczej nie zachęcają do żartów. Równolegle trwająca Inwazja Weksów jeszcze bardziej podkreśla kryzys na Księżycu i nie pozwala na nudę.

Minusem przedstawionej historii jest poszatkowanie narracji i dawkowanie jej nie tylko po kilku misjach fabularnych, ale też po żmudnych, ciągnących się w nieskończoność aktywnościach dodatkowych. Widać nieco inną formułę w porównaniu chociażby do bardzo filmowego dodatku Porzuceni, co nie jest do końca udanym pomysłem.

Oczywiście liczba aktywności dodatkowych ma na celu przyciągnąć powracających graczy na dłużej i udaje się to wyjątkowo dobrze. Nowy poziom światła jest na tyle wysoki, że długo po zakończeniu historii kontynuujemy liczne działania, by rozwinąć ekwipunek. Tutaj na dużą pochwałę zasługuje zwiększenie liczby zleceń, które możemy przyjmować równocześnie.

Zmiany w pancerzach są świetne. Teraz każdy podniesiony przedmiot to inna opcja rozwoju umiejętności (Destiny 2: Twierdza Cieni - Recenzja)

Twierdza Cieni to nie tylko opowieść, ale też spore zmiany w systemie ekwipunku. Pancerze przeszły sporo modyfikacji. Liczba statystyk została podwojona, podobnie jak miejsca na modyfikacje. Same mody do pancerzy uległy rozbudowaniu i pozwalają na znacznie większe personalizowanie atutów zbroi. Każdy Strażnik jest teraz jedyny w swoim rodzaju!

Drobnym poprawkom uległy również bronie i umiejętności, co najbardziej zauważalne jest w Tyglu. Rewolwery stały się potężniejsze, ciosy specjalne nie są już tak potężne i można nas zabić w trakcie ich aktywacji. W rywalizacji takie zmiany są bardzo istotne.

Nawet na konsolach nie sposób nie zauważyć graficznego skoku. Detale broni, nowe animacje i efekty to coś, co zauważamy od razu. Kto by pomyślał, że po tylu latach Destiny wciąż będzie imponować graficznie.

Przemierzanie Księżyca to satysfakcjonująca wycieczka do starych i nowych miejsc (Destiny 2: Twierdza Cieni - Recenzja)

Zawartość Twierdzy Cieni wystarczy na kilka długich wieczorów, lecz nie można powiedzieć, że to wszystko. Zaplanowana bowiem przez twórców Inwazja Weksów - szereg dodatkowych aktywności - bezpośrednio kontynuuje wątki z rozszerzenia i dorzuca do puli nowych Szturmów i Polowań zupełnie nowy tryb dla 6 graczy oraz nowy raid.

Zdecydowanie nie można narzekać na nudę, a jedynym faktycznym niedociągnięciem jest to, że wszyscy przeciwnicy się powtarzają. Fabularny wątek stosuje recykling kilku bossów z pierwszej części, co z jednej strony jest miłym przypomnieniem, ale z drugiej wydaje się leniwym wykorzystaniem dorobku.

Ostatnim elementem bezpośrednio niezwiązanym z dodatkiem, ale wartym wspomnienia, jest współdzielenie postaci między platformami. Jeżeli posiadamy grę na komputerze oraz konsoli, z taką samą zawartością dodatków, możemy przeskakiwać między platformami i cały czas rozwijać tę samą postać. Świetne rozwiązanie.

Odpieranie inwazji Weksów to świetna zabawa dla 6 graczy. Jest co robić! (Destiny 2: Twierdza Cieni - Recenzja)

Drugim, nawet istotniejszym, elementem jest przejście Destiny 2 na tryb free-to-play. Zawartość dodatkowa obejmuje całą podstawową grę i wszystkie mapy - łącznie z tymi znanymi z dodatków. Ograniczenie występuje jedynie w trybach gry bezpośrednio związanych z rozszerzeniami i ich fabułą. To zaskakująco dużo rozgrywki zupełnie za darmo, co miało pozytywny wpływ na popularność produkcji. Regularnie czekamy w kolejce, by dołączyć do gry.

Destiny 2: Twierdza Cieni to rozszerzenie, które poza fabułą dodaje sporo zawartości skierowanej dla miłośników rozwijania postaci i kombinowania ze statystykami.

Jest to prawdziwa uczta dla zaprawionych graczy, ale część fanów historii będzie musiała spędzić więcej czasu, by ją odkryć. To naprawdę znakomite, że po tylu latach gra wciąż przyciąga rzesze fanów i potrafi bawić jak w dniu premiery.

Plusy: Minusy:
  • nowa lokacja, Księżyc
  • zmieniony system pancerzy
  • wizualne usprawnienia
  • sporo zawartości w ramach F2P
  • znacznie więcej grindu
  • sztucznie rozciągnięta fabuła
  • brak nowości wśród przeciwników

Platforma: PC, PS4, Xbox One - Premiera: 1 października 2019 - Wersja językowa: polska (dubbing) - Rodzaj: FPS, MMO - Dystrybucja: pudełkowa, cyfrowa - Cena: od 180 zł - Producent: Bungie software - Wydawca: Bungie software - Wydawca PL: Cenega



Recenzja Destiny 2: Twierdza Cieni została przygotowana na podstawie egzemplarza na PS4, dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Cenega.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Destiny 2

PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X/S, PC

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Łukasz Winkel

Łukasz Winkel

Recenzent

Zakochany w grach od dziecka. Transhumanista duchem, postmodernista z lenistwa.

Komentarze