Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Total War Saga: Thrones of Britannia - Recenzja

Udany powrót do historii.

Thrones of Britannia to przyjemny powrót do historycznych strategii, nawet jeśli niektóre aspekty gry są nieco uboższe niż w przeszłości.

Total War Saga to nowy cykl od Creative Assembly - deweloperzy chcą się w nim skupić na historycznych konfliktach ze stosunkowo niedużych obszarów, na wzór Napoleona z 2010 roku. Thrones of Britannia przenosi nas więc do Brytanii z końcówki IX wieku, gdzie możemy liczyć na setki tur niezłej zabawy.

Oczywiście podejście do gry po przygodzie w Total War: Warhammer jest nieco trudne, gdyż musimy pożegnać się z nadzwyczajną różnorodnością frakcji. Tutaj, choć mamy trochę jednostek specjalnych w paru frakcjach, wojownicy są podobni. Odróżnimy rzecz jasna wikingów od wyspiarzy, szczególnie po przyjrzeniu się detalom.

Wszystkie frakcje różnią się jednak cechami specjalnymi. Mogą to być różne bonusy - na przykład do morale czy poruszania się - albo mniejsze koszta budynków czy rekrutacji wojsk. Różni dowódcy otrzymują też inne misje osobiste. Zadania te pojawiają się w przypadku niektórych frakcji jednak rzadziej niż we wspomnianym Warhammerze.

Większość zmian i nowości otrzymujemy na mapie kampanii, choć nie ma tu raczej nic rewolucyjnego. Najważniejsze wydaje się inne podejście do miast - teraz tylko stolica jest w miarę dobrze obwarowana, natomiast pozostałe osady to łatwe do zdobycia obszary. Takie podejście zachęca do nękania oponentów poprzez regularne zajmowanie jego wiosek, a tym samym odcinania go od części zasobów.

Oblężenia oferują mniej machin oblężniczych do wyboru, ale palisady to mniejsza przeszkoda niż wielkie mury (Thrones of Britannia - Recenzja)

Walki o tego typu osady to też specjalne mapy, na których faktycznie znajduje się sporo typowo wiejskich budynków. Musimy manewrować między strukturami i rozstawiać wojska inaczej niż na otwartym polu - map tego typu jest sporo, więcej niż w Total War: Attyla, a stanowią miłe urozmaicenie gry.

Zmieniły się także zasady rekrutowania żołnierzy. Teraz nie musimy już posiadać konkretnych budynków, by najmować wiele rodzajów jednostek - choć niektóre specjalne oddziały mogą wymagać, przykładowo, opracowania jakiejś technologii. To jednak wyjątki. Poza tym, jeżeli mamy zasoby, możemy natychmiast zasilić szeregi armii świeżym narybkiem.

By nie było zbyt pięknie, rekrutowane oddziały nie są od razu pełne - uzupełniają się z czasem, jednak nawet podczas podróży na drugi koniec regionu. To dosyć interesująca modyfikacja dotychczasowego systemu, dzięki której nie musimy już czekać parę tur w miejscu na zakończenie poborów.

Same bitwy angażują dosyć mocno w pierwszych kilku godzinach. Cieszy powrót formacji, jak choćby możliwość utworzenia kwadratu, formacji do szarży czy uformowania „żółwia” z tarcz. Reszta to standardowe dla serii zasady i reguły, a więc fani poczują się jak w domu. Chowanie się w lasach, ataki z flanki, wykorzystywanie konkretnych broni przeciw odpowiednim wrogom.

Rozwój pomniejszych osad to głównie ulepszanie znajdujących się tam budynków (Thrones of Britannia - Recenzja)

Rozgrywka na mapie kampanii została nieco uproszczona, pozbyto się bowiem niektórych elementów. Nie mamy już na przykład aspektu handlu. Agenci także są nieobecni. Dyplomacja to nadal ruletka, na której trudno polegać - parę razy nawiązaliśmy sojusz z kimś, kto według sugestii gry w ogóle nie powinien z nami rozmawiać. Nieodpowiadanie na wezwania o pomoc nadal nie wiąże się ze szczególnymi konsekwencjami.

Brakuje też zachęty do gry w późniejszych fazach, po stu czy kilkudziesięciu turach w przypadku silnych frakcji. Największą zaletą Total War: Warhammer 2 była trwająca do końca rywalizacja o dostęp do kluczowego zasobu na mapie. W Thrones of Britannia nadchodzi moment, gdy mamy ogromną przewagę - i doskonale wiemy, że nic nam nie zagrozi. Dlatego wolimy rozpocząć nową grę niż polować na wikingów i palić ich flotę.

Thrones of Britannia zadowoli najpewniej miłośników historycznych odsłon cyklu, nawet mimo braku odpowiedniej motywacji w późniejszych fazach kampanii. To bez wątpienia udany początek dla nowego odłamu serii Total War i miła odmiana po setkach godzin spędzonych w uniwersum Warhammera.

Plusy: Minusy:
  • ciekawy okres historyczny
  • zmiany drobne, ale interesujące
  • powrót formacji w bitwach
  • mapy z wioskami


  • brak angażującego celu w późniejszych etapach
  • uproszczenie elementu gry na mapie kampanii
  • SI momentami niedomaga


Platforma: PC - Premiera: 3 maja 2018 - Wersja językowa: polska - Rodzaj: strategia - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 120 zł - Producent: Creative Assembly - Wydawca: SEGA - Dystrybutor PL: Cenega



Recenzja Total War Saga: Thrones of Britannia została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Cosmocover.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule
Powiązane tematy
O autorze
Komentarze